Państwo w państwie

Archiwum / 01.07.2007

Wybrany obrazWciąż spotykam się z takim zarzutem: Harcerska Szkoła Ratownictwa stanowi państwo w państwie. Jest tworem, który dąży do niezależności od ZHP, z własnym szefem, strukturą, zasadami i regulaminami, formalnościami i ogromną ilością dokumentów, które zdominowały regał pokoju nr 120 w Głównej Kwaterze ZHP.

 

 

Ponadto instruktorzy Szkoły to hermetyczna grupa, przekonana o swojej wyższości nad resztą członków ZHP, która jeździ po Polsce, przebiera się w czerwone ubranka i głosi nową religię – harcerskie ratownictwo. Do tego wszystkiego zupełnie odcina się od starych, dobrych, harcerskich zwyczajów – nie pląsa i nie śpiewa przed jedzeniem. Istne państwo w państwie.

 

Nie zaprzeczę – Harcerska Szkoła Ratownictwa jest dość obszerną jednostką, jednostką niezwykle zorganizowaną, o rozbudowanej strukturze i przepisach. Owszem, wszystkie dokumenty regulujące funkcjonowanie Szkoły zostały stworzone przez instruktorów HSR podczas cyklu spotkań regionalnych. Dokumenty  te obowiązują jednak jedynie dzięki temu, że zostały zatwierdzone przez Naczelnika ZHP. Należy zatem założyć, że ktoś je przed zatwierdzeniem zweryfikował. Wobec tego trudno zrozumieć mi wszechobecne oburzenie faktem przestrzegania przez członków HSR jej przepisów. To przecież zgodnie z nimi na kursy pierwszej pomocy zapraszamy osoby, które ukończyły 16 lat i to w związku z nimi kandydat na instruktora HSR może nim zostać jedynie w drodze uczestnictwa w kursie instruktorskim, organizowanym w roku harcerskim aż dwukrotnie. Można zatem twierdzić, że zasady działania Szkoły, regulamin instruktorski, programy kursów są niepraktyczne i durne, warto jednak zauważyć, iż zostały uznane za obowiązujące przez władze ZHP. I im bardziej się zastanawiam nad krytycznymi wypowiedziami harcerzy i instruktorów, tym bardziej nie mogę zrozumieć, dlaczego sprawne funkcjonowanie jednostki Związku jest solą w oku tak wielu osób? W czym tkwi problem?

 

Konieczne należy wspomnieć o grupie instruktorów HSR. Pozornie rzeczywiście tacy jesteśmy – zamknięci wyznawcy HSR. Niemniej jednak wystarczy poświęcić chwilę na znalezienie  przyczyny takiego stanu. Po pierwsze, jest nas stosunkowo niewielu – bo co znaczy stu kilkunastu instruktorów w skali całego ZHP? Zatem to liczebność grupy może tworzyć iluzję jej hermetyczności. Po drugie, niepodważalnym faktem jest to, że instruktorzy HSR to grupa wyselekcjonowana, przesiana przez bardzo drobne sito. Żeby zostać instruktorem HSR nie tylko trzeba wykazać się praktyczną znajomością przekazywanych treści, czyli zdać egzaminy z symulacji z jednym i dwoma poszkodowanymi, resuscytacji, ewakuacji nasobnej. Trzeba również potrafić w klarowny sposób przekazać swoją wiedzę i udowodnić to poprzez prowadzenie wykładów i pokazów w jakości demonstracyjnej. Nieodzowna jest również dobra kondycja fizyczna i aktywne uczestnictwo w zajęciach sportowych – co więcej, do niedawna jednym z zaliczeń było pokonanie dystansu 3000 m w 15 minut. Jednakże pozytywne wyniki wszystkich wyżej wymienionych zaliczeń nie wystarczą, aby zostać instruktorem, bowiem każdy kandydat na instruktora uczestniczy jeszcze w rozmowie instruktorskiej. Zatem droga do bycia instruktorem nie jest prosta i łatwa. Sądzę więc, że instruktorzy HSR istotnie są wyjątkowi, głównie dzięki wysiłkowi i pracy nad sobą, którą wykonują, aby osiągnąć cel. Kandydat na instruktora niemal każdego dnia kursu stawia sobie wyzwania, odnosi sukcesy i porażki i dzieli je z innymi kursantami, co wpływa na unikalną atmosferę kursów instruktorskich i zbliża uczestników. Dlatego właśnie instruktorów łączy więź, której doświadczam każdego roku podczas warsztatów instruktorskich. Mam też świadomość, że niemal w każdym miejscu w Polsce będąc w kłopocie spotkam kogoś, kto mi pomoże. Myślę, że to właśnie czyni grupę instruktorów HSR tak specyficzną.

 

Zasmuca mnie, że istnieje w ZHP trend, polegający na okresowym podważaniu zasadności istnienia Harcerskiej Szkoły Ratownictwa. Krytykantów jest wielu (polecam forum.zhp.pl), tych, którzy swoją krytyką faktycznie coś wnoszą – nieco mniej. HSR nie jest jednak jednostką faworyzowaną, nie ułatwia się nam funkcjonowania i nie wspiera się nas bardziej niż inne jednostki. Stawia się nam jednak wymagania i formułuje oczekiwania. Oczywiste jest, że to właśnie HSR przygotuje zabezpieczenie medyczne zlotu w Kielcach. Mamy w ZHP ratowników, więc to oni popracują. Popracujemy, chociaż są tacy, którzy są rozgoryczeni, ponieważ w codziennej pracy nie czują wsparcia Związku, a jednak sami zaraz je Związkowi zapewnią.

 

Wydaje mi się – chociaż nie mogę tego powiedzieć z całą pewnością – że grupa instruktorów, która tworzyła Harcerską Szkołę Ratownictwa nie spodziewała się tak dynamicznego jej rozwoju. Wiem, że wciąż są obszary, nad którymi warto i należy pracować. Wiem też, że pomimo ogromnego wkładu pracy w funkcjonowanie Szkoły zawsze znajdą się tacy, którzy osiągnięcia HSR będą deprecjonować. Ale, paradoksalnie, ciosy z zewnątrz nas wzmacniają,  a mi czasami, po cichu, zdarza się pomyśleć, że… w zasadzie możemy podzielić się doświadczeniem w efektywnym rozwijaniu specjalności w ZHP.

 

 

Wybrany obraz 

pwd. Ewa Sętowska – instrukorka i sekretarz Harcerskiej Szkoły Ratownictwa. Wywodzi się z hufca Żyrardów. Studentka II roku w Uniwersyteckim Kolegium Kształcenia Nauczycieli Języka Angielskiego na Uniwersytecie Warszawskim.