Na szlak, na szlak! Na Czarny Szlak!

Mało jest imprez tylko dla wędrowników. Mało jest dobrych imprez dla wędrowników. Mało jest dobrych imprez w ogóle. To jest i dobra impreza, i wędrownicza, i w ogóle.
phm. Jakub Juszyński
To już trzeci „Czarny Szlak" – a jeszcze niedawno nikt o takim rajdzie nie słyszał. Aby tradycji stało się zadość postanowiłem wziąć udział także w tej edycji. Tym razem zmiana – byłem wraz z patrolem. Piątkowy poranek – III Czarny Szlak czas było zacząć.
Jak w piątek, to w piątek!
Już przed rajdem organizatorzy sprawili niespodziankę. Rajd, dotąd rozpoczynający się w piątkowy wieczór, tym razem trwał od samego rana. Szybk
ie formalności na starcie i można było ruszyć, by „znaleźć swoją drogę". Zadanie ciekawe, dające duże możliwości manewru dla większości osób okazało się szansą poznania Kielc i okolic od trochę innej strony. Może „wizualne sprawozdania" z przebiegu wędrówek nie do końca zaciekawiły uczestników, ale to na pewno zmęczenie po wędrówce dało znać o sobie. Wieczór upływał pod znakiem specjalności. Prezentacje przygotowane w ramach zadania przedrajdowego cieszyły się już większym zainteresowaniem, być może dlatego, że były zróżnicowane zarówno pod względem formy, jak i treści. Był to interesujący wstęp do dyskusji na temat specjalności w ZHP. Moim zdaniem był to dobry pomysł, jednak forma jego przeprowadzenia i pora dnia słabo sprzyjały wymianie poglądów. Mimo braku aktywności u większej części uczestników w głowach wielu słuchaczy pojawiły się nowe pomysły i przemyślenia. A jak wcześnie, to wcześnie!

Podczas losowania trafiliśmy, że startujemy drugiego dnia o 7:10. W sumie dla studenta to prawie środek nocy, ale pomyślałem, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie myliłem się. Po deszczowo-śniegowych doświadczeniach dnia pierwszego poranek powitał nas pięknym wschodem słońca i bezchmurnym niebem, co niestety odbiło się na temperaturze – mróz trzymał. Trasa wędrówki przebiegała zarówno szlakami jak i rzadziej terenami zabudowanymi. Płynnie przechodząc z jednego krajobrazu w drugi pokonywaliśmy wraz z patrolem kolejne punkty kontrolne. Dobór trasy był bardzo trafiony. Ukazywała ona zarówno ducha naszych niewysokich, ale jakże tajemniczych i urokliwych gór, jak i elementy z czasów świetności Staropolskiego Okręgu Przemysłowego. Ciekawym przeżyciem dla wielu osób mogła być wspinaczka po ścianie z litego piaskowca lub „ścieżka zdrowia", na której w „słoniach" pokonywało się niecodzienny tor przeszkód.
Nie tylko pseudo-commando!

Koniec zmagań, nie koniec emocji.
Jedzenie, mycie, odpoczynek – standardowy obrazek podsumowujący powrót z wędrówki. Bardzo smaczne posiłki przyrządzone przez część sztabu zajmującą się kuchnią wzmocniły uśmiech na twarzach strudzonych wędrowców. Podczas wieczornego koncertu zespołu FOK wszyscy zapomnieli o zmęczeniu i bawili się przy rytmach piosenek żeglarskich i poezji śpiewanej. Zabawa nie skończyła się wraz z koncertem. Trwała nadal w mniejszych już grupach i różnych miejscach. Nagrody. Dla wszystkich.
Niedzielny poranek – pakowanie, sprzątanie i szykowanie się do apelu. Nie wszyscy zostali do końca, niektórych względy transportowe zmusiły do wcześniejszego opuszczenia bazy. Zwycięskim patrolem okazała się ekipa z Wrocławia, lecz tak jak obiecała komenda, nikt nie wyjechał z pustymi rękami. Nie obyło się także bez nagród dla samych organizatorów. Komenda za organizację rajdu otrzymała czerwone plakietki, które oznaczają status Ogniomistrzów na wortalu www.wedrownictwo.zhp.pl. Po symbolicznej wymianie… szklanek wszyscy powoli udali się w swoją stronę.
Wśród wąskiego grona imprez przeznaczonych tylko dla wędrowników „Czarny Szlak" wyznacza pewien poziom dla rajdów organizowanych w zimie. Ciekawi ludzie, interesujące miejsca i zaangażowanie organizatorów sprawiają, że chętnie chce się przyjechać ponownie.
phm. Jakub Juszyński – drużynowy 85 Kieleckiej Drużyny Wędrowniczej, współpracownik Zespołu Wędrowniczego WM GK ZHP, administrator wortalu www.wedrownictwo.zhp.pl, instruktor hufcowego ZKK. Student geografii na Akademii Świętokrzyskiej.