Lepiej być na zlocie niż siedzieć w robocie
Lato w tym roku mamy raczej kapryśne. Można by nawet określić je znanym bollywoodzkim stwierdzeniem „czasem słońce, czasem deszcz”. Ze wskazaniem raczej na deszcz. Przynajmniej ostatnimi czasy. Na spanie pod namiotem nie jest to co prawda najlepsza aura, ale to i tak lepiej niż łapanie garba za biurkiem, a szef przecież obiecał urlop…
To, że jego słowa są święte, to pewnik. Nie ma od tego żadnych wyjątków. Kiedy w czerwcu nieśmiało zapytałem szefa o urlop, tylko spojrzał na mnie przeciągle i powiedział:
„Panie Marku, niech się pan nie martwi. Na pewno zobaczy pan w wakacje i góry i morze” Po czym uśmiechnął się dziwnie.
Dziś siedząc za biurkiem już wiem, że szef słowa danego nie złamał. Od początku lipca mam wspaniały widok na góry papierów, piętrzące się na moim biurku i morze spraw do załatwienia. Co ciekawe, z dnia na dzień rośnie moje przekonanie, że góry rosną, a na morzu zbiera się na przypływ…
Tak więc nawet jeśli pada, nawet jeśli budzi Cię wbijający się stalowym klinem w mózg gwizdek, to i tak lepiej być na Zlocie, niż siedzieć w robocie.
Marek Piegat