Najpierw działam, potem myślę
Dostałam pracę dzięki Wędrowniczej Watrze. Brzmi propagandowo? Nierealnie? W takim razie muszę chyba odwrócić kolejność słów w zdaniu: dostałam Watrę dzięki pracy.
Ty też marzysz o tym, że kiedyś będziesz szefem ogromnej, epickiej imprezy lub wspaniałego zespołu. Świetnie! Oglądasz motywacyjne TED-y, żeby być lepszym liderem. Jeździsz na kursy, bo chcesz zdobywać kolejne stopnie i uprawnienia. Pilnujesz, by popełniać jak najmniej błędów w pracy z ludźmi. Planujesz, kontrolujesz, myślisz, zanim zdecydujesz. Jeśli robisz tylko to, powiem Ci jedno: nie uda Ci się spełnić Twojego wielkiego marzenia o byciu liderem.
Być może będę gloryfikować teraz cechę, która była sumiennie zwalczana przez nasze harcerskie autorytety, zaczynając od samego Andrzeja Małkowskiego. Świadomie jednak zdecyduję się na ten krok, bo właśnie dzięki tej maksymie udało się zrealizować Watrę w 2012 roku:
Najpierw działam, potem myślę.
Kiedy zapadła decyzja o startowaniu w konkursie do organizacji Watry, referat w naszej chorągwi działał zaledwie od 5 miesięcy, a wędrownictwa prawie nie było. Mówiliśmy wtedy, że mieszkamy na kujawsko-pomorskim stepie i u nas hula tylko wiatr, na pewno nie metodyka wędrownicza. Z zapleczem w postaci kilku przyjaciół w regionie i w Polsce podjęliśmy wyzwanie zorganizowania legendarnej imprezy dla 700 osób. Jako ówczesny szef referatu, najpierw zadziałałam, a potem pomyślałam. Gdy zdałam sobie sprawę z tego, jak ciężko przyjdzie nam pracować nad Watrą, wystraszyłam się okrutnie.
Niespójny z wędrowniczą dewizą slogan „Najpierw działam” niesie trochę inne znaczenie w tym konkretnym przypadku. Chodzi o moment podejmowania decyzji o spełnianiu swojego marzenia. Warto decydować się na odważne kroki, nawet te z pozoru nierealne. Strach przed popełnieniem błędu – uwierz! – towarzyszy mi do dziś, towarzyszył przez całe wędrownicze życie, a nigdy nie był tak silny, jak przy organizacji Watry. Tyle zależało od każdej mojej decyzji, mogło się wydarzyć milion strasznych rzeczy!
Z perspektywy czasu oraz wygodnego fotela mogę sama siebie skarcić za brak wiary w powodzenie imprezy: jakich strasznych rzeczy? Tak naprawdę większość sytuacji, których się obawiamy, jest do uniknięcia. To właściwe miejsce na „myślę”. Myśleniem rozwiewaj swoje wątpliwości, a nie hamuj zdrowej ambicji. Nie będziesz miał możliwości sprawdzić się w akcji, jeśli poprzestaniesz na planach.
Naprawdę dostałam pracę dzięki Watrze. W moim CV jej organizacja była punktem przyciągającym uwagę, mocnym, charakterystycznym. I naprawdę dostałam Watrę dzięki pracy – ciężkiej, nad sobą, z zespołem, trwającej długo. Nie dostałam pracy ani Watry, tylko o nich myśląc i planując.
Kasia Rożek - Absolwentka grafiki na UMK w Toruniu. Event manager w agencji reklamowej X5 Productions. Szefowa Zespołu Harcerstwa Akademickiego, instruktorka Wydziału Wędrowniczego GK, znana głównie z pracy z akademikami oraz wędrownikami w Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej. Komendantka Wędrowniczej Watry 2012. Rysuje komiksy na blogu http://www.kasiarozek.pl.