Nowoczesność na co dzień

Archiwum / Andrzej Walusiak / 10.01.2010

Mój dzień zaczyna się różnie – w zależności od tego, czy muszę wstać wcześnie, żeby lecieć na zajęcia, czy też będę mieć chwilę na pobłąkanie się po domu, zanim wyjdę na zewnątrz. Tak czy inaczej w 99% przypadków rozpoczyna się od technologii numer jeden: telefonu komórkowego z funkcją budzika. Podobno w naszym kraju jest więcej komórek niż Polaków…

Jak wykorzystać telefon w pracy z wędrownikami? Gdy się rozpoczyna zbiórka, można w kilka sekund sprawdzić, dlaczego kogoś brakuje, skoro powinien być. Jak potrzeba na szybko poinformować o zmianie godziny spotkania, wystarczy wysłać masowo SMS do wszystkich członków – i wydać na to mały majątek. Ale przynajmniej jest pewność, że każdy informację otrzymał!

Wyłączam budzik jak najszybciej. To swoisty wyścig ze znienawidzonymi dźwiękami. Należy wcisnąć odpowiedni przycisk, gdy usłyszymy pierwsze cichutkie „Bip”, zanim rozlegnie się głośniejsze „BiBiBiBiBiiip”. Później przychodzi czas na technologię numer dwa. Nie ruszając się z łóżka, znajduję pilota i włączam radio.

Na wielu większych imprezach harcerskich (i skautowych!) działa harcerskie radio. Na pewno szukają współpracowników, którzy powiedzą coś mądrego i puszczą jakąś piosenkę. Radio można również prowadzić w Internecie, chociaż wtedy musimy uważać, żeby nie zostać piratami. W liceum miałem kolegę, który czerpał ogromną frajdę z prowadzenia takich audycji. Słuchaczy w porywach miał może kilkunastu, ale nie zmniejszało to jego motywacji. W większości dużych miast działają również niekomercyjne rozgłośnie studenckie. Sam sprawdziłem, że nietrudno się tam dostać. Raz w roku prowadzony jest nabór, dzięki któremu przyjmowanych jest co najmniej kilkanaście osób. I to na różne stanowiska: od prowadzących, po dziennikarzy, a na realizatorach skończywszy. Później czeka nas seria rozwijających szkoleń, próby w studiach i niezliczone rozmowy z naszymi opiekunami. Po tym wszystkim będziemy mogli prowadzić prawdziwe audycje w prawdziwym radiu. Wyczyn wędrowniczy jak się patrzy! Nie mówiąc o zdobytym doświadczeniu i możliwościach promocji harcerstwa.

Załóżmy, że mam rano czas. Radio już gra, budzik wyłączony, a ja włączam komputer, czyli technologię numer trzy. Stałe łącze mam od jakichś 9 lat. Wszyscy członkowie mojej drużyny są internautami. No dobra, jedna drużynowa GZ unika sieci i trzeba ją o wszystkim informować technologią numer jeden – o czym zawsze zapominam. Ale to wyjątek potwierdzający regułę.

Forum internetowe naszej drużyny wędrowniczej zaczęło działać jeszcze przed powstaniem drużyny. To świetne miejsce na ustalenie terminu zbiórki tak, aby wszystkim pasowało. Można również zaplanować biwak, a każdy ma możliwość dodania czegoś od siebie. W przypadku e-maili nie byłoby szans na dogadanie szczegółów. Telefon też by nie pomógł, bo trudno kontaktować się ze wszystkimi naraz. Lista mailingowa działa trochę jak forum, ale ma więcej ograniczeń. Za to odbiera ją każdy listowicz i są spore szanse, że ją czyta.

Facebook uznałem za konieczność. Ponad połowa naszej ekipy odwiedza serwis regularnie. Nie mogło tam zabraknąć więc i drużyny. Dodaję notatkę i wszyscy widzą przypomnienie o jutrzejszym zadaniu międzyzbiórkowym.

Najmniej użyteczna okazuje się tradycyjna strona internetowa. O ile w drużynie harcerskiej spełnia swoje zadanie, o tyle z perspektywy wędrowników mam coraz większe wrażenie, że to przestarzała technologia. Nie ma w niej społeczności, jaką przecież jesteśmy. Suche informacje zupełnie nic nie dają. Przydała się jednak, gdy nasze forum w wyniku ataku wirusa zaczęło wyświetlać pornografię.

Możliwości wykorzystania Internetu w pracy z drużyną są niezliczone. YouTube, Picassa, Twitter czy Blip. Każdy drużynowy powinien wiedzieć, co znaczą te słowa. Jak już się tego dowiemy, trzeba mieć pomysł na wykorzystanie ich w naszej pracy.

Gdy dodajemy zdjęcia, komentarze i filmy, pamiętajmy, że w Sieci widzi je każdy. Nasi harcerze i ich znajomi. Może zobaczą interesujący klip z biwaku? Ktoś napisze, że było super, a jego kolegę zaciekawią nasze działania i przyjdzie na następną zbiórkę!

Na nudnym wykładzie wyciągam swój zdezelowany telefon. Jest niezniszczalny, ma kompas, latarkę i wygląda jakby należał do Batmana. Wiem, że będzie działać jeszcze z dziesięć lat, ale coraz częściej myślę o zmianie. Mój najlepszy kumpel jest na Erasmusie w Niemczech. Gdybym miał takie urządzenie, jak on teraz, pewnie czatowalibyśmy na Gmailu i nie przysypiałbym podczas słuchania monotonnego głosu wykładowcy.

Coraz więcej osób posiada nowoczesne telefony komórkowe faktycznie niewiele różniące się od komputerów. Dzięki nim są w Internecie bez przerwy. Śmiem twierdzić, że w ciągu kilku najbliższych lat większość młodych ludzi będzie posiadało urządzenia przystosowane do ciągłego kontaktu z radiową siecią. Darmowy Internet stanie się codziennością mieszkańców miast. Surfować będziemy jeszcze więcej, więc tym bardziej należy zwrócić uwagę na to medium.

Jeśli w Internecie nie będzie harcerstwa, nie będzie go również w życiu ludzi. Nowoczesne technologie zmieniają się z dnia na dzień. Przegapiwszy możliwości, jakie nam one dają, działamy na własną niekorzyść. Żeby być atrakcyjnymi, musimy włączać je do pracy drużyny. Musimy być wszędzie tam, gdzie są harcerze i nasi potencjalni członkowie.