Podpoznański Greenpoint

Archiwum / 15.05.2012

Do samego Ośrodka dojeżdża się mostem nad Wartą, po którym skręca się zgodnie ze znakiem „Do Ośrodka ZHP”. Po ok. 100 m asfaltu, który kończy się wraz z budynkami Zarządu Dróg, podążamy bardzo wyboistą drogą, najpierw przez sam Rogalinek, a następnie przez pole. Gdy spojrzymy w kierunku Doliny Warty, zobaczymy biały budynek – główną część całego Ośrodka Hufca ZHP „Piast” Poznań ­­- Stare Miasto, od niedawna zwanego Greenpointem.

Jeszcze pod koniec XX wieku Hufiec ZHP „Piast” Poznań – Stare Miasto podjął współpracę z Hannoverską organizacją  Panda-Club . Co roku jeździliśmy do ich ośrodka edukacji ekologicznej, wprowadzając następnie różne działania w naszym ośrodku w Rogalinku i marząc, aby przekształcił się kiedyś w nowoczesne i dobrze prosperujące Centrum Edukacji Ekologicznej.

Jednym z pierwszych, zaadaptowanych u nas niemieckich rozwiązań było coś, co dla laików wydawało się zwykłą ścianą z drewna. Lecz gdy przyjrzało się temu tworowi bliżej, można było zobaczyć niewielkie dziurki w poszczególnych balach. Czasami owe dziurki pozalepiane były gliną… Jeśli do tego chwilę dłużej się poobserwowało, co się dzieje wokół, łatwo można było dojść do tego, że jest to dom dla owadów! Bardzo dużo insektów ksylofagicznych (a więc takich, które odżywiają się drewnem) korzysta z wytworzonego przez ludzi miejsca, jako bazy pokarmowej i azylu do złożenia jaj. Co ciekawe, nawet błonkoskrzydłe często korzystają z tego rodzaju siedlisk.

Kolejnym realizowanym u nas projektem była tzw. ścieżka zdrowia. Zamysłem całej, dość dziwnie wyglądającej, ścieżki, było wyłożenie każdego z odcinków innym rodzajem podłoża – tak, aby osoba przechodząca tor na boso mogła poczuć własnymi stopami różnice między fakturą ziemi, piasku, szyszek (i wielu, wielu innych) oraz zaznać dość specyficznego masażu. Niestety, ten projekt miał dość krótką żywotność na terenie naszego ośrodka – nieodnawiana i niemodernizowana ścieżka co roku bardziej wtapiała się w ściółkę leśną.

Lata mijały, zmieniało się dowództwo i przyszły czasy grantowej prosperity – okazało się, że Urząd Miasta Poznań ma fundusze na naszą działalność.

Od 2008 roku zdobywaliśmy fundusze na edukację ekologiczną i wykończyliśmy tzw. Ekochatę, czyli pawilon, który jest wyposażony w sprzęt do przeprowadzania zajęć z ekologii . W skład Ekochaty, oprócz standardowego wyposażenia, jak drzwi, stoły i krzesła, wchodzi też 8 mikroskopów, 20 lup, jeden czerpak, skalpele, szkiełka, kolby… i wiele, wiele innych. W skrócie wszystko, co może się przydać przyrodnikom z prawdziwego zdarzenia podczas eksplorowania  otaczającego ich bogactwa gatunkowego.

Zaczęliśmy również wprowadzać ekologiczne rozwiązania do głównego budynku – w miejscach takich jak łazienki zostały zainstalowane energooszczędne żarówki, z kolei klatka schodowa jest wyposażona w diodowe podświetlenie stopni.

Całość z zewnątrz wygląda dość niepozornie, część z naszej kadry może dać upust swoim zainteresowaniom zarażając kolejne pokolenia swoją pasją. Uświadamiamy młodym, że nie tylko segregacja śmieci jest ważna, ale też zrównoważony rozwój i przede wszystkim to, co mamy za oknem, a czego nie doceniamy. Bo pospolita sosna ma niesamowite przystosowania do tego, aby przetrwać. Bo dzięcioł rzeczywiście może sobie owinąć język dookoła czaszki. Bo pod Twoim oknem siedzą stworzenia, które wysyłano w kosmos i są w stanie przeżyć w temperaturze -60 stopni Celsjusza – tymi zwierzętami są niesporczaki.

Po dobrze przeprowadzonych zajęciach przyrodniczych (sięgających już dalej niż edukacja ekologiczna), nie muszę przypominać moim harcerzom o 6. punkcie prawa. Oni szanują przyrodę i starają się ją poznać – bo jest niesamowita, zdumiewająca i budzi respekt o wiele większy niż szkło białe czy makulatura.