Lekko z boku, krytycznym okiem

Archiwum / 26.01.2006

knucie6.jpgMamy już za sobą kolejny Zjazd ZHP, z którym tak wielu wiązało tak wiele nadziei. Jako zaproszony gość obserwowałem go z boku. Bardziej słuchanie toczącej się dyskusji niż czynny w niej udział pozwolił mi spojrzeć na to co się działo z nieco szerszej i innej perspektywy. Niestety dość pesymistycznej. Choć dokonaliśmy ważnych zmian w statucie, choć przyjęliśmy nową Strategię, choć zmieniły się władze, miniony zjazd nie będzie mi się kojarzył z przełomem. Pozostanie mi w pamięci i kojarzyć się będzie z brakiem dyskusji o programie, żywą kampanią na funkcję Naczelnika i niekończącymi się, niewiele wnoszącymi dyskusjami o statucie czy powrotem do pomysłów, które dawno powinny pozostać już tylko wspomnieniem przeszłości.



Wstydu oszczędź

Na Zjeździe wiele dyskutowano nad zapisami statutowymi związanymi z zasadami demokracji w organizacji. Powrócił temat ograniczenia kadencyjności komendantów a także możliwości zasiadania w Radzie Naczelnej osób, które są zatrudnione w ZHP. Szokujący jest (naprawdę trudno użyć innego słowa) całkowity brak zrozumienia tych zagadnień wśród wielu instruktorek i instruktorów ZHP. Argumenty wysuwane oficjalnie w imię obrony prawa wyborczego a tak naprawdę w imię obrony prywatnych interesów i powiedzmy szczerze miejsc pracy, mijały się z prawdą. Rozpościerano wizję jakoby ograniczenia te były zamachem na demokrację. Nie prawda!

Oba wspomniane mechanizmy, jak jeszcze kilka innych (które możemy nazwać dobrymi praktykami zarządzania organizacją pozarządową) służą temu właśnie by demokrację obronić przed zakusami tych, którzy chcą jej mechanizmy wykorzystać nie zawsze w słusznym celu.

Na szczęście mądrość delegatek i delegatów zwyciężyła.
 

Najbardziej żenujące były pomysły i próby zmiany zasad liczenia kadencji czy dopytywanie czy osoba zatrudniona na umowę o dzieło lub zlecenie także będzie podlegać zapisom Statutu. Pojawiało się wówczas smutna i niewypowiedziana refleksja – czy Druhny i Druhowie pytający i wnioskujący nie zrozumieli i nie zaakceptowali ducha zmian. Jak bardziej dobitnie można powiedzieć, że pewnym osobom już dziękujemy? I jak daleko i z jaką bezczelnością można bronić swojej prywatnej posady szafując szczytnymi ideałami a w tyle pozostawiając zasady uczciwości?

Pluralizm poglądów, wielość kandydatów

Piękną staje się tradycją, że już przed Zjazdem ujawniają się kandydatki i kandydaci na stanowisko Naczelnika ZHP. Wyprzedzenie, z jakim nastąpiło to tym razem, prawdziwie przygotowane kampanie informacyjne i wyborcze, akty demokracji w postaci debat, sond, prawyborów miały bardzo ważną rolę. Wybór Naczelnika przestał być tematem dla kilkuset delegatów a stał się prawdziwą, ogólnozwiązkową dyskusją nad stylem działania organizacji na kolejne lata.
 
Przyjęta Strategia Rozwoju ZHP dość precyzyjnie wyznaczyła cele, priorytety i zadania na kolejne lata. Zadaniem Naczelnika i GK ZHP jak i innych władz będzie przede wszystkim wdrażanie tych zapisów i to czym poszczególni kandydaci różnić się mogli to właśnie styl.


Pogratulować należy zarówno wszystkim kandydatom jak i całej organizacji dojrzałości z jaką wybory się odbyły. I naprawdę nie ma znaczenia, kto kogo popierał. Ważne jest, że ten akt demokracji był dla nas wszystkich prawdziwą szkołą postaw obywatelskich. Jestem pewien, że powstała energia, pomysły, wyzwolona kreatywność zaprocentują na przyszłość.

Długa dyskusja nie znaczy dobra

Smutniejsze jest jednak, że dyskusja zjazdowa nie wyszła właściwie poza zagadnienia statutowe. I z tym wiążą się dwie refleksje.

Po pierwsze, trzeba powiedzieć szczerze, że zmiany związane z wprowadzeniem osobowości prawnej dla jednostek terenowych, będą miały wielkie znaczenie dla organizacji. Nie wiem, czy pozytywne, czy negatywne. Czas oceni. Ale na pewno będzie to duża zmiana. Oczywistym jest, że dyskusja nad tym tematem zajęła wiele czasu. Ale obok tego rozmawiano o sprawach, które w ogóle w statucie znaleźć się nie powinny. Statut ZHP zawiera dużą część regulacji, które nie powinny być w tym dokumencie. Statut powinien być konstytucją organizacji, regulującą jej cele, zasady, wyznawane wartości, podstawowe regulacje dotyczące władz organizacji. Wszystkie szczegóły powinny zostać umieszczone w dokumentach niższej rangi, przyjmowanych przez Radę Naczelną, w większym spokoju, w większym komforcie czasowym. Nasza zjazdowa dyskusja nad statutem niestety nie związana była ze sprawami ważnymi a grzęzła w niuansach. Statut – konstytucja ZHP – powinna być stała w dłuższej perspektywie. A ja niestety już czuję, ze za rok pojawią się pierwsze głosy o potrzebie zmian tego dokumentu.
 

Styl i długość prac nad statutem całkowicie zabiły dyskusję programową. Świetnym pomysłem jest zwołanie nadzwyczajnego Zjazdu ZHP na temat programu… ale program w ZHP nie jest niczym nadzwyczajnym. Rozmowa o nim powinna być codziennością. Brak było także jakiejkolwiek dyskusji nad strategią ZHP. Ten dokument oceniam jako bardzo dobry. Ale nie doskonały. Jest w nim jeszcze wiele zapisów, o których należy rozmawiać. I tak zawsze będzie, bo jest on pewnym kompromisem wielu zdań opinii. Ale te różnice zdań trzeba wypowiadać, trzeba o nich rozmawiać. Nie możemy iść w przyszłość jeżeli nie umiemy o niej w żaden sposób rozmawiać. Może zamiast jednej z kilkuset poprawek do statutu warto było wnieść choć jedną poprawkę do tego dokumentu? Tak by chociaż o nim rozmawiać…


Hm. Paweł Smardz