O Kaczyńskim i Stalinie

Archiwum / 05.02.2012

229462_2039390551199_1437339492_2342467_1855660_nMój tekst to ani relacja, ani wspomnienia, nie piszę o ludziach, o problemach. Chcę przedstawić parę ciekawostek, których nie wyczytamy w przewodniku. Podać kilka praktycznych informacji. Bez sugerowania, bez dzielenia się emocjami. Oczywiście to tylko wycinek tego co można w Gruzji zobaczyć. Aby zwiedzić całą Gruzję wzdłuż i wszerz nie wystarczy nawet pół roku…


„Napisz coś o Gruzji!” takie zadanie dostałem od jednej z redaktorek „Na Tropie”, ale pisać o Gruzji nie jest łatwo. W Internecie znajdziemy dziesiątki blogów, relacji, sprawozdań z wypraw do tego kraju. Niekiedy z aptekarską dokładnością dowiadujemy się z nich co, jak i gdzie zobaczyć, dojechać, zjeść, kupić. Do tego na rynku wydawniczym dostępne są przewodniki po Kaukazie Południowym. Większość relacji podróżniczych nie zaskakuje. Po przeczytaniu dwóch czy trzech możemy się domyślić, że to samo znajdziemy w kolejnej. Bardzo duża powtarzalność i przewidywalność.

Zazwyczaj przygotowując się do wyjazdu mamy w głowie obraz małego kraju z piękną naturą, gdzie góry schodzą do morza, ludzie są przewspaniali i całe dnie spędzają na piciu wina, śpiewach i biesiadach. Mimo, że biedni, to zawsze uśmiechnięci i gościnni. Jest to pewna prawda o Gruzji. I taka Gruzja zapewne zapadła lub zapadnie większości z nas w pamięci przy pierwszym pobycie. Mój tekst to ani relacja, ani wspomnienia, nie piszę o ludziach, o problemach. Chcę przedstawić parę ciekawostek, których nie wyczytamy w przewodniku. Podać kilks praktycznych informacji. Bez sugerowania, bez dzielenia się emocjami. Oczywiście to tylko wycinek tego co można w Gruzji zobaczyć. Aby zwiedzić całą Gruzję wzdłuż i wszerz nie wystarczy nawet pół roku.

Tbilisi

227255_2039389351169_1437339492_2342462_1584656_nZapewne gdy przylecisz do Gruzji (na 80% jestem pewien ze będą to promocyjne loty LOT-u albo AirBaltic) będzie to środek nocy, ewentualnie bardzo wczesny ranek. Dlaczego? Zdecydowana większość lotów do Tbilisi odbywa się, gdy nad Kaukazem góruje księżyc. Wszytko dlatego, że w Gruzji nie obowiązuje nocny zakaz lotów (tak jak ma to miejsce w Europie), więc firmy lotnicze mogą w ten sposób wykorzystać wolne samoloty, dzięki temu mamy jakiekolwiek połączenia z Tbilisi. Lotnisko znajduje się na peryferiach miasta, więc jedyna możliwość dostania się do centrum to taksówka (około 25 lari, maksymalna kwota to 30lari, jeśli kierowca zażąda więcej, to znaczy, że chce was naciągnąć). Jeśli lądujesz po godzinie 6. rano — wtedy pojawiają się dwie dodatkowe opcje: autobus nr 37, który dowozi nas do samego centrum (Plac Wolności, aleja Rustaweli) i kosztuje 50 tetri, podobnie jak pociąg (http://www.railway.ge/?web=0&action=0&lang=eng), który w 40 minut dowozi nas na dworzec główny.

Z lotniska, rozmiarami przypominającego poznańską Ławicę, w stronę centrum jedziemy aleją George’a W. Busha, która w pewnym momencie przechodzi w ulicę Lecha Kaczyńskiego.

Mimo że liczba mieszkańców Tbilisi znacznie przekracza milion, to dzięki położeniu w dolinie najdłuższej rzeki w Gruzji – Mtkwari (druga nazwa to Kura), wielkość miasta nie jest zauważalna. Nad starą częścią Tbilisi górują z dwóch przeciwnych brzegów; „gruziński Biały Dom”, czyli Pałac Prezydenta, a z drugiego – mury starej średniowiecznej twierdzy nazywanej Narikalą. Obydwa brzegi historycznej części Tbilisi są złączone modernistycznym szklanym mostem, którego budowa wzbudzała wiele kontrowersji. Gruzini przekonują, iż koszt budowy mostu był tak wysoki, że za kwotę na niego przeznaczoną można by przez okres jednego roku podnieść nauczycielskie pensje o 100 lari.

Generalnie współczesne budownictwo w Gruzji to odrębna kwestia. Z jednej strony bardzo modernistyczne lub futurystyczne budynki użyteczności publicznej, np. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, centrum obsługi mieszkańców w Batumi i Mestii, czy próbujące nawiązywać do historii i lokalnego kontekstu budynek policji w stolicy Swanetii. Są wytworem dość bujnej wyobraźni architektów. Obok tego, szczególnie w Batumi, powstają historyzujące budynki naśladujące dawne style architektoniczne – totalne pomieszanie z poplątaniem.

Aleja Rustawelego

227822_2045369700674_6952141_nOprowadzając znajomych po Tbilisi, zazwyczaj zaczynam zwiedzanie od alei Rustawelego (Szota Rustaweli to największa gruzińska duma – pisarz średniowieczny. Jego największe dokonanie to „Rycerz w tygrysiej Skórze”). Aleja Rustawelego odegrała bardzo dużą rolę we współczesnej historii Gruzji. W czasie wojny domowej na początku lat 90. aleja podzielona była na część należącą do sił rządowych oraz opozycyjnych. Opcja prorządowa okupowała pozycje po prawej stronie ulicy (m.in. po tej stronie zajmuje się budynek Parlamentu). I obie strony regularnie się ostrzeliwały. Aby dowiedzieć się więcej na temat Gruzji zaraz po upadku ZSRR oraz poczuć klimat panujący w tym kraju podczas wojny domowej polecam reportaż Wojciecha Jagielskiego „Dobre miejsce do umierania”.

Początek lat 90. to także wojna w Osetii Południowej i Abchazji, które próbowały wybić się na niepodległość. Skutki tych działań (a także wojny z roku 2008) widoczne są do dzisiaj. Są to dziesiątki tysięcy uchodźców wewnętrznych (tzw. IDPs). Uchodźca wewnętrzny to osoba, która została zmuszona do ucieczki ze swego miejsca zamieszkana na inny teren w granicach tego samego państwa. Duża część uchodźców zamieszkała w Tbilisi. Miasto nieprzygotowane na tak wielki napływ ludności przeznaczało do zamieszkania przez IDPsów; akademiki, szpitale, hotele. Do zeszłego roku w Tbilisi znajdowało się wiele budowli bardziej przypominających slumsy niż budynek mieszkalny (całe rodziny stłoczone na minimalnych przestrzeniach, niekiedy bez dostępu do bieżącej wody). W 2011 zdecydowano się na radykalne kroki, gwałcąc podstawowe prawa. Pod budynki zamieszkane przez IDPsów nad ranem podjechały ciężarówki, autobusy oraz dziesiątki policjantów. Uchodźcy dostali kilka godzin na spakowanie się. Wywieziono ich do specjalnie wybudowanych osiedli poza Tbilisi z dala od jakichkolwiek osad ludzkich, bez toalety i ogrzewania. Jadąc z Tbilisi do Gori możemy je zobaczyć z okien samochodu. Ale co mają wspólnego uchodźcy z aleją Rustawelego? Do 2004 roku budynek gdzie dziś znajduje sie hotel Radisson, zamieszkiwali uchodźcy. Dawniej ten hotel nosił nazwę Iweria.

Parlament

221838_2039387151114_1437339492_2342448_535010_nIdąc w kierunku Placu Wolności dochodzimy do budynku Parlamentu (naprzeciw znajduje się muzeum malarstwa z kolekcją Pirosmaniego). To przed nim w 2008 roku przemawiał prezydent Lech Kaczyński wspierając Gruzinów podczas wojny z Rosją (którą zresztą sami wywołali), w listopadzie 2003 parlament był świadkiem wydarzeń Rewolucji Róż i przerwania obrad nowo wybranego Parlamentu przez Saakaszwilelego oraz jego zwolenników, trzymających w dłoniach róże.

Znacząca data dla tego miejsca to rok 1989. 9 kwietnia radzieckie wojska brutalnie rozpędziły pokojową demonstrację studencką. Użyto saperek, w wyniku czego zabitych zostało 20 osób. Dziś te wydarzenia przypominają płyty włożone w bruk przed parlamentem. Każda taka płyta symbolizuje jedną ofiarę.

Rustaweli kończy się Placem Wolności, dziś na jego środku, na złotej kolumnie znalazł miejsce św. Jerzy – patron Gruzji. Dawniej w czasach ZSRR na Rustaweli- spoglądał poczciwy Lenin. Także niedaleko Placu Wolności znajduje się budynek dawnego seminarium duchownego do którego uczęszczał Stalin.

Jeśli zgłodniałeś lub masz ochotę na szklankę domowego wina to powinieneś udać się w kierunku Ratusza (orientalny budynek naprzeciwko kolumny św. Jerzego) iść w górę po jego lewej stronie. Przy pierwszym małym skrzyżowaniu skręcasz w lewo i schodkami w dół – zawitasz w restauracji Racza. Swojsko, lokalnie i niedrogo. Potrawy może nie są kunsztem gruzińskiej sztuki kulinarnej, ale i tak jest smacznie. Jeśli chcesz wypić pyszny kompot,   domową czaczę i wino oraz posłuchać 60 letniej DJ-ki warto popytać w tej okolicy o miejsce o nazwie Salve… na pewno nie pożałujesz.

Aby nie było zbyt ładnie i miło. Proponuję wybrać się na jeden z bazarów. Najłatwiej wsiąść w metro i podjechać do dworca kolejowego. Tutaj zobaczymy normalne, codzienne Tbilisi. Brak tu turystów. Tu toczy się normalne pełne kontrastów codzienne życie.

Komunikacja

Nie wiem dlaczego, ale wielu moich znajomych, gdy usłyszy o metrze w Tbilisi, robi wielkie oczy ze zdziwienia. Tak! W Tbilisi znajduje się metro i to w postaci dwóch linii. Zgodnie z sowieckim planowaniem każde miasto powyżej 600.000 mieszkańców powinno posiadać metro. Bilet kosztuje 50 tetri. Jednak najpierw należy zakupić kartę magnetyczną (2 lari ). Oprócz metra istnieją autobusy rozmiarów mikro, marszrutki czyli mini busy. Inna opcja to taksówka. Jest ich w Tbilisi niezliczona ilość i są względnie tanie. Przed ruszeniem należy ustalić cenę kursu. Średnio płaci się 5 lari przy dalszych odległościach maksymalna stawka to 10/12 lari, a w taksówce można palić.

Nie tylko Tbilisi

Co zrobić jeśli nie mamy za wiele dni, a chcielibyśmy zobaczyć coś więcej niż samą stolicę? Możliwości jest kilka. Jedną z ciekawszych jest wycieczka wieś Kazbegi, czyli podróż w wysoki Kaukaz. Bus wyrusza rano, bilet kosztuje 14 lari, podróż zajmuje 2.5 godziny. Kazbegi to również pięciotysięcznik, który góruje nas wsią. Widoki są niesamowite, szczególnie jeśli podejdziemy do cerkwi Sameba znajdującej się na wysokości 2080 m.n.p.m. Jeśli posiadasz namiot- to niesamowitym przeżyciem jest nocleg na polanie obok świątyni. Bezpiecznie i zdarza się, że nie będziesz jedynym śmiałkiem, który się tam rozbije.

Gori.

Jeśli będziesz miał wolny ranek oraz popołudnie, dobrym pomysłem jest wyprawa do oddalonego o 60 km. od Tbilisi – Gori. Busy z dworca Didube odjeżdzają co godzinę, podróż trwa około 1 godz i kosztuje 6 lari.

Gori. Miasto w którym urodził się Józef Stalin. Do dziś istnieje duże muzeum kultywujące pamięć po tym wielkim Gruzinie. Lata świetności muzeum jednak dawno przeminęły. Dziś Gori to typowe posowieckie miasto, w którym nie ma nic ( fakt, może nie całkowite „nic”. W centrum miasta na wzgórzu znajdują się ruiny historycznej twierdzy). Gdyby nie ciekawostka jaką jest muzeum; miasto byłoby, jednym z wielu, jakie możemy spotkać na obszarze postsowieckim.

Na placu przez wejściem do muzeum można zrobić sobie zdjęcie przed jedynym już chyba pomnikiem Stalina w Gruzji, a także zobaczyć domek, w którym przyszedł na świat Generalissimus. Do 2010 roku przez urzędem miasta znajdował się 6 metrowy pomnik Stalina. Jednakże nocą 24 czerwca przy asyście policji został on usunięty. Oczywiście wywołało to protesty mieszkańców. Swoje „5 minut” Gori miało podczas wojny w 2008 roku. Miasto zostało zajęte przez wojska rosyjskie. Media przedstawiały wówczas Gori jako zbombardowane miasto spowite kurzem i płomieniami. Jak się potem okazało zniszczeniu uległo „jedynie” 6% budynków. 5 kilometrów od Gori znajduje się Uplisciche niezwykle malowniczo położone skalne miasto zamieszkane już 2 tysiące lat p.n.e. . Na wycieczkę do Gori oraz skalnego miasta bez problemu wystarczy jeden dzień.

Mccheta

59276_1603019362192_1437339492_1576868_3654058_nMccheta, czyli pierwsza stolica Gruzji, miejsce przyjęcia chrztu przez króla Miriama w 317 roku (drugie państwo przyjmujące chrześcijaństwo na świecie. Pierwsze to Armenia 304 r.). Obecnie stara część miasta jest odrestaurowana. Katedrę w Mcchecie otaczają niezwykle malownicze i urokliwe tradycyjne gruzińskie domy. Sama Katedra do niedawna największa w Gruzji (w 2004 roku zbudowano kościół Sameba w Tbilisi, jego wysokość to 94 metry) ma niezwykłe znaczenie dla Gruzinów. Ciekawostką jest, że mccheckie archiwa do dnia dzisiejszego znajdują się w Krakowie. Nad miastem góruje monastyr Dżwari (dostać można się tam taksówką, cena ok 12 lari w 2 strony). W tym miejscu Miriam przyjął chrzest. Niestety nie zachowały się tam żadne z fresków zdobiących ściany cerkwi. W czasach gdy Gruzja znajdowała się pod panowaniem Rosji Carskiej władze zwalczając Cerkiew Gruzińską skuwały historyczne freski lub barwiły je wapnem.

Mccheta znajduje się około 15 km od Tbilisi. Busy odjeżdżają prawie non stop z dworca Didube (bilet kosztuje 1 lari)

Skarbiec Gruzji

Jeśli posiadasz więcej czasu i możesz sobie pozwolić na dłuższy pobyt w Gruzji . Doskonałym pomysłem jest odwiedzenie Swanetii. Swanetia to wysokogórska cześć Gruzji, najbardziej niedostępna. Swanowie mówią oddzielnym językiem – swańskim. Przez setki lat byli odizolowani od reszty Gruzji. Wykształcili swoje własne tradycje i zwyczaje. Ze względu na położenie w Swanetii przechowywano oraz chroniono największe skarby gruzińskiej kultury materialnej; podczas najazdów Tatarów czy Turków. Dlatego też Swanetia nazywana jest „Skarbcem Gruzji”.

230678_2039402431496_1437339492_2342507_4611247_nPierwsza droga do Swanetii została wybudowana w 1921 roku. Po upadku ZSRR władze w tym regionie sprawowały mafijne klany rodziny Apraszidze. Dopiero w 2005 roku udało się odzyskać pełną władzę rządowi w Tbilisi nad tym regionie. Swanetia to także ponad 100 letnie baszty, które znajdują się przy domach. Dawniej służyły za schronienie oraz miejsce do walki podczas zemst rodowych. Dziś wpisane są one na listę dziedzictwa UNESCO. Stolica Swanetii to Mestia. Drugim niezwykle interesującym miejscem jest osada Uszguli – najwyżej położone na stałe zamieszkane miejsce w Europie. Swanetia latem? Niesamowite przeżycie, ale gdybyś planował przyjechać tutaj zimą to koniecznie postaraj się tak zaplanować podróż aby odwiedzić ten region 14 lutego. Idealna alternatywa jeśli męczy cię Dzień św. Walentego. Swani nie znają tego cukierkowego święta. Tego dnia obchodzą tzw. Lamprobę. Całe rodziny zbierają się na cmentarzach. Mężczyźni rozpalają ogniska na zaśnieżonych grobach i rozpoczyna się świętowanie, wspominanie zmarłych. Wszystkiemu towarzyszą także swańskie przysmaki oraz czacza (domowy bimber)

Racza

Inna możliwość, mało popularna wśród turystów, to wizyta w Raczy. Racza to górski region Gruzji. Wśród Gruzinów; Racza przedstawiana jest jako: najwspanialsza, posiadająca najczystsze powietrze i najpiękniejsze krajobrazy kraina. Jeśli sery, owoce, ryby to tylko z Raczy. Wizyta w tym regionie tylko potwierdza gruzińskie zachwyty. Przepiękne jezioro Szaori, X wieczna cerkiew w Nikorcmindzie. Amblorauri i produkowane tam wyśmienite wino Chanczkara oraz Oni – stolica Raczy. Widok na wysoki Kaukaz oraz ponad 100 letnia synagoga. Tak- w Oni do dnia dzisiejszego żyją Gruzińscy Żydzi. Przybyli na terytorium Gruzji 2600 lat temu. Do dziś w samym Oni żyje 25 rodzin żydowskich, funkcjonuje synagoga (aby wejść do środka należy poprosić o jej otworzenie mieszkającego przy synagodze mężczyznę. Gruzińskich Żydów spotkamy także w Kutaisi. Funkcjonują tutaj 2 synagogi (ul. Gaponovi 12), każdego dnia o godzinie 9 spotykają się na modlitwie żydowscy mieszkańcy Kutaisi (ich liczbę szacuje się na 100/150 ). Nie zdziw się jeśli pytając Gruzina spotkanego na ulicy- powie tobie, że w Kuatisi nie mieszkają Żydzi i że nic nigdy o nich nie słyszał. To dość częste, kiedy Gruzini wykazują dość duże braki w wiedzy dotyczącej swojego kraju lub najbliższej okolicy.

Przewodniki po Gruzji traktuj z dużą ostrożnością. Szczególnie te wydawane przez pewne popularne wydawnictwo z Krakowa. Możesz niekiedy się dowiedzieć, iż Gruzja przyjęła chrzest w IV w. p.n.e, nie wspominając o większych błędach.

Mój powyższy opis jest całkowicie nieobiektywny, ponieważ są to moje osobiste sugestie i doświadczenia. Możesz się z tym całkowicie nie zgadzać, co byłoby nawet i bardzo dobre ponieważ Gruzja jest zbyt skomplikowana i różnorodna aby wszyscy mieli o niej takie samo zdanie.. Pakuj plecak, przygotuj się do łapania stopa (zawsze możesz też kupić bilet lotniczy) i odkrywaj swoją własną Gruzję !

Przydatne tytuły :

„Toast za przodków” Wojciech Górecki

„Dobre miejsce do umierania” Wojciech Jagielski

„Gruzja . Historia XX wieku” Wojciech Materski

„Gaumardżos” Marcin Meller , Anna Dziewit

Parę faktów;

– Tbilisi znajduje się w trójce najbezpieczniejszych miast w Europie

– Gruzińska gospodarka znajduje się w czołówce państw o najbardziej wolnorynkowej gospodarce

– 1 lari to około 2 złote.

– 1 euro to około 2.3 lari. Nie wiadomo dlaczego, dziwnym zbiegiem okoliczności kurs euro pod koniec roku kalendarzowego znacznie spada. Latem kurs wynosi ok. 2.4 natomiast w grudniu już 2.0.