Lubić wszystkich
Nie da się, choć bardzo się staram. Staję na głowie, ale to prostu niemożliwe. Zwalczam w sobie nielubienie, ale czasami łapię się, że bardziej nie lubię niż lubię. Tłumaczę sobie, że to nie wszystko moja wina, że ci „inni” intensywnie na to pracują by ich nie lubić. A potem podejmuję kolejną próbę by jednak polubić.
Lubię Miesięcznik Instruktorów „Czuwaj”, lubię Harcownika Wielkopolskiego. I portal www.wedrownik.net lubię. I „Pobudkę” wydawaną przez naszych braci z ZHR jeszcze lubię. Kogoś pominąłem – przepraszam. I tak Was lubię. Dlaczego? Ano dlatego, że wszyscy ludzie działający w tych harcerskich mediach pracują zupełnie bezinteresownie na rzecz harcerstwa. Pewnie tak, jak my w zespole Na Tropie, zarywają noce przed ukazaniem się kolejnego numeru, borykają się z problemami finansowymi, niesubordynowanymi autorami, za małym i przeciążonym pracą zespołem. Lubię ich, bo wiem, że mimo tych przeciwności, oni pracują na rzecz harcerzy. Publikują teksty i materiały, które potem są czytane w całej Polsce. Ludzie z najdalszych jej zakamarków mogą sobie przeczytać, co też działo się na drugim krańcu kraju, albo co będzie się działo. Mogą sprawdzić czy to, co robią podczas zbiórek jest słuszne. Każdy, kto czyta te media, może poczuć, że ktoś tam „u góry” o nim pamięta. A każdy, kto te media tworzy, ma wielki wkład w udoskonalanie naszych organizacji. Także poprzez burzliwą dyskusję, niekiedy bardzo burzliwą.
Ponad rok temu Magazyn Wędrowniczy Na Tropie ruszył pełną parą, od tego czasu numery ukazują się regularnie, podjęliśmy się realizacji kilku projektów. Jesteśmy na Wędrowniczych Watrach, byliśmy w Kielcach, organizujemy Tubę NT. Baner Na Tropie wisi coraz częściej na Waszych imprezach. To oznacza, że przeczytać można o nich na łamach naszego pisma. Od jakiegoś czasu da się zaobserwować jednak pewną niebezpieczną tendencję. Otóż wciśnięcie się Na Tropie na stałe do grona harcerskich mediów spowodowało, że wśród harcerskich dziennikarzy, a także wśród samych harcerzy pojawiło się słowo „konkurencja”.
Czy Na Tropie konkuruje z „Czuwaj”? Czy walczymy o czytelników z Harcownikiem Wielkopolskim? Czy chcemy być bardziej opiniotwórczy niż „Pobudka”? – absolutnie nie! Chcemy robić swoje. Między harcerskimi gazetami nie ma rynkowej konkurencji. Nie mamy reklamodawców, a jeśli ich już mamy, to na zasadach współpracy, a nie walki o nich. Nie sprzedajemy naszych gazet w kioskach, większość z nich jest elektroniczna, tylko „Czuwaj” sprzedawany, ale i tak w prenumeracie. Nie ma więc obaw, że ktoś „nie kupi następnego numeru” bo „Na Tropie w tym miesiącu dodało płytę z filmem”. Nic z tych rzeczy. Działamy na jednym froncie, mamy podobne cele, a nawet różne grupy docelowe. „Czuwaj” z założenia ma być czytany przez instruktorów, Harcownik z nazwy skierowany jest do Wielkopolan (choć zapraszamy do jego czytania wszystkich – to świetna gazeta), „Pobudka” jest medium ZHR. Nie ma między nami konkurencji, powinna być natomiast jak najściślejsza współpraca.
Tymczasem jest inaczej. Co chwila do naszej redakcji docierają głosy, że jakiś tekst został zastrzeżony przez kogoś innego, że jak opublikujecie „u nas” to „tam już Wam nie wolno”, że jak „macie patronat Na Tropie, to my o tym nie napiszemy”. Członkowie naszej redakcji co chwila słyszą, że „robią kariery w Na Tropie”. Niby powtarzane żartem, ale ile można takich żartów słuchać. To źle jest, że pracują w Na Tropie?
Staram się lubić wszystkich. Na Tropie nie ma zwyczaju zastrzegania tekstów, opublikowane u nas mogą być publikowane, wcześniej czy później, w Czuwaju, Harcowniku czy gdziekolwiek indziej. Gdy piszą do nas ludzie z hufcowych gazet zawsze odpisujemy: „Bierz i się ciesz – podpisz tylko tekst autorem i zaznacz, że wzięliście go z Na Tropie”. Służymy jednej sprawie, dlaczego miałbym więc uniemożliwiać dotarcie dobrego tekstu do jak największej liczby czytelników, którzy mogą z niego wyciągnąć naukę albo mieć podczas jego czytania po prostu dziką radochę?
Pojawienie się takiej konkurencji w harcerskich mediach nie zadziała tak, jak konkurencja działa w mediach komercyjnych. Redakcje nie rzucą się teraz do walki, nie będziemy zaskakiwać czytelników nowymi, szokującymi tematami. Nie zamieścimy gołej baby na ostatniej stronie, nie będziemy pisać „A oni to się mijają z prawdą”. Choć czasem się mijają. Nikomu słupki czytelnictwa nie skoczą.
Na Tropie ma w tej chwili największą wśród harcerskich gazet redakcję i sieć współpracowników. Współpracują z nami autorzy zewnętrzni, jakich nie powstydziłyby się media komercyjne. To wszystko sprawia, że z miesiąca na miesiąc przybywa kilka tysięcy czytelników. Mamy potencjał i z chęcią się nim dzielimy. Czy w zamian możemy oczekiwać choćby odrobiny przyzwoitości?
Służymy jednemu celowi, jednej sprawie. Dlaczego w tej służbie coraz częściej biorą górę osobiste ambicje i kompleksy?
pwd. Filip Springer – redaktor naczelny „Na Tropie”, szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007, były drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki”. Dziennikarz i fotoreporter współpracujący z prasą ogólnopolską. |