Na szlakach Watry

Archiwum / 30.08.2006


Trasy tegorocznej Wędrowniczej Watry wiodły przez najciekawsze zakątki Dolnego Śląska. Co się działo na trasach? Opowiada Łukasz Górgurewicz- komendant wszystkich wędrówek.

Z przewidzianych na tegoroczną Watrę 12 tras ostatecznie odbyło się siedem. 3 trasy zostały odwołane z powodu braku chętnych. Niestety, nie byliście zainteresowani okolicami Wałbrzycha, tj. Pogórzem i Górami Wałbrzychskimi. -Padały zarzuty, że w zeszłym roku były przygotowane tylko trasy piesze – wyjaśnia phm. Łukasz G., vel Niachu. – W tym roku zaproponowaliśmy nie tylko różnorodne piesze wędrówki, ale także trasę rowerową, spływ kajakowy oraz zwiedzanie Wrocławia.
Trasa rowerowa  nie odbyła się ze względu na brak zgłoszeń – czyżby niekonsekwencja zeszłorocznych malkontentów? Ponadto organizatorzy musieli zrezygnować z dwóch tras z powodu pogody. Silne i długotrwałe opady spowodowały podniesienie poziomu wód, co uniemożliwiło przeprowadzenie spływu. – Zestaw śluz i tam jest tak skonstruowany, że przy tym stanie rzeczy byłaby to trasa  zbyt ekstremalna – zaśmiał się Niachu.
Innym zarzutem dotyczącym zeszłorocznej organizacji był brak pryszniców na trasach. Organizatorzy postawili to sobie za punkt honoru:- Na większości tras, na ostatnim noclegu zorganizowaliśmy prysznic. Tym, którzy takiej możliwości nie będą mieli, zapewniamy prysznic na miejscu, w Kłodzku. Chcemy, żeby na Watrę wszyscy weszli czyści – mówi komendant tras.
Nie tylko to mogło być powodem dzikiej euforii uczestników wędrówek – jeśli nie zanotowaliście tego faktu – przypomnę: nie musieliście dźwigać swoich materiałów programowych. Chodziło o zwiększenie wygody patroli, ale również o to, żebyście przygotowując zajęcia, nie musieli ograniczać się tylko do tego, co potem udźwigniecie w górach. Czy to się przełoży na jeszcze wyższy poziom zajęć?
Zapytany o problemy organizacyjne Niachu, uśmiecha się i z dumą twierdzi, że nie spłynęły jeszcze żadne pretensje od strony uczestników. Jak było – najlepiej wiecie sami.
(KIUBIK)

Siódemka
Okazuje się, że wysiąść na dworcu o nazwie Główny, nie zawsze oznacza wysiąść w centrum miasta. Przekonani, że będziemy mieli okazję obejrzeć Wałbrzych wędrując od dworca PKP do PKS dziwiliśmy się, kiedy miejscowi upewniali się: „chcecie iść tam pieszo?” W końcu któryś z „miejskich przewodników” wycisnął z siebie: „ale tam jest daleko…”. Niestety okazało się, że miał rację. Tak więc pierwszy odcinek „siódemki” wiódł przynajmniej dla nas przez wałbrzyską obwodnicę. Potem już było coraz lepiej bo to jedyna transgraniczna trasa Watry- jej uczestnicy mogli więc podziwiać uroki nie tylko polskich gór
Monika Marks/ Marek Piegat

A gdzie sztab trójki?
– Padało-śmieje się Dorota Domańska z 79 PDH „Wilki” – ale ten ubaw w Błędnych Skałach gdzie wszyscy musieli się przeciskać przez szczeliny był tego wart. Trasa 3 prowadziła przez najciekawsze tereny Gór Stołowych, szlakiem takich atrakcji jak średniowieczne zamki czy skalny labirynt na Szczelińcu. Jak mówią uczestnicy tej trasy turystycznie była ona strzałem w dziesiątkę – Szkoda jednak, że nie mieliśmy zbyt wielu okazji by poznać jej organizatorów – dodaje Magda Grześkowiak, także z Poznania – chyba dobrze by było, żeby ktoś ze szatbu jednak pojawiał się na szlaku?
Problemem na trójce były także późne wyjścia – Wychodziliśmy około 11 bo takie były zarządzenia organizatorów, to powodowało, że na miejsce biwaku docieraliśmy późnym wieczorem bądź w nocy.
SPRING