Palec wskazujący
Urodziłam się w stanie wojennym. W sklepowych kolejkach Mama pożyczała mnie sąsiadkom, bo na małe dziecko dostawało się większy przydział cukru. W 1989 roku rozpoczęłam naukę w szkole podstawowej. Jestem instruktorem Głównej Kwatery ZHP. Oświadczam, że nie współpracowałam ze Służbą Bezpieczeństwa.
phm. Anna Błaszczak
„Rzecz prosta – pisaliśmy często o epoce PRL, nie kryjąc swej szczerej antypatii. Jednak potępiając system i jego praktyki – to szczególne przemieszanie kłamstwa z przemocą – staraliśmy się rozumieć ludzi uwikłanych w ten system. Mówiąc inaczej, bardziej po chrześcijańsku: odróżnialiśmy grzech od grzesznika. (…) Także stąd wynikał nasz sprzeciw wobec lustracji. Oczywiście nie było nam obojętne, czy dawni konfidenci będą ministrami, ambasadorami etc. Sądziliśmy jednak, że o przydatności obywatela do pracy w administracji nie mogą decydować papiery gromadzone przez funkcjonariuszy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Nie wierzyliśmy w bezpieczniackie archiwa jako źródło wiedzy o ludziach (…)”.
Adam Michnik
„Wściekłość i wstyd”
Czy osoba, która w przeszłości współpracowała z tajnymi służbami PRL dziś powinna być harcerskim wychowawcą?
Chcąc udzielić możliwie precyzyjnej odpowiedzi, muszę przyznać: nie wiem. Lub raczej – to źle postawione pytanie.
Co mówi o człowieku podpisana lojalka? Najwyżej tyle, że żył w trudnych czasach. I jeszcze, że jego motywacją był strach lub żądza zysku, konformizm, nieporozumienie, naiwna wiara w fałszywe ideały, młodość, głupota, tchórzostwo, bezradność. Nie umiem odpowiedzieć.
Wbrew pozorom równie trudno mi ocenić tego, o kim wiem że nie współpracował. Żył w trudnych czasach. Był bierny lub heroicznie odważny. Robił w życiu rzeczy tak nieważne i marne, że nikogo nie interesował. Był silny, dumny i nie pozwolił się złamać lub miał dobre kontakty i nikt „z góry” nie mógł go ruszyć. Przekupił, nie poddał się lub tak jak ja, był zwyczajnie za młody.
Dlaczego tak się dzieje? Bo żaden podpis na ubeckich dokumentach nie jest miarą wartości człowieka. Nie tędy przebiega linia demarkacyjna między dobrem a złem.
Taką miarą są ludzkie motywacje.
Naiwnością jest diabolizowanie tajnych współpracowników i angelizowanie pozostałych.
Ludzkie wybory i skomplikowane życiorysy nie są czarnobiałe.
Życie, druhny i druhowie, jest trochę bardziej skomplikowane niż zuchowa gawęda.
Kto, choć trochę świadomy komunistycznych realiów uwierzy, że można zastraszone społeczeństwo mierzyć wartościami demokratycznego państwa?
„Mury” Kaczmarskiego byłyby zwykłą przyśpiewką, gdyby oceniać je w oderwaniu od czasów, w których powstały.
To poprawka na komunizm sprawia, że piosenka staje się odezwą, bo komunizm rządził się swoim kodem.
Nauczmy się tego języka zanim zaczniemy czytać w ludzkich życiorysach.
Wydawać by się mogło, że organizacja z korzeniami sięgającymi początku zeszłego stulecia nie powinna mieć problemów z własną tożsamością.
Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ZHP nieustannie w kogoś się bawi.
Bawimy się w wojsko, więc nasi harcerze przychodzą na zbiórki z atrapami broni palnej.
Bawimy się w alpinistów i pozwalamy organizować zjazdy linowe małolatom bez uprawnień.
Teraz zdobędziemy sprawność „Szperacza” i „Obywatelki”, bo będziemy się bawić w IPN.
Tymczasem naszą misją nie jest obrona przed urojonym wrogiem czy układem.
Naszą misją jest wychowanie.
I nie ma znaczenia kto nawołuje do szarży na agentów. Prawi, lewi, czy środkowi.
Nie sztuką jest płynąć z nurtem dyktowanym z politycznych trybun, a głupotą uparcie brnąć pod prąd. Rzecz w tym, że nie kierunek nurtu powinien być wyznacznikiem działań organizacji pozarządowych.
Czy autolustracja w ZHP realnie ułatwi nam wypełnienie misji?
Czy wraz z oczyszczeniem szeregów ZHP przybędzie nam choć jednego harcerza?
A jeśli tak, jacy to będą harcerze?
Nie mają dla mnie znaczenia hasła na sztandarach – „Chłopak – dziewczyna normalna rodzina” czy też „Precz z komuną!”.
Ja boję się pięści bezmyślnie zaciśniętych w geście odwetu.
Pytam więc raz jeszcze. Czy można zdyskredytować kogoś jako harcerskiego wychowawcę bez wgłębienia się w jego historię?
Rada Naczelna ZHP udziela odpowiedzi pośredniej. W jej stanowisku z dnia 11 lutego 2007 r. w sprawie czytelności i przejrzystości władz ZHP, czytamy jedynie, że wzywa się członków władz naczelnych i członków władz chorągwi ZHP do złożenia oświadczenia w sprawie tajnej świadomej współpracy, lub jej braku, ze służbami specjalnymi.
I co? I nic.
Kto powinien złożyć oświadczenie?
Każdy członek władz ZHP i chorągwi.
A jeśli jest nastolatkiem?
Również.
Jakie będą konsekwencje nie złożenia oświadczenia?
Żadne.
Czy oświadczenia będzie można opublikować?
Rada nie przewidziała takiej możliwości.
Gdzie będą przechowywane oświadczenia?
Zgaduję, że w biurku Przewodniczącego.
Jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte od byłych współpracowników?
Nie wiadomo.
Zostaną usunięci z ZHP? Zakaże się im pełnienia funkcji wychowawczych? Otrzymają naganę z wpisem do książeczki?
Brak odpowiedzi.
Kto będzie miał dostęp do oświadczeń?
Nie zostało określone.
W jaki zatem sposób dokona się rzeczona w tytule stanowiska czytelność i przejrzystość? Pozostaje dla mnie zagadką.
Jaki cel ma uchwała, z której nic nie wynika?
W pierwszym zdaniu Rada powołuje się na zaspokojenie anonimowego oczekiwania społecznego.
Przyjrzyjmy się więc innym społecznym oczekiwaniom.
W społecznym oczekiwaniu większości obywateli należałoby przywrócić w P
olsce karę śmierci. Jak zareagujemy na ten postulat?
W społecznym oczekiwaniu części Polaków należy usunąć z przestrzeni publicznej wszystkich Żydów.
Czy w związku z tym zdejmiemy spodnie, żeby udowodnić, że nie jesteśmy obrzezani?
Gdzieś muszą być granice tej paranoi.
Nie twierdzę, że wśród instruktorów ZHP nie ma byłych współpracowników Służby Bezpieczeństwa, ani tym bardziej, że brudne ludzkie motywacje nie zasługują na potępienie.
Twierdzę, że misji ZHP może służyć właściwa reakcja na sprawdzoną i potwierdzoną przez kompetentne organy wiadomość, że osoba, która niegdyś w sposób niegodny krzywdziła innych, dziś wychowuje młodzież.
Nie służy misji ZHP nieudolna próba tropienia byłych agentów na własną rękę.
Jaki cel przyświecał Radzie Naczelnej?
Poprawa wizerunku organizacji? W oczach czyjego elektoratu?
To krótkowzroczność i koniunkturalizm, szacować bilans zysków i strat na czas jednej kadencji sejmu.
Statut ZHP przyznaje Radzie Naczelnej szerokie kompetencje, ale nie wiąże z nimi obowiązku ślepego zaufania do decyzji Rady w uznaniu dla jej zbiorowej mądrości i miejsca w strukturze. Przeciwnie. Rada Naczelna właśnie dlatego dysponuje szerokimi kompetencjami, bo jako organ pochodzący z wyboru z założenia cieszy się wysokim zaufaniem. Co za tym idzie, to zaufanie jest nieformalną legitymacją Rady do sprawowania władzy w stowarzyszeniu.
Zatem zrozumienie motywów Rady Naczelnej bezpośrednio przekłada się na zaufanie do władz Związku.
Dodatkowo, to właśnie działania Rady Naczelnej ZHP, ze względu na jej powszechnie akceptowany autorytet powinny być wzorcowe dla całej organizacji.
Tymczasem Rada Naczelna bez żadnej konsultacji ze środowiskiem instruktorskim podjęła obiektywnie kontrowersyjną, a w moim subiektywnym przekonaniu bezwzględnie złą decyzję.
To przypadkowe i nieprzemyślane stanowisko w sprawie wielkiej wagi.
Najlepiej świadczy o tym fakt, że na liście zakazanych służb znalazły się m. in. WSI.
Trudno przecież przyjąć, że instruktorzy Rady Naczelnej świadomie zamierzają piętnować współpracowników legalnych organów demokratycznego państwa.
Prawo tak długo pozostanie ars boni et aequi, jak długo obroni się przed pośpiechem, bezmyślnością i koniunkturalizmem.
A nad tymi, którzy po przeczytaniu tego tekstu pomyślą: „broni komunistów, widać ma coś na sumieniu” – dobrotliwie spuszczam zasłonę milczenia.
Milan Kundera w „Nieznośnej lekkości bytu” zauważył pewien anatomiczny szczegół wyróżniający tych, których namiętnością jest ocenianie i weryfikowanie innych.
Wszyscy oni – pisze Kundera – mają palec wskazujący nieco dłuższy od środkowego i mierzą nim w rozmówców.
Oby nam ten palec nie utknął głęboko w gardle.
phm. Anna Błaszczak – członkini Zespołu Wędrowniczego GK ZHP, sekretarz redakcji "Na Tropie". Była drużynowa 99 Drużyny Wędrowniczej "Nomada" im. Andrzeja Zawady z Hufca Szczecin. Pracuje w Zespole Eksperckim ds. Ochrony Praw i Wolności Człowieka w Procesie Stosowania Prawa oraz jako stażystka w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.