Labirynt Fauna

Archiwum / 11.12.2006

Hiszpania, rok 1944. Autorytarne rządy generała Franco, szerząca się przemoc i gwałt. Taki obraz świata  obserwujemy oczami 13-letniej Ofelii, która  wraz z matką przyjeżdża do starego młyna zamieszkać  z przybranym ojcem – kapitanem frankistowskiej  Falangi. 



phm. Rafał Suchocki


Przyznam, iż jestem fanem wszelkich powieści spod znaku „realizmu magicznego”. Od czasu jak odkryłem literaturę iberoamerykańską na czele z Marquezem, poluję na każdą pozycję z tego gatunku. Na gruncie komiksu (a także literatury) rozsmakowałem  się  w dziełach Neila Gaimana (szczególnie w cyklu o Sandmanie). Na niwie filmu po Timie Burtonie do mojego prywatnego panteonu  niniejszym dołączam nową postać: Guillermo del Toro.


Hiszpania – rok 1944 – trwa wojna domowa. W takiej scenerii rozpoczyna się jego najnowszy film. Autorytarne rządy generała Franco, szerząca się przemoc i gwałt. Taki obraz świata  obserwujemy oczami 13-letniej Ofelii, która  wraz z matką przyjeżdża do starego młyna zamieszkać  z przybranym ojcem – kapitanem frankistowskiej  Falangi. Ofelia jest osobą o wielkiej wrażliwości i wyobraźni. Jej świat wypełniają baśniowe dekoracje i postacie. Nie do końca radzi sobie z pojmowaniem rzeczywistości, nie potrafi zrozumieć decyzji swej matki o związaniu się z osobą tak okrutną, jak Jej ojczym.


Podobnie jak bohaterowie niedawno wyświetlanej w kinach  „Narni”, odkrywa swój własny świat. Jest w nim zaginioną księżniczką, która musi dowieść swojej książęcej krwi, aby powrócić na tron.

Jak to u del Torro,  nie jest to jednak świat bajek, jaki znamy z opowieści mamy szeptanych na dobranoc. Bardziej przypomina baśnie braci Grimm, w ich pierwotnej, brutalnej formie. Kraina, w której czające się w cieniach potwory niosą zagrożenie, a i nierzadko śmierć.


Zderzenie tych dwóch obrazów, daje niesamowity estetyczny i wizualny koktajl, który mógł zrodzić się tylko w kulturze hiszpańskojęzczycznej. Wchłania on widza, nie pozwalając na blisko dwie godziny oderwać się od fotela.

Dodam tylko o niezamierzonym humorystycznym akcencie, jakim dla polskiego widza jest obecność szlachetnej komunistycznej partyzantki.  No cóż – doświadczenia historyczne Hiszpanów po reżimie generała Franco są zgoła odmienne od naszych.

Jak na fantastyczną produkcję film stawia zaskakująco wiele pytań o granice dobra i zła. Dostarcza też niemało emocji i wzruszeń. Ale do tego latynoscy reżyserzy zdążyli nas już przyzwyczaić. Choć nie zawsze odbywało się to w tak wspaniałym stylu.


Nie chcę zdradzać zakończenia, ale jak przystało na kino w głównej mierze o europejskich korzeniach –  dalekie jest ono od hollywoodzkich happy-endów. Film miał swoją premierę na festiwalu w Cannes, gdzie spotkał się z 15-minutowa owacją na stojąco. Zdobył też Złotą Żabę na festiwalu Camerimage.

Zachęcam do zanurzenia się w przedstawiony w filmie świat. Na pewno nie zostawi Was obojętnym.

Wybrany obrazphm. Rafał Suchocki – były współpracownik Wydziału Wędrowniczego GK ZHP, członek Zespołu Kształcenia Hufca Warszawa Praga Północ. Sudent Filologii Polskiej  w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie