Ku chwale!
O bolączkach, sukcesach, kuchni, związkowych problemach, codziennym trudzie podejmowania niełatwych decyzji rozmawiamy z jednym z instruktorów Głównej Kwatery ZHP.
Zacznijmy od kwestii technicznej: dlaczego rozmawiamy anonimowo z osobą, która ma na głowie papierową torbę?
– Dziękuję ci za to pytanie. Nie chodzi o to, że mamy coś do ukrycia, po prostu Główna Kwatera jest dziś tak jednolitym i spójnym ciałem, że niezręcznie byłoby promować kogokolwiek z nas, pomijając pozostałych. Nasze sukcesy to nasz zbiorowy wysiłek i trud, traktujmy więc tę rozmowę jako wywiad z nami wszystkimi.
Dobrze, ale w jakim rodzaju mam się zwracać?
– Niech to będzie rodzaj luźnej rozmowy.
Chodziło mi bardziej o to, czy mam mówić „druhno” czy „druhu”?
– Proszę mówić, jak wygodniej, głos będzie tak modulowany, że nie domyślisz się, czy jestem kobietą, czy mężczyzną. Chodzi o to, żeby był parytet – raz będę więc kobietą, a raz mężczyzną.
Zacznijmy więc. Mija właśnie pół roku od objęcia władzy przez aktualną Główną Kwaterę. Co udało wam się do tej pory zrobić, a co zostało jeszcze do zrobienia?
– Dziękuję ci za to pytanie. Rzeczywiście bardzo jesteśmy zadowoleni z naszych sukcesów i udało nam się je osiągnąć w zaskakującym nawet nas samych czasie. To niewątpliwie rezultat zgrania zespołu i świadomego ustawienia priorytetów – dzięki temu nie toniemy w szczegółach i od razu zabraliśmy się za pryncypia, czego efekty widać. Jednym z nich jest nasz udział w uroczystościach państwowych, jak już wcześniej wspominaliśmy w jednym z wywiadów, staliśmy się równoprawnym partnerem i uczestnikiem tych uroczystości i stoimy tam obok żołnierzy. To jest cenne szczególnie dla harcerzy z naszych drużyn reprezentacyjnych, dzięki temu widzą z bliska czołgi w czasie defilad, a także żołnierzy w pełnym rynsztunku. Wcześniej, zwłaszcza ci niżsi, nie mieli takiej szansy. Także razem z wojskiem schodzimy z placu defiladowego. Istnieje plan zastąpienia wojska w czasie tych uroczystości harcerzami…
A jeśli chodzi o porażki?
– …co jeszcze rzeczywiście nam się nie udało, ale pracujemy nad tym.
Jakie zmiany w organizacji udało wprowadzić się aktualnej Głównej Kwaterze?
– Przede wszystkim odmłodziliśmy zarząd organizacji. Dziś można do nas mówić na „ty” albo nawet po imieniu i nikogo to nie razi, jesteśmy szalenie wyluzowani i swobodni. Ludzie to dostrzegają, skraca się dystans między członkiem Głównej Kwatery a szeregowym harcerzem. To wielka odmiana względem tego, co było.
To rzeczywiście osiągnięcie , może zatem przejdziemy na „ty”? Filip jestem.
– Licz się ze słowami, młody człowieku, i nie przeciągaj struny.
Z jakimi problemami boryka się teraz nasz Związek?
– Z żadnymi, co do których nie mielibyśmy rozpisanego szczegółowego, wielostronicowego planu ich rozwiązania. Zwróćmy uwagę, że działamy systemowo, co z pewnością drażni naszych oponentów. Efekty naszych kompleksowych działań pojawią się jednak dopiero za jakiś czas. Nie od razu Radom zbudowano.
Dość powszechną opinią jest to, że jednym z najpoważniejszych problemów organizacji jest wizerunek. Jak chcecie o niego walczyć?
– Przede wszystkim poprzez rotację na stanowisku szefa promocji i wizerunku. To zresztą model, który przyjęliśmy dla niemal całej Głównej Kwatery. Przydzielanie zakresu obowiązków następuje w sposób dynamiczny i nieperiodyczny. Dzięki temu nasza praca tu, na Konopnickiej, jest także ciekawsza, bo nigdy przed przyjściem do pracy nie wiemy, którym obszarem przyjdzie nam się zająć i z jakimi wyzwaniami przyjdzie nam się zmierzyć. To pasjonujące i ożywcze.
Czy to nie powoduje chaosu i rozmycia obowiązków?
– Dziękuję ci za to pytanie.
Pojawiają się też wątpliwości co do zobowiązań finansowych naszej organizacji. Toniemy w długach?
– Głowę mamy nad wodą, a to jest przecież najważniejsze.
W jakim kierunku będzie rozwijana w najbliższym czasie składnica 4 Żywioły?
– 4 Żywioły to nasze oczko w głowie, okręt flagowy i najpiękniejszy kamień w koronie. Zmiany zachodzące w składnicy są ewolucyjne i odwołują się do najwspanialszych tradycji harcerskich składnic. To właśnie dlatego w ofercie sklepu pojawiły się modele do sklejania, moimi ulubionymi jest Messerschmitt Bf 109E oraz Hawker Hurricane Mk1. Wkrótce przede mną poważne wyzwanie – zabieram się za sklejanie statku HMS Belfast.
Mamy ambitny plan, by w ciągu roku asortyment 4 Żywiołów został wzbogacony o brezentowe kangurki, pionierki typu „Druh” wykonane w całości ze skaju oraz plastikowe bidony. Na razie zainteresowanie tymi produktami jest rzeczywiście niewielkie, jednak mamy plan, by cały asortyment sklepu odwoływał się do tych tradycji. Wówczas harcerze z pewnością się do niego przekonają.
Porozmawiajmy o strategii ZHP. W jaki sposób jest ona realizowana?
– Wielką zdobyczą aktualnej Głównej Kwatery jest to, że przejęła ona od swoich poprzedników strategię zupełnie nieużywaną, wręcz dziewiczą. Jak wiadomo, pracowanie na wyposażeniu nieużywanym skutkuje większą efektywnością pracy, dlatego mając na względzie naszych następców, staramy się aktualnej strategii zbytnio nie zużyć. Dzięki takiemu postępowaniu nawet kilka zarządów organizacji ma szansę operować na tym samym dokumencie. Wystarczy tylko umiar i oszczędność.
Uwagę zwraca zaangażowanie się Głównej Kwatery w nowe technologie. Uchylcie może nieco rąbka tajemnicy i pokażcie wasze motywy od tzw. kuchni?
– Dobrze, niech będzie. Wspólnie uznaliśmy, że internet to przyszłość, która dzieje się już dziś (ładnie powiedziane, nieprawdaż?). Jednak medium to jest zbyt hermetyczne i nie odnajdują się w nim starsi instruktorzy oraz harcerscy seniorzy. Stąd też pomysł, by stronę główną ZHP redagować takim językiem i takimi treściami, by zainteresowała ona także tych nieco starszych jej użytkowników.
Poza tym wysyłamy do siebie często maile, korzystamy z komunikatorów internetowych, a część z nas założyła sobie nawet konta na Facebooku. Mamy mnóstwo znajomych i kur na Farmville.
O zadanie tego pytania poprosili mnie moi wędrownicy z hufca. Pojawiało się ono wprawdzie już we wcześniejszych wywiadach, ale druhno/druhu – jak żyć?
– Ku chwale organizacji oczywiście! Dzień i noc! (czy mogę już zdjąć tę torbę? )
Rozmawiał Filip Springer.
Wywiad nie był autoryzowany. Właściwie to się w ogóle nie odbył.