Kilka fundamentalnych pytań
Być może jest tak, że właśnie wpadłeś na doskonały pomysł na harcerski artykuł. Odkrywczość tematu i ujęcia problemu powala cię za każdym razem, gdy sobie o nich pomyślisz. Już, już siadasz do pisania, włączasz komputer i…
Powoli, powoli – zanim cokolwiek napiszesz, zadaj sobie kilka fundamentalnych pytań. Odpowiedź na nie pozwoli ominąć ci rafy, które czyhają na każdego harcerskiego adepta dziennikarstwa. A redakcjom, do których będziesz chciał wysłać swoje dzieło, oszczędzi to frustracji, a także konieczności odesłania ci tekstu z dopiskiem: „Ciekawe, ale nie opublikujemy”.
Do redakcji „Na Tropie” co chwila przysyłane są teksty, z którymi my nie wiemy, co zrobić. Autorzy włożyli trud w ich napisanie, jednak redakcja nie decyduje się na ich publikację. To właśnie dlatego, że przed uruchomieniem komputera nie zadali sobie tych kilku fundamentalnych pytań. I przede wszystkim nie zadali kilku pytań nam. Czy chcemy tekst? Czy będzie pasował do najbliższego numeru, czy może poruszaną problematyką zajmiemy się za kilka miesięcy?
Nie wiesz, jakie to pytania? Nie, to wcale nie znaczy, że nie masz napisać tego tekstu. Po prostu uważnie przeczytaj to, co poniżej.
Dlaczego mam napisać ten tekst?
Odpowiedzieć sobie na to pytanie będzie ci łatwiej, jeśli uzmysłowisz sobie, czym są media w ogóle i jakie pełnią funkcje naszej organizacji.
Nie istnieje coś takiego jak „świat zewnętrzny”. Harcerstwo ma być integralną częścią tego świata
Przede wszystkim zadaniem mediów jest informowanie. Dla czytelników są one źródłem specyficznej wiedzy na temat najbardziej aktualnych wydarzeń otaczającego nas świata. Czy w takim razie media harcerskie mają nas informować o naszym „harcerskim świecie”, pomijając „świat zewnętrzny”(wszak o tym informują „normalne media”)? Nie! Zupełnie nie, a takie postawienie sprawy strasznie wypacza nie tylko ten problem, a także całe harcerstwo. Dlaczego? Ano dlatego, że nie istnieje coś takiego jak „świat zewnętrzny”. Harcerstwo ma być integralną częścią tego świata, narzędziem do radzenia sobie z wyzwaniami, jakie on przed nami stawia. I tym samym harcerskie media mają mówić, jak sobie dzięki harcerstwu z tym światem radzić.
Dlatego musimy syntetyzować problemy, ujmować je w jakieś większe całości i wspólnie z czytelnikami szukać rozwiązań. Musimy pokazywać odbiorcom, co jest ważne, co groźne, a co śmieszne. Musimy piętnować, chwalić, ganić i wyszydzać tak, by utrzymywać zdrową równowagę. Musimy patrzeć władzy na ręce – przede wszystkim tej władzy harcerskiej – i sprawdzać, czy realizuje ona nasze potrzeby.
Musimy też wkładać kij w mrowisko, burzyć, denerwować i niepokoić. Często dostajemy za to po głowie, a na forach internetowych pojawiają się gorzkie słowa na nasz temat. Jakoś z tym żyjemy i mamy się coraz lepiej.
Ale musimy też bawić i uczyć, bo nikt nas nie będzie chciał czytać. Dlatego obok tekstów poważnych i problemowych publikujemy „Drugi Mafeking”, rozważania o jakości namiotowych masztów czy rekomendacje książek i płyt. Dopiero to wszystko sprawia, że harcerskie gazety oraz portale są czytane i komentowane.
Dlaczego ktoś miałby przeczytać ten tekst?
Czy problem, który chcemy poruszyć, nie został już czasem gdzieś opisany?
Słynny reporter i dziennikarz Ryszard Kapuściński zwykł radzić, by na jedną stronę zapisanego tekstu przeczytać kolejnych 100 stron źródeł, z których autor czerpać będzie wiedzę o problemie. Oczywiście w warunkach harcerskich mediów realizacja tej zasady jest niezwykle trudna z racji między innymi ubogości źródeł. Warto jednak zrobić dokładne rozeznanie czy problem, który chcemy poruszyć, nie został już czasem gdzieś opisany. I czy w innych analizach autorzy popełnili jakieś błędy, ominęli pewne aspekty, postawili sprawę w opozycji do twojego osądu.
Zapoznanie się z wcześniejszymi dokonaniami dziennikarskimi na konkretny temat pozwoli ci nie tylko zebrać niezbędną wiedzę do napisania twojego artykułu, ale także odpowiedzieć na podstawowe pytanie każdego dziennikarza: Po co mam o tym napisać? Dlaczego mam absorbować uwagę czytelników swoim tekstem? Co nowego on wniesie? Czy coś zmieni w myśleniu o problemie? Czy to, co mam do powiedzenia na ten temat, jest ważne w kontekście całej dyskusji? Pisanie o czymkolwiek, ilekolwiek i jakkolwiek nie ma absolutnie sensu. Zadawaj sobie to pytanie za każdym razem, gdy usiądziesz do klawiatury.
Dla kogo mam napisać ten tekst?
Być może jest tak, że czytujesz tylko jedną harcerską gazetę. Twoim ulubionym periodykiem jest tylko „Na Tropie”, więc inne omijasz szerokim łukiem. To wielki błąd, bo aby wyrobić sobie jakieś konkretne zdanie na dany temat, opinie o nim należy przeczytać w kilku gazetach. Tak jest z mediami „cywilnymi” – dziennikami, tygodnikami czy innymi magazynami. Z harcerską prasą jest łatwiej, bo można czytać właściwie wszystkie tytuły. Jest ich przecież w Polsce tylko kilka. Na bazie lektury „Czuwaj”, „Na Tropie”, „Pobudki” czy „HR” powinieneś sobie wyrobić zdanie i swoją opinię.
Każda z tych gazet ma także określoną grupę docelową i to dla niej pisane są tam artykuły. Czym innym jest tekst o obozach wędrownych w Miesięczniku Instruktorów „Czuwaj”, a czym innym będzie on w Magazynie Wędrowniczym „Na Tropie”. O ile redakcja tego pierwszego oczekiwać od ciebie będzie przede wszystkim analizy tego zagadnienia w kontekście organizatora takiego przedsięwzięcia – komendanta, oboźnego, programowca, o tyle w „Na Tropie” będziemy chcieli opublikować porywającą i emocjonującą opowieść o tym, dlaczego warto jechać na obóz wędrowny i jak skrzyknąć ekipę, byście tych kilka tygodni wakacji pamiętali do końca życia.
W ten sposób media harcerskie doskonale się uzupełniają, a każdy, kto należy do tej organizacji, ma – przynajmniej w założeniu – „swoją gazetę”. W założeniu, bo przecież kondycja „Na Tropie”, „Czuwaj” czy „HR” zależy tylko i wyłącznie od grupy ludzi pracujących nad tymi gazetami. Ich możliwości, czasu, doświadczenia i wiedzy.
Co z tego będę miał?
Choć nasza organizacja ma już prawie sto lat, to słowo „dziękuję” słyszy się w niej ciągle zbyt rzadko
Bo coś przecież mieć musisz. Sami w „Na Tropie” staramy się, by osoby współpracujące z redakcją miały chociaż poczucie satysfakcji i naszej wdzięczności za pomoc w realizacji magazynu. Dlaczego? Bo choć nasza organizacja ma już prawie sto lat, to słowo „dziękuję” słyszy się w niej ciągle zbyt rzadko. A im wyżej w strukturze, tym jest to słowo mniej popularne. Naszą ambicją jest zmieniać ten trend.
Dlatego jedną z rzeczy, które zyskasz, pisząc tekst do harcerskiej gazety, to wdzięczność jej redakcji. Tworzy ją grupa zapaleńców, uwierz, nikt na harcerskich gazetach w Polsce nie zarabia, właściwie nie mają one budżetu, a często jedyny budżet, jaki one mają, to budżet prywatny ich redaktorów i twórców.
Dlatego na profity materialne nie licz – wierszówkę wypłacamy w słowach „dziękuję”. Jeśli tekst oraz ujęcie problemu nam się spodoba, możesz liczyć na zaproszenie do współpracy. Być może otrzymasz maila z zaproszeniem do udziału w redakcji na Wędrowniczej Watrze, być może zaprosimy cię „poza konkursem” na warsztaty dziennikarskie.
Nie zgadzaj się z nami, próbuj dyskutować, ale na bazie argumentów, a nie emocji
Przede wszystkim jednak współpracując z harcerską prasą, możesz zdobyć niezbędne doświadczenie. Spodziewaj się, że tekst, który do nas przysyłasz, odeślemy z licznymi uwagami. Ten poprawiony także. Albo poprosimy cię o wywrócenie wszystkiego do góry nogami. Nie dlatego, że jesteśmy złośliwi, ale dlatego, że czegoś nam w twoim tekście brakuje, czegoś jest za mało, a czegoś za dużo. Traktuj to jako naukę, nie zgadzaj się z nami, próbuj dyskutować, ale na bazie argumentów, a nie emocji. To wszystko sprawi, że tekst, który ostatecznie ukaże się w gazecie, będzie jeszcze lepszy.
Czy mogę współpracować z gazetą na stałe?
Oczywiście, że tak, jeśli tylko znasz podstawowe zasady dziennikarskiego fachu. Nie, to nie znaczy, że masz być wykształconym dziennikarzem. Harcerskie gazety są prowadzone przez zapaleńców, którzy często nie mają nic wspólnego z zawodowym dziennikarstwem. Ale starają się trzymać wysoki poziom i profesjonalizm.
Dlatego spodziewaj się, że możemy ci odmówić. Być może musisz się jeszcze podszkolić, podszlifować język i styl. Być może powinieneś wziąć udział w jakichś warsztatach dziennikarskich, tych organizowanych przez „Na Tropie” lub tych realizowanych przez kogoś innego.
Wszystko będzie zależało od naszych wspólnych ustaleń – potrzeb redakcji, twoich możliwości, umiejętności i zainteresowań
Na czym będzie ta współpraca polegała? Na początku pewnie czeka cię „przedszkole”, czyli dział wydarzeniowy. Tam sprawdzimy twoje umiejętności pisarskie, a także twoją terminowość, słowność i solidność. Jeśli się sprawdzisz, trafisz do szkółki researcherów, czyli zostaniesz przydzielony jednemu z autorów, którzy piszą duży tekst dla Ważnego Tropu. Dla nich będziesz zbierał informacje, wypowiedzi i analizował konkretne problemy, by potem dumnie zostać podpisanym pod tekstem: „Współpraca Zenon Buła”. Po tym okresie próbnym, jeśli tylko przejdziesz go pomyślnie, zostanie ci zaproponowane stałe zadanie w redakcji. Być może szefowanie jakiemuś działowi, może pisanie poważniejszych tekstów na konkretne zlecenie. Być może będziemy oczekiwać od ciebie zgłaszania autorskich pomysłów i ich realizacji? Wszystko to będzie zależało od naszych wspólnych ustaleń – potrzeb redakcji, twoich możliwości, umiejętności i zainteresowań.
Czy mogę publikować wszędzie?
Tak, ale pod pewnymi warunkami. Tekst zamówiony dla „Na Tropie” możesz opublikować jednocześnie u nas i gdziekolwiek indziej w prasie harcerskiej. Filozofią naszej gazety jest udostępnianie publikowanych w niej materiałów wszędzie tam, gdzie będą je mogli przeczytać potencjalni czytelnicy. Wśród harcerskich gazet nie ma bowiem rynkowej konkurencji, nie musimy walczyć o czytelnika i reklamodawców. Możemy się wymieniać tekstami, bo naszym jedynym celem jest realizacja misji mediów wewnątrz organizacji. Misja to szlachetna, dlaczego więc siebie w niej nie wspierać.
Dlatego musisz mieć świadomość, że publikując u nas, zgadzasz się jednocześnie na publikację twojego tekstu w hufcowych gazetach, portalach poszczególnych drużyn czy szczepów, a nawet w prasie bratnich organizacji. Zgadzamy się na to, bo nie ma absolutnie żadnych przeciwwskazań, by tego nie robić.
Masz jeszcze jakieś pytania? Z pewnością, bo jeśli nie, to znaczy, że nie możesz jeszcze przystąpić do napisania tego tekstu. Jednak już odpowiedź na te powyższe zbliża cię do momentu, w którym wystukasz na klawiaturze pierwsze słowa. I właśnie wtedy zaczną się prawdziwe problemy.
Filip Springer - redaktor naczelny "Na Tropie", szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007, były drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki”. Dziennikarz i fotoreporter współpracujący z prasą ogólnopolską.