Małe życie
Serce jak szalone bije mi rzadko, gdy jeżdżę tramwajem. Książkę czytam przez pół roku rzadko, chyba że wtedy, gdy wywołuje we mnie tak silne emocje.
Iwonę znam od wielu lat, pochodzimy z tego samego szczepu i doskonale wiem, jakim jest molem książkowym. Teraz to ona opowie o książce, którą czytała. Książce, która mnie zamroziła serce.
Iwona Kozłowska – zastępca komendanta 8 Kieleckiego Szczepu Drużyn Harcerskich i Zuchowych im. Zawiszy Czarnego, Hufiec ZHP Kielce-Południe
Na proste pytania najczęściej najtrudniej jest odpowiedzieć, dlatego pytanie Co czytasz? powoduje u mnie ogromną falę książkowych wspomnień. Wśród przywoływanych tytułów pełno jest wspaniałych historii, które czytam co roku od wielu lat, nie chcąc zapomnieć szczegółów świata przedstawionego. Są wiersze znane mi na pamięć i te, które jedynie obiły mi się o uszy. Jednak dzisiaj odpowiem konkretnym tytułem. Nie będzie to książka wspaniała, lekka czy trzymająca w napięciu. Jest ona… po prostu prawdziwa. Z krwi i kości powieść, w którą czytelnik może wejść, którą może poczuć i przeżyć.
Małe życie Hanya Yanagihara
Bierzesz książkę do ręki. Jest apetyczna. 813 stron, które będą powoli zmieniać twoje życie. Nawet pachnie przyjemnością – zadrukowanymi kartkami. Składając kolejne litery w słowa poznajesz historie czterech zupełnie się od siebie różniących mężczyzn, których życia były ze sobą ściśle powiązane. Różnili się niemal wszystkim, od wychowania przez zainteresowania po sposób na życie. Każdy z nich osiągał sukcesy, każdy miał też kryzysy. Twoją rolą jako czytelnika, jest ich poznać dogłębnie i próbować zrozumieć ich decyzje. Chyba dlatego książka ta jest dla mnie wyjątkowa. Pokazuje wiele perspektyw, wiele ścieżek życia. Pozwala czytelnikowi poczuć się raz silnym, raz słabym, czasem artystą, a innym razem genialnym prawnikiem.
Zmieniać życie – to chyba jest największa moc tej książki. Jeśli nie życie, to na pewno perspektywę. Czytając, uświadamiasz sobie, że nie ma przypadków, a każda sytuacja jest konsekwencją poprzednich wyborów. Uświadamiamy sobie, że nie ma rzeczy trwałych i nawet ciasno utkane zależności i relacje mogą, przez nawet małe wydarzenia, kompletnie się zmienić. Autorka pokazuje, że to teraźniejszość ma prawdziwą moc, bo przecież nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy.
Czy warto? Według mnie tak. Choćby po to, by poczuć tak wiele tak różnych emocji, które dotychczas może były nam nieznane.
Wojciech Sidorowicz - podharcmistrz, szef zespołu kadry kształcącej Hufca Kielce-Południe, prezenter ZHP360, student dziennikarstwa, konferansjer i pasjonat kawy