Ofiary mody

Archiwum / Marta Szewczuk / 07.05.2010

Dość popularne (żeby nie powiedzieć: modne) ostatnio zjawisko. Modzie ulegają nastolatkowie, ale też dorośli, a nawet doświadczeni celebryci. O zjawisku rozmawiałam z dwójką znanych polskich projektantów – Marcinem Paprockim i Mariuszem Brzozowskim.


 

 

– Na początek proste pytanie: kto to jest ofiara mody?

To ktoś, kto ślepo podąża za wszystkimi trendami. Ktoś, kto nie potrafi zachować dystansu w modzie. Ofiara mody traktuje modę zbyt poważnie, przebiera się, nie ubiera.

– Jacy ludzie najczęściej zostają ofiarami mody?

Najczęściej bardzo młodzi, bez wyklarowanego charakteru, bez świadomości, co jest w dobrym tonie, a co w złym. Zatracają się często w tym, gubią swoją oryginalność powielając stereotypy i zestawy z kolorowych gazet. Traktują modę jako awans do innych grup społecznych, obwieszają się metkami myśląc, że będą wyglądać na zamożniejszych. Tymczasem szpanowanie metkami na wierzchu i przesadzanie z modą jest antyszpanem, jest śmieszne.

– Dlaczego ludzie – zwłaszcza kobiety – często ufają o wiele bardziej kolorowym magazynom i zmanierowanym projektantom niż własnej intuicji i opiniom znajomych?

Nie wiemy, ale zdecydowanie nie powinny tego robić, jeśli kogoś nie znają. Inna sytuacja, jeśli polegają na opinii i wyczuciu smaku swojego ulubionego projektanta. Wtedy to chyba nie grzech, jeśli ufają mu i radzą się w kwestii wyglądu. Projektant nie musi być od razu zmanierowany – osoba zadająca to pytanie postępuje według schematów, szablonów – jak prawdziwa fashion victim…

– Jak odzież może nas ograniczać?

Zbyt często odbieramy ludzi po wyglądzie. Ma to swoje dobre i złe strony. Ale tak jest. Nie powinniśmy do tego dopuścić. Ubrania, jeśli już, ograniczają zazwyczaj praktycznie. Jeśli mamy przezroczystą bluzkę, nie pójdziemy w niej do biura – by nie prowokować, w grubym swetrze nie pójdziemy do klubu potańczyć, bo najzwyczajniej w świecie spocimy się. Za ciasna odzież ogranicza najbardziej.

– „Fashion victim” to określenie pejoratywne. Jak cienka jest granica między podążaniem za trendami, a niepohamowanym im uleganiu?

Nie na tyle cienka, żeby osoba z dobrym gustem i własnym (a nie skopiowanym z gazety) poczuciem estetyki jej nie zauważyła.

– Sondaż przeprowadzony na zlecenie koncernu Unilever w 10 wielkich miastach USA wykazał, że dla większości Amerykanek efektowne stroje są najważniejsze, ważniejsze nawet od życia seksualnego. Jak Panowie ustosunkują się do stwierdzenia, że „ciuchy są trwalsze od związków”?

Dobre hasło! Ale oczywiście zależy z jakich tkanin są wykonane (śmiech).

– W jakich sferach – poza ubraniami – można mówić o przesadnym uleganiu modzie?

Wystrój wnętrza, wybór samochodu, bywanie w tych lokalach, w których trzeba itd… Wszystko to, czemu często ulegamy
tylko dlatego, bo tak jest modnie i o tym się mówi, a nie zawsze się potem czujemy w tym prawdziwi.

– Co robić (lub czego nie robić), żeby nie wpaść w sidła trendów?

Wybierać z nich tylko to, co do nas pasuje. Bawić się modą, nie brać jej zbyt dosłownie. Korzystać z niej, i owszem, bo może nam bardzo pomóc – ukryć niektóre mankamenty sylwetki na przykład. Ale korzystać z dystansem.

– I może jeszcze słowo o Suri Cruise…

Ogląda się ją ciekawie, bo za każdym razem zastanawiamy się, co znowu jej rodzice wymyślili. I nie byłoby w tym nic złego, jeśli i sama Suri ma z tego zabawę. Jednak, gdy pojawiły się te butki na obcasie dla małej dziewczynki, to już było smutne. Ona jako mała dziewczynka, rzecz jasna, chce się czuć jak księżniczka i mieć butki na obcasie, ale bardzo smutne, że rodzice na to pozwalają. Nierozsądne!
Zdecydowanie ciekawsza pod względem wykorzystywania mody jest córka Madonny – Lourdes. Widać, że lubi bawić się modą, ale nie za wszelką cenę – ma swój styl, widać jej osobowość.

 

Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski – absolwenci Wydziału Tkaniny i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Od 2000 roku tworzą duet paprocki&brzozowski. W 2008 roku otrzymali Honorową Złota Nitkę przyznaną przez Międzynarodowe Targi Łódzkie