O autorytetach

Jacek Grzebielucha / 13.12.2020

Globalny kryzys autorytetów to temat niemal każdego roku odkurzany, od kiedy – wciąż identyfikując się jako młody człowiek – pamiętam. Jak jednak rozwój technologii informacyjnych wpłynął na wybory wzorów do naśladowania młodzieży XXI wieku?

Ze swojej perspektywy mogę opowiedzieć o kilku problemach z autorytetami, z którymi dorastałem. Przygotujcie się na wycieczkę w przeszłość, bo odwiedzimy trzy postacie, które towarzyszyły mi w życiu harcerskim, prywatnym i zawodowym.

Zaczniemy od bohatera mojej drużyny – komandora Bolesława Romanowskiego. Wybitnego podwodniaka, świetnego kapitana marynarki wojennej. Po II wojnie światowej został zrehabilitowany, objął funkcję pierwszego kapitana Zawiszy Czarnego (tego z 1961 roku). Pierwsze zarzuty w jego stronę? Oficer marynarki wojennej, czyli żołnierz, czyli militarysta, czyli zabijał. Po wojnie zrehabilitowany? To na pewno komuch. Czy ktokolwiek z oceniających pochylił się nad jego biografią, nad powieścią Torpeda w celu, opowiadającą historię znoju tułaczki wojennej po morzach i oceanach? Niekoniecznie – bo powierzchowny osąd okazał się być prostszy.

Inny przykład – pochodzę z Trójmiasta, w Gdańsku zaś (wbrew zwyczajowi) nadano czemuś imię przedśmiertnie: Port Lotniczy imienia Lecha Wałęsy. Chyba nie muszę dodawać, jakimi kontrowersjami – czy słusznymi czy nie – jest obarczany były prezydent Rzeczypospolitej. Człowiek układu, kabel i tym podobne określenia to najłagodniejsze, które da się zacytować, odnosząc się przede wszystkim do rzekomego podpisania dokumentów o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, czy wygrywania pieniędzy w totolotku. A że niszczy to tak naprawdę globalnie rozpoznawalny obraz najważniejszego polityka przemiany ustrojowej, noblistę? Cóż, dla niektórych ważniejsze są bieżące korzyści polityczne.

Trzeci bohater – po studiach i chwili pracy udałem się do Krajowej Szkoły Administracji Publicznej imienia – a jakże – Lecha Kaczyńskiego. Bohater? Kontrowersyjny, zarówno jako prokurator generalny (sprawa Tomasza Komendy i w ogóle stosowania tymczasowego aresztowania jako regułę, a nie wyjątek), prezydent Warszawy (zakaz Parady Równości, przy poparciu dla Parady Normalności organizowanej przez Młodzież Wszechpolską) i Prezydent RP (negocjacje Traktatu Lizbońskiego, co najmniej średni dorobek dyplomatyczny, 70-procentowa niepopularność wśród wyborców w 2009 roku). Po 10 latach od tragicznej śmierci mamy bohatera, który ma swoje pomniki, mosty, ulice i aleje, ronda imienia jego i jego matki. Pomnikoza trwa w najlepsze.

Bohaterowie drużyn

Bohater drużyny jest bezcennym narzędziem w rozwoju wędrowników

Dobranie sobie bohatera to duże ułatwienie w pracy drużyny. Mamy dzięki niemu żywy, namacalny przykład, życiorys osoby, której tropami chcemy iść – czy to w zakresie wartości, zachowań, reakcji i wyznawanych ideałów. To bezcenne narzędzie rozwoju harcerzy, harcerzy starszych czy wędrowników. Dlaczego pominąłem zuchy? Gdyż praca z bohaterem jest charakterystyczna dla starszych grup wiekowych. Świetnie, gdy taki bohater ma udokumentowane swoje życie – w postaci biografii, źródeł. Nie ma takich? Jeszcze lepiej – drużyna może poznawać życiorys bohatera i go dokumentować.

Problem pojawia się w momencie przechodzenia do innej drużyny. 13-latek nagle otrzymuje nowego bohatera drużyny, nowy wzorzec do naśladowania. I trzy lata później ponownie. Czy to dobre rozwiązanie? Trudno powiedzieć – z jednej strony może to poszerzać katalog wartości, poszerzać znane sobie biogramy. Zmieniając podstawówkę na technikum czy liceum też zmienia się patrona szkoły i nikt z tego powodu nie robi problemu.

Z drugiej, mnogość wzorów do naśladowania może rozmywać istotę bycia bohaterem, bo nagle z trzech szkół i trzech drużyn człowiek wchodzący w pełnoletniość niesie na swoich barkach co najmniej całych Avengersów (przynajmniej liczebnie). Niektóre szczepy rozwiązały tę kwestię ustanawiając bohatera wspólnego dla całego środowiska – ma to na pewno zaletę w postaci zgłębiania życiorysu jednej, konkretnej osoby, na różnych etapach rozwoju własnego – czego innego nauczę się o bohaterze szczepu jako harcerz, a czego innego jako ukształtowany wędrownik.

Łatwiejsza droga

Z czego wynika współczesny upadek autorytetów? Przede wszystkim z możliwości szybkiej weryfikacji (bądź szybszego wprowadzenia się w błąd) w zakresie czyjegoś życiorysu. Internet przyniósł nam również plagę kłamstw, rzucanych na kogokolwiek, kto jest autorytetem dla przeciwników sporu (politycznego, społecznego, kulturowego). Kwestionowanie autorytetów to duża część treści udostępnianych w Internecie – czy to wobec osób żyjących, czy nieżyjących.

Niestety silniej pamięta się informacje skorelowane negatywnie

Znając psychologiczne aspekty zapamiętywania wspieranego emocjami, wiemy niestety, że silniej pamięta się informacje skorelowane negatywnie. Paradoksalnie więc łatwiej nam jest zapamiętać antybohaterów niż samych bohaterów – a pula tych pierwszych cały czas rośnie, o czym za chwilę. Internet przyniósł nam inne duże zagrożenie. Influencerów.

Dlaczego można uważać to za zagrożenie? Przede wszystkim przez pryzmat oddziaływania na młode umysły. Według badań na zlecenie LEGO w 2019 roku, około 30% dzieci w Wielkiej Brytanii i USA chce w przyszłości zostać Youtuberem bądź Vlogerem. Na wyobraźnię działają posiadanie dużej popularności (boski zastrzyk dopaminy przy każdym polubieniu!), duże kontrakty reklamowe, ale przede wszystkim – łatwość i przystępność. Generalnie każdy z nas może zacząć swoje starania do bycia bogatym, czy poprzez robienie głupich rzeczy (w ekstremalnym wariancie patostreamowanie), wyrażanie swoich opinii, streamowanie swojego grania czy (najmniej rycersko) pokazywanie swojego ciała. Bycie influencerem to sposób na łatwe i szybkie pieniądze, dostępne teoretycznie bez wysiłku – bez wykształcenia, sprzętu czy umiejętności. Dlatego z taką łatwością młodzież może odrzucać archaiczne w ich ocenie życiorysy, pełne zaangażowania, siły woli, determinacji i ciężkiej pracy. Te autorytety po prostu przegrywają w toku ważenia potrzebnego nakładu pracy do osiągnięcia sukcesu. A że może to być chwilowe (jak to moda) i przemijające? Dakann, Damianero, ktoś jeszcze ich pamięta? Polscy vlogerzy pojawili się na rynku ponad dekadę temu, ale tylko część z nich przekuła swoją popularność w realny sukces, zapewniający regularny dochód. W sukces, który nie przemija z porą roku.

Kto już upadł

Antybohaterami roboczo mogę nazwać tych, którzy zostali obrzuceni nie tylko wspomnianym wyżej hejtem, ale którzy faktycznie weszli w ogień krytyki, stając się kontrowersyjni. Często autorytet jest w stanie upaść przez jedną złą decyzję, która jednak przykrywa cały pozytywny dorobek bohatera. Spróbuję zaproponować swoją krótką listę bohaterów, których pomniki okryły się taką warstwą kontrowersji, że trudno byłoby brać ich za wzory do naśladowania.

Żołnierze wyklęci – reprezentują ogół bohaterów zbiorowych, z którymi problem jest zasadniczy – jedni mogą być postawami i ideałami bliscy świętym, drudzy wręcz przeciwnie. Sytuacje związane więc z majorem Łupaszką (Zbrodnia w Dubinkach) czy zbrodnie przeciwko ludności cywilnej majora Ognia i kapitana Burego. Przez ich pryzmat nie można oceniać całego środowiska post-AK-owskiego, jednakże te historie rzucają się głębokim cieniem na całą partyzantkę antykomunistyczną.

Nazywanie imieniem papieża byle czego, przekroczyło masę krytyczną

Jan Paweł II – a tak naprawdę to, co z jego autorytetem uczyniono po jego śmierci. Poniższe konkluzje odbędą się w oderwaniu od dzisiejszych rewelacji dziennikarskich na temat tego, czy papież wiedział, czy nie wiedział o przypadkach pedofilii w Kościele (nie wiem, który z tych przypadków jest gorszy). Skupiłbym się na 15 latach nadmiernego eksploatowania i dmuchania balonika mitu o pokoleniu JPII (które zanikło natychmiast po jego śmierci), które to lata spowodowały głęboką przepaść między piewcami a sceptykami pontyfikatu. Obserwowana od około dekady powolna erozja autorytetu papieża w mniejszej (hasła JP2GMD itp.) bądź większej skali wzbudzały bunt wśród młodzieży, która nie miała prawa znać jego dokonań. A postępująca pomnikoza, nazywanie imieniem papieża byle czego, przekroczyło masę krytyczną, aż wkroczyło na poziom śmieszności i urosło do rangi internetowych memów. Jan Paweł II nie jest tu temu winny – ale winni są ci, którzy chcieli na tym zbić kapitał zarówno polityczny, jak i materialny. Dodać należy, że w 2017 roku w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku, organizowanym przez PWN, w głosowaniu brany był pod uwagę neologizm odjaniepawlić.

Drużyna Pierścienia – jak również inne, wymyślone postaci. Z racji, iż funkcjonują wyłącznie w świecie wyobraźni, literatury i kinematografii, nie da się w rzeczywistości zweryfikować ich moralności. Rzadko wiemy o sytuacjach, jak by się tacy bohaterowie zestarzeli, jakie by podjęli decyzje później, po zakończeniu powieści.

Kto dobrym?

Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, jaki byłby dobry bohater dla drużyny. Mogę potwierdzić, że bohaterowie moich jednostek (kmdr. Bolesław Romanowski, Tadeusz Bór Komorowski, Alf Liczmański) wiedli szlachetne życie. Na pewno zawsze ciekawili mnie bohaterowie związani z podróżami, odkrywaniem – Tadeusz Polak, Ernest Shackleton, Tony Halik, Roald Amundsen, Edmund Strzelecki, Henryk Arctowski, Kazimierz Nowak. Z całą pewnością ważni byli bohaterowie związani z odkrywaniem, przekraczaniem granic znanych ich czasom, na przykład Mikołaj Kopernik.

Niech decyzja o wyborze bohatera odbędzie się w zgodzie z misją ZHP

Na pewno świetnymi bohaterami są ci lokalni, z którymi początkowo terytorialnie (czy geograficznie) nasze harcerki i harcerze, wędrownicy i wędrowniczki mogą się utożsamiać. Jednak co najważniejsze – niech decyzja o wyborze bohatera odbędzie się w zgodzie z misją ZHP, z naszymi ideałami i temu, czemu chcemy służyć. Bo drużyny działają przede wszystkim z tymi celami, a bohater ma być im pomocą, inspiracją i motywacją do działania.

 

Przeczytaj też:

Jacek Grzebielucha - były drużynowy 7 GIDH "Keja", sercem w Chorągwi Gdańskiej - ciałem we Wrocławiu. Prawnik i urzędnik, pasjonat za dużej liczby rzeczy. Znawca memów.