Wędrownicza Watra za nami i z wielu względów można o tym zlocie powiedzieć iż był on w pewnym sensie szczególny. Zlot jak w soczewce skupia wszystko to co dzieje się w wędrownictwie i nie zawsze obraz ten jest zgodny z naszymi oczekiwaniami. Nie marudźmy jednak, nie narzekajmy, zastanówmy się co zrobić by było lepiej.
Zacznijmy więc od uświadamiania, wydaje się że wielu się ono przyda.
Po co nam ten zlot.
Watra ma ściśle określone cele i warto się z nimi zapoznać żeby wiedzieć po co się tam jedzie. Wychodzenie z założenia, że „będzie wypas” do niczego nie prowadzi, a od osób mieniących się wędrownikami można i trzeba oczekiwać, że przed wyjazdem zadadzą pytanie „po co”?
Spotykamy się tam żeby się poznać, wymienić doświadczeniami i zaprezentować to co uważamy, że może się przydać także innym. To spotkanie to ładowanie akumulatorów na cały następny rok, ale trzeba pamiętać że jest to samoładowanie, coś przywozimy żeby móc coś ze sobą zabrać.
O ile integracji na Watrze, jak na każdej większej harcerskiej imprezie nie można nic zarzucić, to gorzej było już z realizacją pozostałych powodów dla których ściągnęło tu osiemset osób z całej Polski. Część nie chciała brać, inni nie chcieli nic dawać w zamian. I choć wiadomo, że nigdy nie będzie idealnie, piszę o tym dlatego, że w porównaniu z rokiem ubiegłym zjawisko to uległo nasileniu. Jest po prostu gorzej. Apel wyszedł świetnie,gorzej było z konkretami
Szanujmy się
Tak jak fundamentem w drużynie wędrowniczej jest aktywność jej członków, tak fundamentem tego zlotu jest wkład każdego z patroli w jego program. I wyrazem najwyższego braku szacunku jest lekceważenie sobie odpowiedzialności za jego współtworzenie. Do białej gorączki doprowadzały mnie sytuacje kiedy to ludzie z mojej drużyny przychodzili z kolejnych zajęć, na których prowadzący na wstępie mówił, że „będzie nudno ale muszą wytrzymać”. Nie, wcale nie muszą.
Ale to tylko jedna strona medalu. Jeżeli drużyny tak pracują na ogólnopolskim zlocie to czy inaczej jest w corocznej pracy? Przeraża mnie wizja wędrownictwa zajmującego się origami, plasteliną i seksem omawianym przez szesnastolatków. I wędrowników ziewających na zbiórkach.
Jaka przyszłość czeka Wędrowniczą Watrę?
Służba-wyczyn
Tegoroczny wypad w Bieszczady związany z Watrą był dla wielu ludzi z mojej drużyny pierwszym harcerskim wyjściem w góry. Korzyści z tego, że przeciągnęliśmy ich w deszczu i błocie przez połoniny nie jestem w stanie zliczyć. Po prostu rewelacyjna integracja wewnątrz drużyny bo :”jak zniosłam ten deszcz za Baligrodem i strumień za Bukowym Berdem to co mi tam ta mżawka i że znowu pasztet”.
Trzeba mieć świadomość po co największy ogólnopolski zlot wędrowników poprzedzają trzy dni wędrówek, których organizacja jest wielkim przedsięwzięciem dla gospodarzy zlotu. Czasami tego pytania zabrakło chyba i nie wszyscy zrozumieli ideę wędrówki.
Podobnie rzecz się ma z zadaniami przedzlotowymi. Jak mówi Przemysław Cynkier ze ścisłego sztabu zlotu duża część patroli potraktowała je bardzo swobodnie i z lekceważeniem. Zadanie było trudne i problematyczne, i dobrze bo poziom trzeba podnosić, a nie opuszczać, całe szczęście, że w przyszłym roku będzie jeszcze trudniej, a żeby je zrobić trzeba będzie pracować już od listopada.
Są jeszcze prezentacje. Tu po raz kolejny trzeba się zapytać po cóż to organizatorzy chcą od nas komputerowych wizualizacji drużyn. Prezentacja jeśli jest ciekawie i mądrze zrobiona, a takie też oczywiście były, jest doskonałym narzędziem promocji w Waszym środowisku lokalnym. Jak nie Umiesz to się Naucz, masz na to cały rok. Power Point nie wymaga znajomości PHP. A przyda się też w życiu pozaharcerskim.
Mało było solidnych zajęć-takie miał między innymi "Skaut"
Smutna cisza
Co jednak najbardziej przerażające z tego wszystkiego to… cisza. Po ubiegłorocznej Watrze, której tworzony przez uczestników program był na o wiele wyższym poziomie, rozpętała się na Internetowym Forum ZHP prawdziwa burza. A to że Harcerska Służba Porządkowa była źle traktowana, a to że RPM zjadł kartacze za pieniądze uczestników(zjedli za swoje żeby była jasność). W tym roku spodziewałem się tego samego, tymczasem każdy kto zajrzy na zlotowe Forum zobaczy, że najwięcej postów ma wątek dotyczący tego gdzie są zdjęcia z Watry. Umiemy tylko brać? Czy wszyscy uważamy, że było w porządku
Zmieniajmy uczestników.
Formuła Watry jest dobra, nie można jej zmieniać bo wynika ona bezpośrednio z metodyki wędrowniczej. Zmieniać i przygotowywać trzeba uczestników.
Najpierw nauczmy ich zadawać to sakramentalne pytanie „po co?” i znajdować na nie odpowiedzi. To rozwiąże już na wstępie wiele problemów. Potem otoczmy zlot opieką i ochroną przed tymi, którzy na udział w nim nie zasługują. Pojawiały się już tak radykalne pomysły jak uniemożliwienie udziału w zlocie środowiskom, które rok wcześniej nie wywiązały si
ę ze zobowiązań zlotowych. Nie wiem czy to dobra droga, ale kierunek na pewno. Kara za takie postępowanie musi być, i musi być ona surowa.
Ważne jest też to żeby uświadomić ludziom czym ten zlot jest. Nie na darmo jego uczestnikami w założeniu mogą być osoby z naramiennikami wędrowniczymi. Tymczasem co tu mówić o naramiennikach skoro według statystyki przygotowanej przez organizatorów 68% uczestników zlotu nie miało stopnia harcerskiego! Wyeliminowanie tego zjawiska i dopuszczenie do zlotu tylko świadomych wędrowników znacznie by sprawę ułatwiło i pozwoliło realizować założone cele.
Watra stanęła przed wielką próbą, wraz ze wzrostem ilościowym grozi jej znaczący spadek poziomu i los imprezy masowej, takiej jak niegdysiejsze PZHSy. Można temu zapobiec, ale nie wszystko jest w rękach Wydziału Wędrowniczego czy następnych gospodarzy zlotu. Wiele zależy od wędrowników, nikt za nas tego nie zrobi.
pwd Filip Springer
szef redakcji polowej „Na Tropie” na Wędrowniczej Watrze 2005
79 Poznańska Drużyna Harcerska „Wilki”
im.Wa-Sha-Quon-Asin