Nawet równoległe!

Kalo Szpak / 22.12.2014

Gdzie mogą się dziać rzeczy niemożliwe, jeśli nie w harcerstwie? Dowodem na to jest XXI Ogólnopolski Zlot Harcerzy Akademików i Wędrowników „Diablak”, który odbył się w dniach 7-11 listopada w Ludźmierzu pod Nowym Targiem.

Obowiązkowo!

Ogólnopolski Zlot Harcerzy Akademików i Wędrowników „Diablak” to jedna z największych, corocznych takich imprez w Polsce. I tym razem było niesamowicie pozytywnie i intensywnie górsko! Drogi czytelniku! Zanim przeczytasz, posłuchaj:

Co?

Akademicy po raz kolejny pokazali, że nie ma rzeczy niemożliwych! Nie tylko znaleźliśmy czas, żeby cały długi weekend listopadowy (7-11.11.) spędzić razem, nie tylko przejechaliśmy setki kilometrów w niemalże podwójnym przewidzianym czasie (nie polecamy podróży Zakopianką przed długim weekendem) i nie tylko dotarliśmy w końcu do szkoły w Ludźmierzu pod Nowym Targiem, która leży bardzo blisko zarówno Tatr, jak i Pienin oraz Gorców… Tym razem także doprowadziliśmy do spotkania się równoległych! A to wszystko miało miejsce z powodu XXI Ogólnopolskiego Zlotu Harcerzy Akademików i Wędrowników „Diablak”.

Kto?

A jeśli byłoby możliwe dogodzenie każdemu miłośnikowi gór (przepraszamy alpinistów i himalaistów)?

Organizatorem Diablaka był… KHKA „Diablak” (taka niespodzianka!) działający w Krakowie od (dopiero!) 20 lat. Warto wiedzieć, że Diablaki lubią wyzwania. I nie ukrywamy tego! Dlatego podczas przygotowań do tegorocznego zlotu padło mnóstwo pomysłów zaczynających się od słów „A jeśli byłoby to możliwe…”. A jeśli byłoby możliwe zorganizowanie zlotu, który ma być w pełni o nas i dla nas? A jeśli byłoby możliwe ułożenie programu tak, aby każdy znalazł coś dla siebie? A jeśli byłoby możliwe dogodzenie każdemu miłośnikowi gór (przepraszamy alpinistów i himalaistów)? A jeśli byłoby możliwe samodzielne gotowanie dla 90 uczestników? A jeśli byłoby możliwe spanie dla wszystkich na pledach? A jeśli byłoby możliwe utrzymanie przy tym akademickiej atmosfery? Może i to wszystko brzmi jak zmuszenie do spotkania się równoległych… Ale my nie damy rady?

Dlaczego?

A co, jeśli spróbujemy być „kilkuwymiarowi”? Jeśli okaże się, że różne płaszczyzny człowieka mogą biec obok siebie równolegle, wcale sobie nie przeszkadzając?

Hasło Zlotu brzmiało: „Nawet równoległe!”. W życiu wędrowniczym i akademickim często brakuje czasu, aby się zatrzymać i pomyśleć o człowieku. Czy to o sobie samym, czy o tym obok nas. Giniemy w kserówkach, w korkach, myślimy tylko o tym, jak tu przetrwać kolejny etap
w życiu. Człowiek spada na drugi plan. A co, jeśli spróbujemy być „kilkuwymiarowi”? Jeśli okaże się, że różne płaszczyzny człowieka mogą biec obok siebie równolegle, wcale sobie nie przeszkadzając? Czy jeśli się bardzo postaramy, jesteśmy w stanie zespoić je w jedną linię?
W końcu „muszą się spotkać! na to liczę!”. A naszą tajemniczą nieskończonością (w końcu 5-dniową!) był Zlot.

Co się działo i dlaczego już nie możemy doczekać się przyszłego roku?

Teraz bardzo w skrócie o tym, co się działo. Pomimo korków w całej Polsce, Zlot zaczęliśmy w piątek – głośno, wesoło i śpiewająco (kto był w akademickiej kawiarence na Wędrowniczej Watrze, ten zna nasze możliwości).

Hasłem przewodnim soboty zostało „Ja i moje granice”. Dlatego z samego rana rozpierzchnęliśmy się na trzy różne wędrówki: w Tatry, Gorce i Pieniny. Pokonaliśmy granice psychiczne – w końcu trzeba było wyleźć ze śpiwora. Fizyczne również – trochę trzeba było przejść, ale za to w jakim towarzystwie! A widoki przekroczyły już wszelkie granice – przepiękne! Wieczorem nastąpiła chwila zadumy nad granicami przy ogniobraniu i dalej już tylko śpiewanie i śpiewanie…

Wiemy już, jaka jest różnica pomiędzy naszym „ja” realnym a „ja” idealnym i co z tym zrobić, porozmawialiśmy o etyce instruktorskiej, wiemy, co to jest PKB…

W niedzielę postawiliśmy na siebie. Postawiliśmy na „Ja i Mój Rozwój oraz Ja i Moje Pasje”. I… działo się! Żonglowaliśmy, tańczyliśmy, marzyliśmy o dalekich podróżach z wyprawybusem.pl, uczyliśmy się samoobrony, zastanawialiśmy się, jak każdego dnia robić krok do przodu, a nie ciągle stać w miejscu, wiemy już, jaka jest różnica pomiędzy naszym „ja” realnym i „ja” idealnym i co z tym zrobić, porozmawialiśmy o etyce instruktorskiej, wiemy, co to jest PKB, a także co zrobić, jeśli się chce, ale się boi, jaka jest nasza rola w grupie i potrafimy o tym wszystkim opowiedzieć poprawną polszczyzną! Natomiast wieczorem rozwinęliśmy umiejętności siatkarskie oraz dopingowania.

Jak wiadomo, żaden harcerz nie wysiedzi za długo w jednym miejscu, dlatego w poniedziałek znowu wyruszyliśmy na wędrówki. Tym razem pod hasłem „Ja i Drugi Człowiek”. Tym razem Gorce były naszym głównym celem. Zdobyliśmy Luboń Wielki i Turbacz. Było dużo rozmów, śmiechu, niekiedy pionowych podejść, chwil zadumy, ale przede wszystkim gór! A wieczorem zorientowaliśmy się, że ten bardzo długi Zlot właśnie dobiega końca i zrobiło się trochę smutno. Dlatego do rana jeszcze nasze śpiewy niosły się po Ludźmierzu.

Rano trzeba było wyjeżdżać. I było bardzo smutno… Nawet nie dlatego, że przed nami Zakopianka po długim weekendzie, ale dlatego, że następny Diablak dopiero za rok. Mamy nadzieję, że po tym Zlocie już nikt nie wierzy w niemożliwe rzeczy! Przynajmniej my nie wierzymy! Czekamy na Was za rok! Do zobaczenia!

Kalo Szpak - członek KHKA „Diablak”. Ponadto studentka III roku psychologii ogólnej i filozofii na UJ w Krakowie. W wolnych chwilach leczy niedobór wysokości w górach oraz pochłania żelki (najbardziej te czerwone, żółte odda w dobre ręce).