Poprawić raj

Archiwum / 24.12.2006

Wybrany obrazMail przyszedł około południa. W niedzielę. Podpisali się pod nim Mirek i Anita. Obydwoje w Irlandii. On w Dublinie, ona w Naas. Taki pomysł mają. Bo przecież tam na pewno jest więcej harcerzy. To czemu by ich nie poszukać.


pwd. Filip Springer

Z Mirkiem Karczmarczykiem umawiam kilka dni później się na gadu-gadu o godzinie 20.
– Ale u mnie czy u ciebie, bo wiesz, jest różnica między Polską a Irlandią.
Niech będzie: Z Mirkiem umawiam się na gadu-gadu o godzinie 21 – u niego jest więc 20.

Co przerwałeś w swoim życiu decyzją o wyjeździe? 
Działałem w Hufcu Rodło w Olsztynie, byłem drużynowym 8 Olsztyńskiej Drużyny Wędrowniczej GROM. Zaczynała się też moja współpraca z referatem wędrowniczym. Rozkręcaliśmy Klub Ratowniczy Hufca Rodło – trochę się działo. Mam otwartą próbę na podharcmistrza – ale teraz próba będzie musiała poczekać, tutaj się nie da jej realizować, wiesz, zadania związane ze środowiskiem harcerskim, w jakim dotąd pracowałem, a tutaj środowiska nie ma. Więc i próby podharcmistrzowskiej nie ma.

Miesięcznik Forbes napisał o Irlandii, że to obecnie najlepszy kraj do życia.
Wyjechałem we wrześniu 2006 roku. Po tych kilku miesiącach w Irlandii widzę, że życie w Polsce to trochę wegetacja. To przykre, ale to pierwsze słowo jakie mi się nasuwa. Forbes napisał że Irlandia to raj? Żartujesz? Ale nie dziwię się, że tak napisali. Bo to prawda. Ale my chcemy ten raj sobie trochę poprawić. Dlatego ten e-mail.

Powodem były pieniądze?
Oczywiście pieniądze. Taki powód wymienia statystycznie co dwudziesty Polak. Bo co dwudziesty jest już poza Polską. Ludzie nie widzą też dla siebie perspektyw w Polsce. Tutaj jest trochę inaczej. Pracuję w biurze polskiej agencji pośrednictwa pracy, żadne mycie naczyń. Cały czas jednak rozglądam się za inną pracą. Jeśli ją znajdę, plany na przyszłość będę lokalizował właśnie tutaj, w Irlandii. Nie wydaje mi się, bym wrócił wcześniej niż za 1,5 – 2 lata. Na początku było dość ciężko, ale wiesz, wpadłem na mały fortel – to za czym tęsknię ściągam do siebie. A właśnie masz pozdrowienia od mojego maleństwa tutaj.

Wyjazd z Polski to koniec z harcerstwem? Wiedziałeś o tym? Czy myślałeś, że jakoś się uda?
Nie wiedziałem co myśleć. Zostawiałem drużynę, referat, klub. Wszystko co robiłem w harcerstwie odwieszałem na kołek i nie wiedziałem, kiedy znowu się za to zabiorę. W Polsce pewnie za rok czy dwa pewnie robiłbym coś więcej – znając moje ambicje. Wyjeżdżałem z myślą, że kiedyś tu wrócę. I wrócę też do tego wszystkiego. Teraz nie wiem, ile było w tym nadziei, a ile realnej kalkulacji.
Jeszcze jednak w samolocie przyszło mi do głowy, że trzeba będzie poszukać harcerzy tutaj. Skoro jest tutaj tylu Polaków to i wędrownicy się znajdą. Ja już w samolocie siedziałem z myślą, że trzeba ich będzie poszukać. Bo wiesz, harcerstwo jest w tobie.

Ale dobrze wiesz, że to truizm i trochę pusty slogan. Gdyby tak było, nie szukałbyś innych, tylko to „harcerstwo w sobie pielęgnował”. A Wy z Anitą jednak zaczynacie szukać. Czego Wam brakuje?
Mi chyba najbardziej pracy z  młodszymi, możliwości przekazywania wiedzy i umiejętności dzieciakom. Widzisz – taka bardziej instruktorska potrzeba.

To chyba będzie trudne w Irlandii, bo tam wszyscy już mocno w wieku wędrowniczym?
Nie do końca. Przecież tutaj przyjeżdżają całe rodziny, z małymi dziećmi. Te dzieci tu dorastają. Już teraz działa tutaj polska szkoła. Zaczyna się robić dla nas miejsce.

Ale wsparcia grupy rówieśniczej potrzebujesz. Nie wierzę, że ktoś zupełnie sam, poza harcerskim środowiskiem będzie mógł trzymać kręgosłup, który wyznacza wędrownicza Watra. Przyjechałeś tam zarabiać. Czasem się może nie chcieć trzymać wyprostowanym.
Gdy ludzie zaczynają zarabiać więcej, to rzeczywiście coś się im niedobrego w głowach dzieje. Zmieniają się. Poza tym każdy z nas zaczyna myśleć o przyszłości i gdy tej przyszłości nie znajduje wokół siebie, to szuka gdzie indziej. Ważne, by w czasie tego szukania nie zapomniał, jakimi drogami idzie. I będzie w porządku.

Znowu trochę uciekasz z odpowiedzią. Pytam czy łatwo jest być wędrownikiem w Irlandii? Co z służbą tam?
Wędrownik to człowiek, który wędruje w poszukiwaniu swojego pola służby – który stara się je znaleźć. Jeśli traci jedno pole, szuka następnego, nie siedzi bezczynnie.

Mirku, pytam o realia. Znam Kodeks Wędrowniczy, wiem co jest w nim napisane, ale pytam czy to się da zrobić na emigracji?
Można się zgłosić do Armii Zbawienia, pomagać w noclegowniach. Naprawdę jest tutaj co robić. Można służbę pełnić w swojej pracy.

Ale jaką realną możliwość ma wędrownik tutaj, by wyjść na zewnątrz, w ten „kodeksowy” świat i zacząć działać. Za drzwiami jest przecież inna kultura, inny język. Ile trzeba mieć determinacji, by się za to zabrać?
Kultura i język nie są problemem, bo Irlandczycy są wyrozumiali i życzliwi. Trzeba się przyzwyczaić do innych realiów jakie rządzą tutaj społeczeństwem ale bez przesady, Irlandia jest o półtorej godziny lotu od Polski, to znowu nie taki Inny kraj. Jak ktoś chce, to może.

No tak, ale cały czas rozmawiamy na płaszczyźnie – „jak ktoś jest silny, to sobie poradzi”. A mnie interesują realia. Dlaczego szukacie innych harcerzy? 
Myślę, że jest tak, że wędrownik, który tutaj przyjeżdża z Polski, ma silny kręgosłup wartości i dużą determinację do działania. To jest niesamowite i dopiero tutaj widać naprawdę, w co nas wędrownictwo wyposażyło tam w Polsce. Ale żeby o tym nie zapomnieć trzeba cały czas działać. Chyba dlatego zaczęliśmy szukać.
Bo z pierwszym działaniem pojawia się pytanie, czy sobie w tym trochę innym środowisku poradzimy. I mnóstwo innych pytań. A odpowiedzi na nie łatwiej szukać w grupie, u bardziej doświadczonych.
Myślę, że prędzej uda nam się tutaj zrobić coś, gdy najpierw przedyskutujemy to w grupie. Sam bym o wiele dłużej się za to zabierał. Gdy jesteś w grupie to tak jakbyś miał kilka rąk więcej, czas nie ucieka już tak bardzo.

Kiedy zaczęliście szukać?
Często rozmawiałem z Anitą, przy różnych okazjach. Wyszło nam, że mamy tutaj trzy możliwości działania. Pierwszą z nich jest działanie jako ZHP Poza Granicami Kraju. Ale tutaj musielibyśmy się podszkolić z irlandzkich przepisów o stowarzyszeniach, tułać się po urzędach i załatwiać formalności. Druga opcja to działanie wewnątrz Irish Scouting, ale jako drużyny polonijne, trzecia to nieformalna grupa przyjaciół, która od czasu do czasu spotyka się bądź podejmuje jakichś działań. Gdy będzie nas więcej rozważymy, która z opcji jest najlepsza.

Ilu was jest w tej chwili?
Cztery osoby, w samym Dublinie i najbliższej okolicy. Ale dopiero zaczynamy promować przedsięwzięcie. Rozkleiliśmy plakaty przed polskimi sklepami, kościołami. Daliśmy ogłoszenia do polonijnej prasy, na harcerskie portale. Czekamy na efekty. Korzenie już mamy, teraz chcemy dotrzeć do każdego z liści. Bo wiesz, drzewo zaczyna rosnąć w Irlandii, ale nasiona pochodzą z Polski.

Wybrany obrazpwd. Filip Springer – redaktor naczelny Na Tropie, szef zespołu promocji Wyprawy Wędrowniczej 2007, były drużynowy 79 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej „Wilki”. Dziennikarz i fotoreporter Polskiej Agencji Fotografów FORUM i Głosu Wielkopolskiego.