Na obozowym szlaku ze Ŝtuparo [WW 24]

Na Tropie Środowisk / Ewa Sobieniak / 27.10.2024

Poznać nas możecie po żółciutkich kaczuszkach, które pływają po błękitnych jak morze chustach. A właśnie znad morza pochodzimy! Z tej strony 44 Drużyna Wędrownicza „Ŝtuparo” im. Ludwika Zamenhofa z hufca ZHP Gdańsk Śródmieście im. Alfa Liczmańskiego!

Całoroczny projekt, jakim jest Wędrownicza Watra, zobowiązuje. Dlatego od lat życie naszej drużyny układa się w rytm realizacji wyzwań, które stawia przed nami zlot. Ile ich jest? Bezlik! Zaczynając od porządnego planu pracy, poprzez stałą służbę na rzecz seniorów, aż po samodzielnie zorganizowany obóz wędrowny. I to właśnie o tegorocznym obozie wędrownym dzisiaj opowiemy!

Nasze przygotowania do obozu rozpoczęliśmy ROK TEMU. Dlaczego tak wcześnie? Ponieważ ich pierwszym krokiem było wyciągnięcie wniosków z zeszłorocznego, zagranicznego obozu wędrownego w Norwegii. Wtedy wspólnie zdecydowaliśmy, że już zbyt długo obracamy się wokół naszych północnych terenów. Uznaliśmy, że jesteśmy gotowi sprawdzić nasze siły w górach!

Podobno kiedyś, lata temu, nasza drużyna zdobywała górskie szczyty, ale nikt z obecnych członków nie doświadczył harcerskich wędrówek o takim charakterze. Delikatnie mówiąc, nie po drodze nam na południe Polski, więc okazje do takich wędrówek nie zdarzają się zbyt często. Sami musieliśmy je sobie stworzyć!

Krok pierwszy

Na początku lutego zrobiliśmy pierwszą burzę mózgów na temat lokalizacji naszego obozu wędrownego. Już po krótkiej wymianie doświadczeń wiedzieliśmy, że najbardziej nieznane są nam Góry Świętokrzyskie. Chwilę później Mati odparł, że bardzo chciałby w końcu zobaczyć Ojca Mateusza na ulicach Sandomierza. Wtedy trasa obozu stała się jasna. Równie jasne było to, że chcemy jechać na minimum tydzień i zdobyć Złoty Trop! Miesiąc później podzieliliśmy się obowiązkami, funkcjami i zadaniami. Cel był wspólny: świętokrzyski obóz wędrowny z finałem w Sandomierzu!

ryc. 44 DW Ŝtuparo

Takim przygotowaniom wyjazdu dotrzymywały kroku treningi dłuższych wędrówek. Od marca przynajmniej raz w miesiącu wybieraliśmy się z plecakami, by eksplorować nasze lokalne lasy. Oczywiście trudno u nas o tereny do wspinaczki, ale braliśmy co było! Z okazji Dnia Ziemi wybraliśmy się do Rezerwatu Przyrody „Zajęcze Wzgórze” w Sopocie, gdzie weszliśmy na Glinną Górę. Poza tym wzięliśmy udział w Zlocie Wędrowników Chorągwi Gdańskiej ZHP „Jamboree on The Trail” w Gołubiu Kaszubskim. Za to Gosia zorganizowała dla nas samodzielny biwak w trochę oddalonym od Trójmiasta Zbychowie. Chwytaliśmy się każdej okazji do przyzwyczajania organizmów do długich wędrówek.

Nie zostawiaj śladów

Kolejnym bardzo ważnym elementem przygotowań było zadbanie o spełnienie standardów Polityki Środowiskowej ZHP. Było to kluczowe dla naszego obozu, ponieważ przez większość czasu poruszaliśmy się po terenach chronionych, takich jak Świętokrzyski Park Narodowy czy Jeleniowski Park Krajobrazowy. Pomogło nam w tym zdobycie miana „Jesteśmy Nadzieją” przyznawanego przez Zespół ds. Etyki Środowiskowej „Nadzieja” Chorągwi Gdańskiej ZHP. Proces zdobywania miana, jak i wskazówki od zespołu, pozwoliły nam spędzić obóz w duchu zasad Leave no Trace. Co więcej, jedną z nocy spędziliśmy na obszarze objętym programem Lasów Państwowych „Zanocuj w lesie”. Byliśmy tam tylko my i las, a nie został po nas żaden ślad! Było najlepiej. Gorąco polecamy taką formę obozowania. A gorące były również nasze przepyszne, w 100% wegetariańskie posiłki, które samodzielnie przygotowywaliśmy w przerwach od wędrowania.

Za jeden uśmiech

Pozostając jednak w temacie noclegów, warto wspomnieć, że ich koszt wyniósł nas w tym roku zawrotne 0 zł! To wszystko za sprawą prostego założenia: oszczędzamy na MOOT-a. Tak też się stało i u progu wiosny rozdzwoniłam się po agroturystykach, pensjonatach, campingach i siedzibach Kół Gospodyń Wiejskich. Pytanie zawsze brzmiało tak samo: „Jesteśmy samowystarczalnymi obozowiczami z hamakami, kuchenkami i całym potrzebnym ekwipunkiem. Jedyne, czego nie posiadamy, to tereny zielone na których możemy się rozbić. Czy mogą nas Państwo przyjąć w progi swojej działki/ogródka/lasku/trawnika?”. Tym sposobem, gdy na naszej drodze nie było obszarów „Zanocuj w lesie”, noce spędzaliśmy u uprzejmych, świętokrzyskich gospodarzy.

A byli to niesamowicie gościnni ludzie. Pierwszej nocy zatrzymaliśmy się u Pana Rafała, który powitał nas całą gamą produktów majonezu kieleckiego wszelakich rodzajów (jeden z nich był jeszcze przed premierą na sklepowych półkach!). Okazało się, że Pan Rafał pracuje przy jego wytwarzaniu. Poznawanie miejsc z perspektywy ich mieszkańców jako wielkich pasjonatów wprawiało nas w niesamowite wzruszenie i zadumę. Czy wiecie jak wiele gumowych, żółtych kaczuszek przybyło teraz w województwie świętokrzyskim? Dokładnie tyle, ile razy czuliśmy ogromną potrzebę odwdzięczenia się za okazaną dobroć serca.

fot. 44 DW Ŝtuparo

Oprócz nawiązywania nietuzinkowych znajomości, nasze dni obozowe wypełniało zdobywanie szczytów takich jak Łysica [614 m. n. p. m.], czy Łysa Góra [595 m. n. p. m.]. W sumie w tydzień przeszliśmy 106,5 km oraz przepłynęliśmy 7 km. Nie obyło się też bez korzystania z atrakcji kulturalnych i rekreacyjnych, mijanych na trasie wędrówki. A wśród nich: Muzeum „Park Legend” w Nowej Słupi, kajaki na Wiśle w Sandomierzu, wystawa figur woskowych z serialu „Ojciec Mateusz” czy Muzeum Diecezjalne „Dom Długosza”.

Najważniejsze na koniec

I co, to by było na tyle? Nie! Bo przede wszystkim mieliśmy siebie! Gabi poprowadziła dla nas zajęcia programowe z modelowania latawców. Grzesiu przeprowadził zajęcia z RPG. Ja sama kilkukrotnie szkoliłam nas z zasad Leave no Trace, a wieczorami opowiadałam własne gawędy lub czytałam kolejne rozdziały naszych ukochanych „Czarnych Stóp”. Każdy z tych wieczorów był inny, ale wszystkie razem opowiedziały historię o sztuce wchłaniania życia, które nas otacza, o wędrowaniu w ciszy pośród ciszy lasu, skupieniu wobec wschodów i zachodów słońca. Bo bycie wędrownikiem to niemała sztuka.

Przeczytaj też:

Ewa Sobieniak - podharcmistrzyni, drużynowa 44 Drużyny Wędrowniczej Ŝtuparo im. Ludwika Zamenhofa z hufca ZHP Gdańsk-Śródmieście im. Alfa Liczmańskiego.