Nie taki obcy straszny, jak go malują
Ponad dwadzieścia lat temu na Ziemię przyleciał gigantyczny statek obcych. Zatrzymał się nad Johannesburgiem. I odkąd się tak zatrzymał, minęły ponad dwie dekady. Przybysze nie zrewolucjonizowali życia na naszej planecie, nie zniknął problem głodu i ubóstwa. Pojawił się nowy…
Ponad dwadzieścia lat temu na Ziemię przyleciał gigantyczny statek obcych. Zatrzymał się nad Johannesburgiem. I odkąd się tak zatrzymał, minęły ponad dwie dekady. Przybysze nie zrewolucjonizowali życia na naszej planecie, nie zniknął problem głodu i ubóstwa. Pojawił się nowy – chorzy obcy, którym trzeba było udzielić schronienia. Kosmici stali się emigrantami, a miejsce, które ofiarowała im ludzkość, nazwano Dystrykt 9.
O filmie dowiedziałem się z plakatu przy jednym z kin w Splicie. Zaciekawił mnie i postanowiłem dowiedzieć się, co to za nowe dzieło, któremu do reklamy nazwiska użyczył sam Peter Jackson. Nie ryzykowałem wersji chorwackiej z racji, że – choć nasze języki są podobne – nie posługuję się nim jeszcze biegle. Wybrałem więc wersję angielską z polskimi napisami. Polska premiera odbyła się ok. 10 dni po premierze w innych krajach, co przesunęło odrobinę tę recenzję.
Reżyserem i scenarzystą filmu jest Neill Blomkamp, z pochodzenia Johannesburczyk. „Dystrykt 9” zaczyna się typowo. Wielkie napisy, muzyka i nagłe przejście do ujęć kręconych z ręki w formie dokumentalnej. Jest to ciekawy zabieg nadający scenom więcej autentyczności i tworzący charakterystyczny klimat dzieła. Pierwszy raz wykorzystano tę technikę w filmie „Blair Witch Project”, który stał się przebojem z racji doskonałej reklamy i wykorzystania po raz pierwszy w tym celu Internetu (zainteresowanych zapraszam na stronę http://blairwitch.com). Na początku dowiadujemy się co nieco o Dystrykcie 9 i panujących tam porządkach. Miejsce pobytu obcych bardzo szybko przeobraziło się w slumsy, w których władzę sprawują ciemnoskórzy watażkowie handlujący bronią. Pieczę nad obcymi sprawuje MNU (Multi-National United), prywatna korporacja dbająca wyłącznie o własne zyski. Dąży ona do uzyskania kontroli nad bronią kosmitów (jest to problem, ponieważ można ją uruchomić, tylko gdy ma się DNA obcych), ale zupełnie nie przejmuje się ich sytuacją życiową. Z tego powodu obcy żyją w typowych slumsach, gdzie walczą o każdy kawałek chleba i zbierają złom, by potem handlować nim z gangami. W momencie kiedy rozpoczyna się film, dowiadujemy się o nowej akcji przeprowadzanej właśnie przez MNU. Z racji konfliktów między ludnością miejscową a kosmitami przenoszą tych drugich do nowego Dystryktu 9, położonego 200 km od Johannesburga. Dowódcą tej misji zostaje Wikus Van De Merwe (Sharlto Copley), którego poczynania oglądamy przez cały film. Wkrótce jego życie zmieni się o 180 stopni, ale o tym już musicie się przekonać sami, oglądając ów obraz.
Film porusza kwestię naszego własnego humanitaryzmu. Jak potraktujemy przybyszy z obcej planety? Czy są to zwierzęta? Ale przecież nawet zwierzęta wymagają pewnego szacunku i dobrego traktowania… Ale czyż kosmici nie są jak my? A może nawet posiadają cywilizację na wyższym poziomie niż nasza… Jednak to oni przybyli do nas, prosząc o pomoc, więc czy jesteśmy lepsi? Ale to chyba nie upoważnia nas do traktowania ich gorzej niż karaluchów? Wiele ciekawych tematów do dyskusji pojawia się po obejrzeniu tego dzieła. Jednak najważniejsze pytanie brzmi: co będzie za 3 lata? Zrozumiecie jego wagę, gdy obejrzycie film.
Zwiastun filmu:
Gorąco polecam
Piotr Popow