Kto ukradł harcerstwo?
Jechałem sobie samochodem i słuchałem relacji z pałacu prezydenckiego, właśnie wymieniano ministra obrony narodowej. Nie to, żeby fascynowały mnie takie relacje, wręcz przeciwnie. I kiedy słuchałem kolejnych fanfar, wymieniania nazwisk przybyłych gości i stukotu obcasów pomyślałem sobie, że ktoś ukradł harcerstwo.
Michał Górecki znany szerszemu gronu jako g00rek ma chyba tyle samo zagorzałych przeciwników co gorących zwolenników. My, choć nie bezkrytycznie zaliczamy się do tych drugich, dlatego łamy magazynu często gościły teksty g00rka. Nam tekst o skradzionym harcerstwie przypomniał w czym tkwi jego rzeczywista istota. Nie żebyśmy nie pamiętali, na naszych łamach często ukazywały się wezwania pod tytułem "oddać harcerstwo młodym". Jednak dopiero g00rek napisał wprost – ktoś to harcerstwo ukradł, ktoś je sobie niecnie zawłaszczył i nie chce oddać. Ten tekst jest tym bardziej urzekający, że pisze go instruktor, który wiele dla odmłodzenia harcerstwa zrobił. I pisze go w pierwszej osobie – bo wie, że także on musi to harcerstwo oddać młodszym od siebie.
Jechałem sobie samochodem i słuchałem relacji na żywo z pałacu prezydenckiego, właśnie wymieniano ministra obrony narodowej. Nie to, żeby fascynowały mnie takie relacje, wręcz przeciwnie, ale tak to czasem jest, że jadąc zamyślasz się i mimowolnie słuchasz tego, co akurat leci w radiu. I kiedy słuchałem kolejnych fanfar, wymieniania nazwisk przybyłych gości i stukotu obcasów pomyślałem sobie, że ktoś ukradł harcerstwo.
Zaraz, zaraz, spore uproszczenie. Kto, komu, kiedy i dlaczego akurat wtedy to mi się skojarzyło? Po kolei.
Baden-Powell był dziadkiem. Nie dziadkiem w sensie "człowiekiem posiadającym wnuki", tylko dziadkiem w sensie osobą pełną "dziadkowości". A co to jest dziadkowość, każdy, kto ma lub miał dziadka, chyba wie. Dziadek jest nam zawsze bliższy niż rodzice, przynajmniej w pewnych sprawach. Dziadek bardziej rozumie tajemne kryjówki w krzakach, dziadek zna dużo niesamowitych historii i jest bardziej pobłażliwy. Dziadek po prostu stoi pomiędzy światem dzieci, a światem dorosłych. I Baden Powell taki musiał być. Nie wiem o tym z książek, po prostu jestem tego pewien patrząc na jego zdjęcia, na krótkie urywki filmów z nim, czy ruch który stworzył.
BP stworzył organizację dla dzieci. I w tym świecie – w świecie dzieci miała ona istnieć. W świecie pełnym zabaw, leśnych przygód i kryjówek w krzakach. W świecie w którym nie ma krawatów, sztywnych przemówień i przelanej krwi. I skauting dlatego zyskał taką popularność. To nie była organizacja dorosłych, do której dzieci mają wstęp. To była organizacja dzieci w której dorośli – ci którzy potrafią – będą mogli przebywać. Ale na dziecięcych zasadach. Nie siedzimy w ławkach, tylko ganiamy po lesie, możemy siadać bezkarnie na ziemi i chodzić po drzewach, uczymy się rozmawiając i robiąc różne rzeczy, a nie czytając nudne podręczniki. Pływamy tratwą jak Tomek Sawyer i Huck Finn i bawimy się w Indian. Kto się nie zgadza nie ma wstępu.
Ale harcerstwo zaczęło powoli być wykradane przez świat dorosłych. I trudno szukać winnych. Najpierw walka o niepodległość, później walka o wolność podczas drugiej wojny światowej. Nie było czasu na zabawę, dzieci, jak na każdej wojnie musiały brutalnie wkroczyć w dorosłość. Nosiły butelki z benzyną, wykonywały akcje, które zupełnie nie przystawały do świata dzieci. Ginęły jak dorośli. Później pojawiły się inne czynniki. Dobre czy złe – nie czas tu oceniać. Jedni walczyli o równość, braterstwo i internacjonalizm, inni walczyli o Polskę, wolność i niezależność od komuny. Niezależnie od tego harcerstwo coraz bardziej wkraczało w świat dorosłych. Dorośli, którzy zostali do niego wpuszczeni warunkowo i na jasnych zasadach zapomnieli zupełnie, że to nie miał być ich świat. I tak krok po kroku ukradli harcerstwo dzieciom. Bo jak inaczej to nazwać? Kiedy widzę przemówienia, gości, kwiaty, długie apele (na których dzieci ZAWSZE się nudzą), panów radnych i panie radne, marsze wojskowe, kiedy widzę godzinne stanie pod pomnikami, przydługie opowieści o Tym Co Było (i dlaczego to było lepsze), kiedy wreszcie widzę panie w garsonkach i panów w garniturach i krawatach, to zupełnie nie widzę kolorowego i pełnego świata przygód – świata dzieci. I myślę sobie – to nie fair, że ktoś im ukradł harcerstwo.
I chyba czas je oddać. Tak jak oddaje się zagrabione kamienice, czy zakłady. Przywróćmy harcerstwu dziecięcą przygodę. Leśny klimat zamiast sal gimnastycznych, dźwięk gitary i piosenki, które dzieci chcą śpiewać zamiast nadętych marszów i piosenek z lat młodości kadry (kto je w ogóle pamięta??). Harcerski krąg i wesołe harce zamiast długich apeli "tylko mi się nie śmiej tutaj". Kadrę w mundurach i chustach siedzącą razem w kręgu zamiast sztywnych panów w krawatach, na krzesełkach. Czasami mam wrażenie, że instruktorzy zapomnieli zupełnie że harcerstwo nie jest dla nich.
Oddajmy harcerstwo dzieciom.
hm. Michał Górecki – komisarz zagraniczny ZHP, wieloletni członek, a obecnie współpracownik Zespołu Wędrowniczego Wydziału Metodycznego GK ZHP, naczelny ogniomistrz serwisu Łatwopalni. Od niedawna drużynowy 64 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej „Everest”. . ce harcerzy w przeddzień każdej Harcerskiej Akcji Letniej. Nie wiadomo, czy Robercik lub któryś z jego kolegów o tym pomyślał – prawdopodobnie nie myśleli wcale.