Na tropie prezentów: filmy

Archiwum / 18.12.2009

Jeśli znudził Ci się już Kevin, masz ochotę na coś niebanalnego i przy okazji szukasz prezentu dla bliskiej osoby – zapraszam Cię do mojego subiektywnego (i zupełnie dziewczyńskiego) zestawienia. Bo ma być niestandardowo, nieschematycznie, nieszablonowo. Czy coś jeszcze łączy te filmy? Tak – to, że wszystkie mają teraz premierę na DVD, oraz to, że prawdopodobnie niewiele o nich nie słyszałeś.

 

 

Orzeł kontra Rekin

Mało znam filmów, które są o miłości. Tak, o miłości – nie przewidziało Ci się, drogi Czytelniku. Znakomita większość produkcji traktuje o jakże pięknym stanie ducha i ciała – zakochaniu. Dlatego zazwyczaj ich bohaterami jest para urodziwych młodych ludzi, każda scena z ich udziałem wywołuje w nas uśmiech i rozrzewnienie, a ich losy są przewidywalne jak to, że po nocy nastaje dzień – i właśnie nic z tego nie znajdziemy w nowozelandzkim filmie „Orzeł kontra Rekin”. Już sam tytuł przeczy wszystkim zasadom związków i bliskości – bo powinni być razem, a są kontra. Nielogiczne, prawda? A jednak zapewniam, że całość dotyczy miłości. Miłości, która jak kropla drąży skałę. Naszą metaforyczną kroplą jest Lily, skałą zaś – Jarrod. Poza brakiem urody, życiowym nieudacznictwem i dziwactwem nie łączy ich właściwie nic. A jednak dzięki staraniom głównej bohaterki poznają się w końcu i… Co z tego wyniknie? Zapewniam, że nie prosta historyjka o dwóch połówkach pomarańczy! Mało też będzie tu śmiechu – choć niejednokrotnie to my uśmiechniemy się do tej niezdarnej dwójki, Orła i Rekina. Opowieść o kobiecie i chłopcu z przerośniętym ego, który dopiero staje się mężczyzną – idealne dla każdej grupy wiekowej!

W sprzedaży od 28 listopada 2009 (wraz z australijskim filmem „Z drugiej strony”).

 

 

 

 

Młode wino

Film naszych południowych sąsiadów, Czechów. I gdyby nie to, pewnie nie miałby swojego uroku – bo scenariusz jest zupełnie amerykański. Dwójka życiowych nieudaczników, najlepszych kumpli, którzy ciągle oszukują, kłamią i kombinują, jak szybko się wzbogacić przy jednocześnie jak najmniejszych wysiłkach, nagle zmuszeni są do całkowitej zmiany planów i ucieczki przed dotychczasowym życiem. I jak się później okaże – jeden z nich odnajdzie w tym nieszczęściu swoje szczęście. To jednak oczywiście dopiero w ostatnich minutach filmu, wcześniej natomiast będziemy świadkami wielu ich perypetii i – jak w przypadku wyżej wspomnianego Orła – dojrzewania głównego bohatera, jego przemiany (nie bez bólu!) z beztroskiego chłopca w mężczyznę, który wreszcie odnajdzie swoje miejsce na ziemi. Całość osadzona w podpraskiej wsi, klimatycznie zbliżona do naszej polskiej mentalności – i pewnie dlatego powinna nam się spodobać. A jaka w tym wszystkim, niemała zresztą, rola wina? Zachęcam do obejrzenia!

W sprzedaży od 28 listopada 2009 (wraz z czeskim filmem „Wycieczkowicze”).

 

 

 

 

Pocałunek o północy

Już słyszę te wzdychania męskiej części Czytelników – znów jakiś romans…? I tak, i nie. (Do wyboru miałam jeszcze „U Pana Boga za miedzą”, które pewnie ¾ Polaków widziało w kinach, nie byłoby więc czego polecać). Ale od początku. Tym razem mamy amerykańską opowieść utrzymaną w bardzo współczesnym klimacie i to klimacie grudniowym (niestety bez śniegu) – oto samotny mężczyzna od kilku lat bezskutecznie szuka sobie partnerki. Za namową dwojga przyjaciół (pary z 2-letnim stażem), z którymi mieszka, postanawia spróbować swoich sił w internetowym serwisie matrymonialnym – do którego podchodzi zresztą bardzo sceptycznie. Film skupia się na kilku godzinach przed Sylwestrem, a kończy parę godzin po nim. Ta noc jest jakby rekompensatą poczynioną dla głównego bohatera, Wilsona – tutaj w ciągu doby przeżywa tyle różnych przygód, co porażek w minionych latach. I nie, nie jest to komedia, choć z pewnością film może wywoływać uśmiechy. Romans? Zważywszy na nieugięty charakter Vivian, która chce tylko miło spędzić jeden wieczór i natrafia na Wilsona – trudno powiedzieć. To krótkie zderzenie dwóch osobowości, z którego wynikają nie tylko kłótnie.

W sprzedaży od 21 listopada 2009 (wraz z amerykańskim filmem „12 lat i koniec”).

 

 

 

 

Urszula Łupińska