Miłość, przyjaźń, muzyka, kłopoty…

Archiwum / 08.05.2007

Wybrany obrazNie ma większej mądrości niż "wszelki wypadek"…. Bo co ma wspólnego ze sobą romantyczny zachód słońca, pieniądze i twarda ławka? Wydawałby się, że właściwie nic. Jednak jeśli przyjrzeć się kilku historiom to może się okazać, że wcale dużo…

 

 

 

 

Historia pierwsza.

 

Tomasz i Maryśka mimo, że tak na prawdę byli ze sobą od roku to w drużynie uważano ich za „stare małżeństwo”. Wszędzie zawsze razem. Gdzie Tomek tam i Maryśka. Ona bezgranicznie wpatrzona w niego, a on świata poza nią nie widzi. Kiedykolwiek by nie spojrzeć zawsze przytuleni do siebie. Czasami zdarzały się sytuacje krępujące dla innych członków drużyny, ale przecież nie można stawać w poprzek prawdziwej miłości, jakimiś fochami. Przecież trzeba zrozumieć że zakochani mają potrzebę bliskości. Jedynym, który „nie rozumiał” był Michał – drużynowy, ale on zawsze był sztywny. Szczytem było gdy Michał na obozie drużyny wbrew  protestom Tomka i Maryśki zabronił im spania wspólnie w jednym namiocie. Nie obyło się bez kłótni między zakochanymi, a drużynowym. Jednak nadarzyła się okazja i Tomek z Marysią wyszli na „trzecie pióro”. Tego czasu nikt nie zapomni. Gorące noce i najpiękniejsze zachody słońca na świecie… W październiku gruchnęła w drużynie wieść, że Maryśka jest w ciąży… Rodzice wystąpili z pozwem o alimenty.

 

Sytuacja niemalże podręcznikowa, w której pada również standardowe pytanie. Kto będzie płacił te  nieszczęsne alimenty, które sąd zapewne przyzna matce dziecka. Zgodnie z regulacją zawartą w art. 133 § 1 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego (KRO) – Rodzice są zobowiązani do świadczeń alimentacyjnych względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie(…). Cóż zatem wynika z  treści tego przepisu? Przede wszystkim to, że Tomasz jako ojciec (zakładamy, ze dziecko zostało uznane) będzie płacił co miesiąc kilkaset złotych na utrzymanie dziecka, co więcej, jeśli rodzice Maryśki będą odpowiednio „zacięci”, to w myśl art. 141  KRO będą mogli również żądać, aby jako ojciec dziecka nieślubnego (gdyż zakładamy iż jednak do małżeństwa nie doszło) w rozmiarze odpowiadającym okolicznościom, przyczynił się do pokrycia kosztów związanych z ciążą i porodem oraz kosztów trzymiesięcznego utrzymania matki w okresie porodu. Jak wszyscy wiemy, w dzisiejszych czasach każdy pieniądz się liczy, więc skorzystanie z możliwości wynikających z powyższego artykułu wydaje się bardziej niż pewne. Zwłaszcza jeśli do gry wejdzie adwokat. Tak więc jak widać historia jest wielce smutna i raczej kosztowna. Jednak na szczęście nie dotyczy ona drużynowego, albowiem on sam nie jest w żaden sposób zobowiązany do świadczenia alimentów. Ku przestrodze jednak warto wspomnieć, że rodzice Tomka mogą próbować odzyskać wypłacone w imieniu syna pieniądze. Choć konstrukcja, będą się opierać jest raczej karkołomna, to wyrok Sądu nigdy nie jest pewien dopóki nie zostanie ogłoszony….

 

Historia  druga

 

 Jacek był drużynowym prawie od zawsze. Jego autorytet był niekwestionowany. Choć miał  dopiero 21 lat był bardzo dojrzały. Wszyscy cenili jego indywidualne podejście do spraw członków drużyny. Do Jacka można było prawie o każdej porze przyjść i zwierzyć się ze swoich problemów, a on chętnie rozmawiał o nich i doradzał jak stawić im czoła. Przez wszystkich członków drużyny był uważany za najlepszego przyjaciela każdego z nich. Jacek nigdy nie miał swojej dziewczyny, pytany o to kiedy kogoś sobie znajdzie zawsze odpowiadał, że ma jeszcze czas i wiele innych, ważniejszych spraw do zrobienia. Miśka była w drużynie od niedawna. Nie wyglądała na swoje  17 lat, a większość osób które jej nie znały uważały, że ma przynajmniej 19. W ocenie chłopaków z drużyny była „najlepszą laską” w drużynie. Misia znana była również z tego, że była osobą bardzo egzaltowaną i często określano ją jako „dziewczynę z problemami” stąd też nie było nic dziwnego w tym, że często gościła u Jacka w domu. Podczas zgrupowania obozów hufca na który pojechała również drużyna Jacka, Miśka mocno przeżywała swoją kłótnię z rodzicami o wyjazd na obóz ze względu na jej słabe oceny. Kiedy przyszła do drużynowego z prośbą o rozmowę z nim w tej sprawie ten natychmiast się zgodził i zaproponował aby poszli na pomost  kąpieliska mieszczącego się niedaleko zgrupowania. Siedząc w blasku zachodzącego słońca na pomoście i opowiadając o swoim problemie Miśka poczuła jak Jacek przysuwa się do niej co raz bliżej i zaczyna ją obejmować. Opowiada jakie to ważne by jednak budować porozumienie między ludźmi i jak trzeba słuchać się na wzajem. Miśkę sytuacja zaczęła lekko denerwować kiedy Jacek obejmując ją pogłaskał ją po twarzy. Choć struchlała ze strachu Miśka nie reagowała, bo przecież Jacek jest DRUŻYNOWYM, AUTORYTETEM i Najlepszym Przyjacielem. Przecież mówi takie mądre rzeczy o zaufaniu… W pewnym momencie Jacek przestał mówić i po chwili spoglądania na Miśkę delikatnie pocałował ją w policzek, kolejne pocałunki składał co raz bliżej jej ust by w końcu i je pocałować. Jego ręce gładziły ją po brzuchu i udach. Miśka nie wytrzymała i z płaczem ciekła w stronę obozu.

 

Cena jaką zapłaciła Miśka za obejrzenie zachodu słońca w towarzystwie drużynowego jest chyba jedną z najwyższych. Niewinność jaką straciła w chwili gdy zrozumiała jaki jest rzeczywisty zamiar człowieka, który do tej pory był dla niej największym autorytetem położyć się głębokim cieniem na jej późniejszym dorosłym życiu i funkcjonowaniu w społeczeństwie. Ktoś mógłby powiedzieć – o co tyle rabanu? Przecież, nic właściwie wielkiego się nie stało. Parę pocałunków i jakieś tam głaskanie po nogach. Ja jednak uważam, że  stało się coś wielkiego – i to w tym jednoznacznie złym znaczeniu. Nie jest bowiem ogólnie przyjętym zwyczajem w naszym społeczeństwie, by starszy o 4 lata wychowawca w ten sposób zachowywał się wobec swojej niepełnoletniej podopiecznej.  To spojrzenie z jednej – tej bardziej ludzkiej strony. Jest jeszcze jednak spojrzenie bardziej kategoryczne,  zawarte w art. 199 § 3  Kodeksu karnego (kk), który stwierdza, że karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat podlega, kto doprowadza małoletniego do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, nadużywając zaufania lub udzielając mu korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy.
W naszej historii istotne jest to, że przede wszystkim Jacek nadużył zaufania jakim darzyła go Miśka i nie ma znaczenia tu fakt czy opierała się ona  „zalotom” drużynowego czy też nie. Jacek był przecież postrzegany jako ten, komu można powierzyć wszelkie tajemnice, jako opoka dla tych, którzy szukają wsparcia w trudnych chwilach. Takiego wł
aśnie wsparcia Miśka szukała. Ufała, że ten człowiek, którego mieniła swoim przyjacielem nie wykorzysta jej słabości i nadarzającej się okazji do swoich celów. Co więcej Michalina jako osoba, która nie ukończyła 18 lat odpowiada definicji osoby małoletniej. Natomiast zachowanie się Jacka z pewnością mieści się w definicji „innej czynności seksualnej”, która została zdefiniowana przez Sąd Najwyższy . Tak więc jak widać i tym razem będący głównym elementem scenografii zachód słońca był świadkiem historii, która zakończyła się na twardej sądowej ławie. A to z tej przyczyny, że Miśka po całym zdarzeniu opowiedziała przez telefon swoim rodzicom, którzy z  kolei natychmiast złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a prowadzący sprawę prokurator nie uznał za wystarczające tłumaczenia Jacka, że to były tylko takie niewinne pocałunki. Choć Sąd ukarał Jacka, to zadra w psychice Miśki została na zawsze, tego nie zrekompensuje żaden wyrok, choćby najsroższy.

Historia trzecia

 

Justa była zawsze dziewczyną, która lubiła obracać się w towarzystwie chłopaków, a że była atrakcyjna, to nie miała kłopotów by wzbudzać wśród męskiej części drużyny zainteresowanie swoją osobą.  Mówiło się o niej, że z dość dużą łatwością „zmniejsza dystans” niektórych znajomości. Podczas jednej z przerw poobiednich na obozie drużyny Justa dla zabicia czasu postanowiła pójść do namiotu najstarszych chłopaków. Co prawda wszyscy byli już pełnoletni jednak to do chłopaków przylgnęła łatka „najstarszych”. Podczas jej pobytu w namiocie wywiązała się rozmowa o seksie, w czasie której Justa dość realistycznie prezentowała część swoich poglądów. Przy prezentacjach korzystała z „pomocy” niektórych chłopaków. Nie wiadomo kiedy temperatura rozmowy gwałtownie wzrosła i podczas jednej z dokonywanych przez Justynę „prezentacji” wszyscy obecni w namiocie chłopacy włączyli się do niej. Krzyk Justy sprowadził drużynowego do namiotu chłopaków. Kiedy odsłonił poły, zobaczył jak kilku trzyma dziewczynę za ręce i nogi, jeden z pozostałych próbuje ściągnąć z niej bieliznę.

 

Sytuacja opisana powyżej miała miejsce w rzeczywistości, co powoduje, że jest tym bardziej przerażająca. W jednej chwili młodzi ludzie przyrzekający wierność harcerskim ideałom zamieniają się w zwierzęta pozbawione norm. Gdyby nie interwencja drużynowego to nie wiadomo na czym zakończyłaby się ta sytuacja. Dla takiego zachowania bohaterów naszej historii wobec Justy nie ma, żadnego usprawiedliwienia, nawet takiego, że to ona wywołała swoim zachowaniem całe zajście. Istotne jest bowiem to, jak zachowali się sprawcy, a nie ich ofiara. Co prawda możnaby powiedzieć, że właściwie to nie doszło do niczego. Jednak dla prokuratora prowadzącego tę sprawę sytuacja wyglądałaby odmiennie. Otóż zachowanie chłopaków potraktowane by było jako usiłowanie dokonania przestępstwa z art. 197 § 1 kk czyli zgwałcenia. Usiłowanie polega bowiem na tym, że w zamiarze popełnienia czynu zabronionego sprawcy swym zachowaniem bezpośrednio zmierzają do jego dokonania, które jednak nie następuje. W naszym przypadku zostało ono udaremnione przez interwencję drużynowego. Jak więc zakończy się ta „przygoda” dla naszych bohaterów dramatu. Na pewno w sądzie. Choć przestępstwo zgwałcenia ścigane jest na wniosek osoby poszkodowanej, to możemy być pewni, że jeśli Justa opowie o całej sprawie rodzicom, ci już na pewno wpłyną wystarczająco mocno na swoją córkę , by  ta złożył doniesienie.  Jednak tym razem sprawa nie będzie dotyczyła wyłącznie sprawców i ich ofiary. Może się bowiem zdarzyć tak, że prokurator podejmie również czynności zmierzające do ustalenia czy kierujący placówka wypoczynku, a zatem komendant obozu w należyty sposób dochował staranności by zabezpieczyć życie i zdrowie uczestników obozu, a to oznacza również możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności zarówno drużynowego jak i komendanta zgrupowania obozów.  Zapewne na usta ciśnie się pytanie ileż to można dostać za taki „wybryk” art. 197 § 1 kk mówi tak:
Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inna osobę do obcowania płciowego podlega karze od 2  do 12 lat.

 

Zgodnie z regulacją zawartą w kk za usiłowanie Sąd wymierza karę w granicach zagrożenia przewidzianego dla danego przestępstwa. Tak więc widać, że możliwości są szerokie.

 

Jak się okazuje, życie harcerskie obfituje w całą gamę zdarzeń, które zostały opisane w polskiej kodyfikacji zarówno karnej jak i cywilnej. Nie wolno nam o tym zapominać, bo czasami życie może się bardzo boleśnie przypomnieć. Całkiem zwyczajne sytuacje z głupoty zamieniają się często w koszmar, ale na to już nie wiele można poradzić. Warto jednak pamiętać to co napisała kiedyś pisarka Joanna Chmielewska – „Być może większość sytuacji opisanych w niniejszym artykule może się nigdy nie wydarzyć, lecz nie ma większej ostrożności niż wszelki wypadek”.

 

Wybrany obrazphm. Marek Piegat – kierownik Zespołu Wędrowniczego Wydziału Metodycznego GK ZHP, były redaktor naczelny Na Tropie, kierownik referatu wędrowniczego Chorągwi Wielkopolskiej, komendant Wyprawy Wędrowniczej 2007. Z wykształcenia prawnik.