Patriotycznie – na wybory!

Archiwum / Andrzej Walusiak / 17.12.2008

Często zastanawiamy się jakie są sposoby okazania swojego patriotyzmu. Wyjeżdżając za granicę, zakładamy koszulki w biało-czerwonych barwach. Z półki sklepowej wybieramy produkty wyprodukowane w Polsce. Ale czy zdajemy sobie sprawę, że najprostszą i najważniejszą rzeczą jaką możemy zrobić dla swojego państwa jest branie udziału w wyborach? 

Większość z nas przynajmniej ogólnie zna historię polskiej demokracji. Wiemy, że o możliwość samostanowienia nasi rodacy walczyli wielokrotnie. Mimo że jeszcze dwadzieścia lat temu wpływ na wybór władz mieliśmy niewielki, dziś nie w pełni korzystamy z tego najważniejszego przywileju i obowiązku obywatelskiego.

Czasem ciężko nam jest opowiedzieć się za jakąś frakcją polityczną. Ze wszystkich stron jesteśmy atakowani informacjami, z których można wyciągnąć wniosek: „Każda partia jest zła”. Nie wierzę jednak, że ludziom, a przede wszystkim harcerzom, obojętne jest kto reprezentuje nasz naród. Nawet gdy ciężko się nam zdecydować należy wziąć na barki odpowiedzialność wyboru władz. Iść zagłosować nawet jeśli nasza wiedza jest niewielka a kierujemy się jedynie przeczuciami. Może czasami będzie to wybór w naszym mniemaniu „mniejszego zła”, ale to i tak lepsze rozwiązanie niż bojkot wyborów.

Jako naród mamy dziwne upodobanie do narzekania na nasze władze. „Takiego macie prezydenta, jakiego sobie wybraliście” odpowiadał Lech Wałęsa na słowa krytyki pod swoim adresem. Nie lubimy osób, które stoją nad nami. Tak naprawdę większość z nich sami wybraliśmy. Każdemu z nas zdarzają się pomyłki i raz po raz zawodzi się na swoich elektach. Naturalną rzeczą jest uczyć się na własnych błędach i dążyć do poprawy. Kolejnym razem będziemy wiedzieć, których kandydatów omijać szerokim łukiem.

Bywa, że ktoś jest niezadowolony ze swojego prezydenta lub premiera. Czasem nawet trzeba się za nich wstydzić. Zdarzają się i sytuacje, kiedy marzymy o zmianie władz, żebyśmy nie musieli oglądać kolejnej wpadki. Ile jednak razy dajemy sobie spokój z głosowaniem w kolejnych wyborach i wolimy spędzić czas robiąc coś innego?

Mi właśnie szczególnie przykro słuchać narzekań ludzi, którzy choć głosować mogli nie zrobili tego. Opinia taka jest nic nie wartą gadaniną osób, które nie miały wystarczająco odwagi aby postawić krzyżyk w kratce. Wyjście z domu do punktu wyborczego nie zajmuje wiele czasu, a większość z nich znajduje się blisko miejsca zamieszkania. Wymówką nie jest nawet przebywanie z daleka od domu przykładowo przez studia. Dzisiaj żadnym problemem nie jest załatwienie sobie papieru upoważniającego do zagłosowania w drugim krańcu Polski. Wielu moim znajomym zdobycie takiego dokumentu zajęło kilkanaście minut.

Niedługo może nas czekać referendum w sprawie przyjęcia unijnej waluty. Sprawa ta będzie dotyczyła każdego obywatela. Niezbędna będzie wysoka frekwencja, dzięki której poznamy faktyczną opinię społeczeństwa na temat zmiany waluty. Nie wyobrażam sobie, że komuś obojętnym jest tak ważna sprawa dla przyszłości naszego kraju, jak przyjęcie lub nieprzyjęcie euro. To sprawa zupełnie niezależna od polityki i nawet najwięksi przeciwnicy angażowania się w życie kraju powinni pojawić się tego dnia przy urnie.

Często zapominamy o wyborach do rady miejskiej czy osiedlanej. A to właśnie te powinny być nam najbliższe. Ci ludzie, w końcu, mają mieć wpływ na nasze bezpośrednie otoczenie. Ile razy narzekaliśmy na zaniedbanie miejsca w naszych miastach? Szkoda, że tak niewielu z nas w ogóle zainteresowało się co chcą z tym zrobić kandydaci na prezydentów i radnych.

Nie wiem czy wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale bojkotując wybory często robimy dokładnie to, czego chcą od nas skrajne partie. Posiadają one własny stały elektorat – osoby, które zagłosują na nich zawsze niezależnie od tego, co zrobią. Ich ilość się nie zmienia. Im mniej osób przyjdzie zagłosować, tym stosunek głosów będzie bardziej układać się na korzyść takiej partii. Nie rozumiem dlaczego tyle osób pozwala decydować za siebie osobom, których niekompetencję widać na pierwszy rzut oka.

To samo odnosi się do wyborów władz harcerskich. Na zjazdy hufców nie przychodzą instruktorzy uprawnieni do głosowania. Nawet obserwatorów nie ma zbyt wielu. Za to później łatwo narzekać na komendę. Ciekawe, że najgłośniej zawsze krzyczą ci, których na sali nawet nie było. Postarajmy się w przyszłości wziąć czynny udział w zjeździe, a na pewno umożliwi nam to zrozumienie wielu motywów jakimi kierują się nasi przełożeni.

Jako harcerze powinniśmy dawać swoim zachowaniem przykład innym ludziom. Uważam, że każdy członek naszego ruchu powinien traktować udział w wyborach jako obowiązek. Należy nawet zachęcać ludzi do wzięcia udziału w elekcji władz. I nie wypada mylić nawoływania do głosowania z przekonywaniem do „swojego” ugrupowania politycznego.

Wędrownicy wiedzą, jak ważną częścią demokracji jest wspólne podejmowanie decyzji. Tego w końcu uczy się ich drużynach. Mam nadzieje, że ci niepełnoletni z niecierpliwością czekają na swoje pierwsze referendum a starsi rozumieją jak duże znaczenie ma głos społeczeństwa.

Andrzej Walusiak - drużynowy 101 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej, przyboczny 100 PDH im. gen. St. Maczka, członek komendy hufca Poznań Grunwald i hufcowej KSI.