Pełno mrugających okienek
![]() |
Przełączam się między okienkami, walczę z wadliwym łączem, zmieniam język z polskiego na angielski, uzupełniam to zachodniosłowiańskim esperanto i prawie oblewam się herbatą. Nie mogę oderwać się od monitora, wersy przesuwają się zbyt szybko, nie chcę uronić ani kawałka rozmowy. Po to przecież tutaj siedzę! Już drugą dobę.
Przez cały czas funkcjonował pokój #polish, gdzie można było spotkać znanych z Wortalu Wędrownictwo czy forum.zhp rozmówców. Pojawił się nawet sam szef działu Gorąco Polecam Na Tropie, phm. Rafał Suchocki! Zasadą na kanale było używanie języka polskiego w głównym oknie, co nie przeszkadzało nawiązywać kontaktów z zagranicznymi skautami w okienkach prywatnych. Prawie każdemu z uczestników przyszło się również spotkać z harcerzami-obywatelami Polski, jednak nie mieszkającymi w kraju od urodzenia. Chętnie chłonęli wiedzę i równie często kaleczyli język. Ich prawo.
Złaknieni wieści z wędrowniczego świata mogli udzielić się towarzysko na kanale #rovers, który zapraszał członków najstarszych grup wiekowych z całego świata (nie w każdym kraju wędrownik to harcerz w wieku 16-25lat). Tutaj panował niepodzielnie angielski, niekiedy tylko przeplatany hiszpańskim czy francuskim. Bez problemu można było spędzić dzień gadając z kanadyjskimi moderatorkami kanału, roverami z UK czy wędrownikami z Afryki. Dla każdego coś miłego! Przy odrobinie tylko chęci.
Hasłem-kluczem tych międzynarodowych kontaktów był magiczny akronim: „asl?” Początkowo byłem wielce zdziwiony i pierwszy mój rozmówca musiał mi tłumaczyć, o co właściwie mnie zapytał. Potem wszedłem w fazę lekkiego zniesmaczenia, bowiem zaczynanie od takiego hasła rozmowy kojarzyło mi się jedynie z czatami początku lat dziewięćdziesiątych. Na końcu uznałem jednak to za obowiązujący standard, który przy dobrych chęciach, nie niesie ze sobą żadnego podmiotowego traktowania i równie chętnie pytałem: „asl?”, co jest angielskim skrótem i oznacza age, sex, location.
Cieszę się, że wziąłem udział w JOTI. Jeszcze bardziej jestem rad, jeśli ktoś, pod wpływem artykułu z października, chociażby poprzyglądał się rozmowom znacząc swoją obecność jedynie adnotacjami systemu: „wszedł do kanału” – „opuścił kanał”. Mi osobiście udało się poznać kilkoro nowych znajomych, w tym Czeszkę, z którą organizuję zimowisko. A kto smaku JOTI nie spróbował – niech żałuje! Tak samo, jak każdy, kto polał się przy komputerze herbatą!
PS. Wśród Polaków obecnych na Jamboree on the Internet powszechnie panowało przekonanie, że brakuje jednego centralnego punktu – bazy polskiego JOTI. Warto w przyszłym roku zastanowić się nad udostępnieniem pomieszczeń w GK lub innej siedzibie z dostępem do szybkiego internetu, gdzie chętni z całego kraju mogliby przyjechać, siedzieć, rozmawiać, czatować i bawić się jeszcze lepiej niż w domowym zaciszu.
![]() |
pwd. Kuba Król – szef działów Wydarzenia i Sprzęt Na Tropie, drużynowy 144 PDH "Szaniec" im. Alka Dawidowskiego, student IV roku pedagogiki medialnej i informatyki na UAM Poznań.