Kicha jest
Jesień zaczęła się na dobre, ale wcale nie jest dobrze. Smutno, szaro i ponuro. Patrzymy w ziemię, nic się nie chce, brakuje energii. Październik. Jest źle jak przez cały rok, tylko teraz mamy wytłumaczenie!
Siedziałam w pewnej dużej warszawskiej księgarni przy dużym stole. Dosiadł się staruszek z jakimś pismem. Do staruszka z pismem dosiadł się zaraz jego znajomy – drugi staruszek z drugim pismem. I pyta:
– Co dobrego, Maciuś?
– Nic
(chwila ciszy)
– Czyli bez zmian?
– Bez zmian. Dziadostwo.
I całe to dziadostwo, za przeproszeniem, siedziało naprzeciwko mnie i już niewiele powiedziało do siebie. Siedziało i tonęło w swoim życiowym poczuciu beznadziejności. Przesiadłam się z obawy, że to zaraźliwe.
Ważny Trop dotyczy w tym miesiącu społeczeństwa. A ja tak sobie obserwuję to nasze polskie społeczeństwo i sobie myślę, że u nas to się sprzedaje tylko takie szklanki, co jak nalejesz do nich wodę, to są do połowy puste. Nawet jak są pełne. To woda mętna albo coś. Narzekamy po prostu! Niemiłosiernie. Gorąco – źle, bo gorąco, słabo się robi, w restauracji nie ma klimatyzacji, koszmar. Zimno – źle, bo zimno, mogliby już zacząć grzać, ta zupa, proszę pani, wcale nie parzy w język, a przecież na dworze, proszę pani, jest ziąb. Bo zastanówmy się – co odpowiadamy, gdy ktoś nas spyta „Co u ciebie?”. Zazwyczaj „Tak sobie”, a od czasu do czasu „Jakoś leci” (jednak wznosimy się na te wyżyny optymizmu tylko wtedy, kiedy człowieka nie widzieliśmy od x lat i wcale nie mamy ochoty na pogawędkę).
Był taki dowcip o dwóch Żydach. Właściwie, to nie wiem, czemu o Żydach akurat, niech ten będzie o Polakach.
– Jak leci, Stefan?
– Dobrze.
– A tak w dwóch słowach?
– Nie dobrze…
Niedobrze leci! Kredyt mieszkaniowy na głowie, Kaśka w ciąży, szef zaczął zwolnienia, zepsuła się mikrofala. Chociaż moglibyśmy tak: „Wreszcie mamy własne mieszkanie, wreszcie zostanę ojcem, wreszcie szef pozbędzie się tych wszystkich głąbów, wreszcie kupimy nową kuchenkę!”. Nie. To takie niepolskie. Skąd właściwie bierze się nasze narzekanie i kręcenie nosem? Przecież społeczeństwu żyje się lepiej niż przed laty. Jest wolność, są pieniądze. Po pierwsze bycie zadowolonym z życia budzi podejrzenia. Człowiek uśmiechnięty: a) coś ukrywa, b) knuje, c) chce nas pogrążyć. Na wszelki wypadek więc nie uśmiechamy się zbyt często. Po drugie ludziom przeszkadza to, że ktoś jest szczęśliwy. Przygnębia ich to, zaczynają zazdrościć, łamie im to serce. Dlatego, gdy wchodzimy roześmiani na klatkę i spotykamy sąsiada, to automatycznie kąciki ust idą w dół, a mina mówi: „Ech, co za dzień”.
Na pewno nie raz zdarzyło Wam się, że Wasz przyjaciel/znajomy miał jakiś problem, a Wy pocieszaliście go mówiąc „Znam to!”. Skąd to się bierze, że jak komuś źle idzie, to próbujemy go podtrzymać na duchu tym, że nam też idzie nienajlepiej?! Przecież gdy jesteśmy w gipsie, to wcale nie będzie się nam lepiej chodziło tylko dlatego, że kumpel też złamie nogę! Niestety, tacy już jesteśmy, że przyjaciół poznajemy w biedzie, zamiast w szczęściu…
Co zatem zrobić, żeby myśleć bardziej pozytywnie? Rada jest jedna: zrób coś ze sobą!
A teraz wszyscy klikają i słuchają:
Może rady Edyty Geppert są zbyt szalone, ja mam nieco bardziej prozaiczne. Wyjdź na dwór. Jak pada, to weź parasol. Pójdź pobiegać. Jak pada, to załóż czapkę. Pójdź do teatru. Do kina. Przeczytaj nietypową książkę (polecam czyjąś biografię, wspomnienia – sypanie ciekawostkami jak z rękawa robi wrażenie!). Odśwież dawne znajomości, a jak nie, to odśwież ściany w swoim pokoju. Niech wiosna trwa dalej w Twoim domu. Pojedź sobie na wycieczkę, choćby na przedmieścia. Jak pada, to weź kalosze. Pójdź do księgarni i poczytaj książki za darmo. Posłuchaj płyt u znajomych. Zrób ciasteczka dla mamy, dziadka, siostry ciotecznej, dla dziewczyny kolegi szwagra. Zapisz się do klubu fitness, pójdź na basen. Ułóż puzzle (1500 elementów co najmniej, połowa to niebo, druga połowa – trawa). Wyślij maila do znajomego z Ameryki. Naucz się grać na flecie prostym, to proste. Kup sobie coś fajnego. Pójdź na kurs fotografii cyfrowej. Napisz artykuł do Na Tropie.
Wiesz, po co to wszystko? Jak następnym razem ktoś Cię spyta „Jak leci?”, to usta Ci się nie zamkną. Opowiesz swojemu towarzyszowi (nawet jeśli to nieciekawy gość), co ostatnio robiłeś/aś ciekawego, po czym sam/a to usłyszysz i się uśmiechniesz. Bo problem nie polega na tym, że jest źle. Problem polega na tym, że my definiujemy to, jak jest, jako „źle”. I nie robimy nic, żeby było lepiej.
A jak Ci się nie chce nic ze sobą robić, to posłuchaj jeszcze raz Edyty Geppert i… posłuchaj jej.