Niesamowite przypadki Gaudentego Jelonka.

Archiwum / 24.10.2006

Eksperyment przeprowadzony. Ochotnik żyje ale co to za życie. Czas trwania eksperymentu – 17 lat. Efekty – tragiczne.  Gaudenty Jelonek bo o nim mowa jest reprezentantem całkiem sporej rzeszy "harcerzy całym życiem". To co ich spotkało tylko pozornie wydaje się zabawne.

Minęły blisko trzy lata od opublikowania tekstu o Gaudentym Jelonku. I dziś byłby on tak samo aktualny jak wówczas – w jego historii nie nastąpiła żadna zmiana. W tym czasie jednak Gaudenty zdążył stać się symbolem tego co harcerstwo może zrobić z człowiekiem jeśli jest użyte w niewłaściwy sposób. Po tym tekstem, a także pod kolejnymi tekstami odnoszącymi się do postaci Gaudentego zawsze pojawiały się dziesiątki jeśli nie setki komentarzy – często pisaliście wzburzeni i zirytowani. Być może dlatego, że to chyba jeden z nielicznych tekstów, który otwarcie mówi – tak, harcerstwo może być niebezpieczne, może zniszczyć czyjeś życie, czasami tak się zdarza, że nic dobrego z przynależności do harcerstwa nie wynika.
Dla nas istnienie Gaudentych to największa porażka harcerstwa – równie wielka jak wielki jest sukces, gdy ukształtowany w naszej organizacji młody człowiek jest w stanie doskonale sobie poradzić w życiu.
To w którą stronę poprowadzi go harcerska ścieżka zależy jednak przede wszystkim od środowiska do jakiego trafi.  I to nadal jest przerażające, choć może dzięki temu tekstowi nieco bardziej uświadomione.

Gaudenty Jelonek jest Harcerzem Orlim. Ma, powiedzmy, 29 lat. Pracuje, powiedzmy, w hucie szkła obsługując, dajmy na to, maszynę do pakowania słoików. Nie ma dziewczyny i nigdy nie miał. Nigdy nie będzie miał. Mieszka sam, tylko dlatego, że rodzice Gaudentego odeszli jakiś czas temu. Dla staruszków to lepiej, Gaudenty jest przekonany, że trafili do nieba. Choć sam chyba w niebo nie wierzy.
 

Gaudenty Jelonek jest przerażony choć nigdy, nikomu by tego nie powiedział.

 

Codziennie o 5 rano wstaje, ubiera rozciągnięty sweter i rusza przez przymglone miasto do huty. W autobusie ogląda twarze smutnych ludzi i zastanawia się czy on też jest smutny? To by znaczyło, że jest taki jak inni, ale na to Gaudenty Jelonek pozwolić sobie nie może. Bo Gaudenty  jest buntownikiem jakich mało. On jest Ostatnim Prawdziwym Buntownikiem. Jak to się stało?

Harcerzem jest od zawsze. Zawsze też chodzenie w zielonym mundurze dla Gaudentego i jego Prawdziwych Przyjaciół było Chodzeniem Pod Prąd. Tak się jakoś złożyło, że mając siebie zaczęli patrzeć na otaczający ich świat jak na coś zupełnie nieprzystosowanego do nich. Gaudentemu i reszcie to odpowiadało, nie trzeba było podejmować wysiłku, a czuło się kimś wyjątkowym. Ich ulubiony film – Ostatni Mohikanin.

Dlaczego Gaudenty nigdy nie kupił sobie spodni Mustang choć pewnie chciał? – bo wszyscy mieli takie same (a to nieprawda).

Dlaczego druh Jelonek nie skończył studiów, ba! nawet nigdy nie zaczął? – bo w mieście, w którym mieszka Jelonek jest kilkadziesiąt tysięcy studentów, a to za duża grupa, z którą Jelonek musiałby się wówczas identyfikować. Jego grupa ma 10 osób. Wystarczy.

Dlaczego nie dla Gaudentego jest propozycja wyjazdu na zachód by mógł podszkolić język obcy (żadnego nie zna)? – wszak na zachodzie jest już według różnych danych od 1 do dwóch milionów Polaków.

Z dziewczyną dla Gaudentego jest dokładnie tak samo. Rzesza szczęśliwych w związkach młodych ludzi jest stanowczo zbyt duża jak na poczucie godności i odrębności Gaudentego Jelonka.

Gaudenty po prostu olewa system – od samego początku do samego końca. Najprawdziwiej jak tylko może, całą siłą swego samotnego serca Idzie Pod Prąd.

 

Teraz Harcerz Orli Gaudenty Jelonek ma 29 lat i zaczyna bacznie rozglądać się wokół siebie. Choć jak sam mówi oficjalnie „Wisi mu to”. Dostrzega jednak, choć głośno tego nie powie, że ten marsz pod prąd strasznie dużo go kosztował, a z drogi, na którą wszedł odwrotu już nie ma. I chciałby pewnie coś zmienić, ale już nie może. Nie może się nawet przyznać przed samym sobą, że by chciał. Zdradziłby wówczas to wszystko na co tak ciężko pracował przez ostatnie 17 lat.

 

Postać Gaudentego jest prawdziwa. Choć oczywiście zmieniły się wszelkie szczegóły umożliwiające jego identyfikację. Jednak Gaudentych Jelonków w naszej organizacji są tysiące. Zupełnie nieprzystosowanych „harcerzy całym życiem”. Trzydziestoparolatków mieszkających kątem u zdezorientowanych rodziców. Pracowników fabryk, którzy w czasie ośmiu godzin otępiającej pracy marzą tylko, żeby zorganizować kolejny festiwal piosenki w hufcu czy biwak szczepu. I już im się w głowie rysuje układ punktów na mapie pobliskiego lasu.

 
Ktoś powie: Wszystko zależy od środowiska do jakiego harcerz trafia, w jakim się rozwija. I to racja, najbardziej przerażający wniosek jaki z historii Gaudentego i jemu podobnych można wyciągnąć. Bo nie wszyscy mają szczęście trafić dobrze. A wielu tych, którzy słowa „całym życiem” potraktowało zbyt dosłownie nie może się z tego otrząsnąć. Gaudenty już się pewnie nie otrząśnie. A szkoda, bo to fajny chłop jest.

  pwd. Filip Springer – redaktor naczelny "Na Tropie", szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007, były drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki”. Dziennikarz i fotoreporter Kolektywu Fotografów VISAVIS.PL