Nie wystarczy znać drogę

Archiwum / 01.01.2007

Wybrany obrazŹródła problemów wielu źle funkcjonujących drużyn wędrowniczych tkwią w tym, że nie są  to tak naprawdę drużyny wędrownicze. Nie wystarczy bowiem znajomość elementów metodyki wędrowniczej, trzeba ją jeszcze realizować w praktyce.





phm. Anna Błaszczak


Dużym procentem nowopowstających drużyn wędrowniczych są „wyrośnięte” drużyny harcerskie i starszoharcerskie, a duży procent drużynowych wędrowniczych to metodycy harcerscy, którzy w wyniku przekształcenia drużyny harcerskiej w wędrowniczą rozpoczęli pracę z najstarszym pionem wiekowym. I choć problem, o którym chcę pisać, występuje w wielu różnych zespołach, to w opisanej powyżej grupie chyba najczęściej.


O co chodzi? Zbiera się grupa wędrowników. Wybiera swojego lidera, choć najczęściej to czysta formalność. Wędrownicy rozpoczynają realizację prób wędrowniczych, nakładają naramienniki. Drużynowy wprowadza pracę z wędrowniczymi instrumentami metodycznymi. Zespół z mniejszym lub większym powodzeniem realizuje służbę na rzecz społeczności lokalnej, odbywają się zbiórki konstytucyjne. I co? I nic nie działa.


Kluczem do sukcesu jest bowiem wszystko to, co w metodyce wędrowniczej miękkie – to wędrownicza idea.


Rozpoczynając pracę z zespołem wędrowniczym trzeba pamiętać, że autorytet nie jest nam dany raz na zawsze. Trzeba się liczyć z tym, że wędrownicy będą swojego lidera obserwować, oceniać, a czasami krytykować. To naturalna konsekwencja dojrzewania.

Nie tylko trzeba się z tym liczyć. Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której każdy wędrownik będzie mógł wyrazić swoje zdanie, które nie zawsze będzie się pokrywało z opinią lidera.
Wydaje się – nic prostszego. Czy na pewno?


Lider wędrowników ma w nich wykształcić umiejętność samodzielnego myślenia i świadomego działania. Tak, aby w dorosłym życiu, jego podopieczni podejmowali przemyślane decyzje. Bez względu na to, co mówi spiker w telewizji lub jakie trendy dyktuje moda.
W zespole wędrowniczym jest podobnie. Wędrownicy mają podejmować działania po mądrej decyzji. Nie dlatego, że tak mówi drużynowy, ale dlatego, że JA – wędrownik rozumiem dlaczego.

Żeby to się stało, trzeba stworzyć w drużynie atmosferę do swobodnej wymiany poglądów, myśli. Trzeba stworzyć atmosferę do dyskusji na wszelkie tematy. Mądrej i dojrzałej dyskusji.
Jednak kiedy pomiędzy liderem, a wędrownikami jest dystans, kiedy ta granica jest mocno zarysowana – tylko silne osobowości o mocno ukształtowanych poglądach będą miały odwagę nie zgodzić się z liderem. A co to za atmosfera do otwartej dyskusji, jeśli swoje poglądy wyrażają tylko najsilniejsi?

Dystans buduje się poprzez formalizmy. Bezcelowo stosowana musztra. Niepotrzebne alarmy mundurowe – co to za przyjaciel, któremu musze się meldować? Cenne narzędzia wykorzystywane w pracy z harcerzami czy harcerzami starszymi nie mogą być łatwo adoptowane do pracy z ludźmi dorosłymi lub niemal dorosłymi.


Dlaczego tak się dzieje? Rozumiem cel musztry w pracy z pionem harcerskim. Dzieci w wieku 10-13 nie tylko rzadko przewidują szerokie konsekwencje swoich działań, ale też nie są w stanie się tego szybko nauczyć. Dlatego poprzez różne narzędzia uczymy je opierać się na zdaniu drużynowego.
Wędrownicy nie zawsze przewidują konsekwencje swoich działań, ale w przeciwieństwie do młodszych dzieci można, a nawet trzeba ich tego uczyć.

Dobry lider zespołu wędrowniczego nie potrzebuje ogłaszać alarmu mundurowego, żeby sprawić, że wędrownicy szybko i sprawnie ubiorą się w mundury. Wystarczy autorytet.


Nie oznacza to, że dokładnie każde zastosowanie formalizmów w pracy z zespołem wędrowniczym jest karygodne. Jednak w przeciwieństwie do pracy z drużyną harcerską, tu formalizmy stanowią wyjątek.


W źle funkcjonujących zespołach wędrowniczych zasada „Primus Inter Pares” kończy się w momencie wybrania drużynowego. Cóż nam po akcie głosowania (samorządność), jeśli tuż po nim drużynowy przestaje być równy, a zaczyna być równiejszy?

Prawdziwy „Primus Inter Pares” swoim postępowaniem, swoją postawą, daje jasny sygnał – tak, każdy może myśleć samodzielnie, bo nie ma między nami barier. W takiej atmosferze nawet Ci najbardziej nieśmiali zaczną zastanawiać się jakie jest ich zdanie.


To nie znaczy, że drużynowy wędrowniczy nie odpowiada za samorozwój swoich podopiecznych w zgodzie z wartościami wyrażonymi w Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim. Misja drużynowego harcerskiego i wędrowniczego niczym się nie różnią. Drużynowy wędrowniczy nie jest drużynowym mniej niż drużynowy harcerski. Jest drużynowym inaczej.


Nie bój się krytyki ze strony wędrowników, a być może kiedyś usłyszysz od nich: jesteś dla nas autorytetem.

Czy łatwo jest być dobrym liderem wędrowniczym? Czy łatwo jest realizować wędrowniczą ideę? Oczywiście nie. Nie wystarczy zapoznać się metodyką. Jak powiedział Morfeusz w kultowym filmie „Matrix” – „to nie to samo: znać drogę a podążać nią”.


Wybrany obrazphm. Anna Błaszczak – kierowniczka zachodniopomorskiego referatu wędrowniczego, sekretarz redakcji Na Tropie, członkini Zespołu Wędrowniczego Wydziału Metodycznego GK ZHP, była drużynowa 99 Szczecińskiej Drużyny Wędrowniczej „Nomada” im. Andrzeja Zawady. Studentka V roku prawa na Uniwersytecie Warszawskimi.