Postawili kropkę nad Ypslonem.
Głównie jesteśmy związani z mchem pod głową i błękitnym niebem ponad. No i jeszcze trochę z żółtym namiotem Sambora. 7 Wałbrzyska Drużyna Wędrownicza "YPSYLON".
Powstaliśmy…
To w czerwcu 2001 r. i w 6 WDH "Rzepióry" należy dopatrywać się korzeni naszej drużyny, bo z niej właśnie pochodzi większość naszych wędrowników. Po "wyrośnięciu" harcerzy starszych z "Rzepiórów" powstały dwie wędrownicze drużyny – próbna WDW "WRS" i próbna WDW "Posłańcy Roda", które niestety nie przetrwały próby czasu i rozpadły się.
W marcu 2007 r. powstała inicjatywa powołania na ich zgliszczach jednej, silnej drużyny wędrowniczej, która by pozbierała do kupy wszystkich ocalałych.
Drużyna zawiązała się 25 marca 2007 r. i jest naturalnym kontynuatorem 6 WDH "Rzepióry". Działamy w VI Szczepie Harcerskim "Arkona".
Jesteśmy drużyną, bo…
Spełniamy kryteria drużyny wędrowniczej, przede wszystkim łączy nas i dzieli wiele. To dziwne, ale odkąd pamiętamy i "Rzepióry" i teraz "Ypsylon" składał się z ludzi o różnych temperamentach i zainteresowaniach. Z jednej strony powodowało to burze, ale z drugiej napędzało lokomotywę naszych działań. Ponadto już dawno odkryliśmy pasję, która nas łączy – chęć poznawania świata, w najróżniejszych formach (obozy wędrowne, spływy, wyjazdy samochodowe, rowerowe, itp.).
Najfajniejszy był obóz…
W 2007 roku odbyliśmy 3-tygodniową wędrówkę po Ukraińskich Karpatach: Gorganach, Świdowcu i Czarnohorze. Trzy tygodnie do oporu przepełnione przygodą – co tu pisać, trzeba było z nami jechać, by:
• spotkać przyrodę dziką, nieskażoną obecnością człowieka,
• spotkać człowieka o mentalności znacznie odbiegającej od nam znanej,
• ponosić w pleckach po dwadzieścia parę kilogramów,
• nasycić oczy widokiem, nozdrza zapachem, wczuć się w otaczającą przyrodę,
• nauczyć się czytać takie dziwne krzaczki, które umieli czytać tylko rodzice,
• by bić się z kozłem, przytulać się do krowy, szukać ukraińskiej aspiryny, zgubić i znaleźć aparat fotograficzny, jechać w autobusie z drewnem etc etc etc…
Jesteśmy wyjątkowi, bo…
zajmujemy się często innowacjami na polu naszego hufca. Od pięciu lat nasze grono organizuje Ogólnopolski Biwak Wędrowników "Zimol", gdzie co roku od kilku do kilkudziesięciu osób spędza wraz z nami noc na śniegu, w namiotach, bez względu na pogodę. Ta impreza pozwoliła nam zaistnieć w mediach – lokalnych, ale i ogólnopolskich (w zeszłym roku relację z Zimola wyemitowała TVP).
Od pięciu lat jesteśmy organizatorami Biegów Technik Harcerskich "Beteha" dla drużyn harcerskich hufca.
W tym roku, w maju, wchodzimy w kolejny, chyba lekko ryzykowny projekt – otwarty i ogólnopolski Przegląd Filmów Wędrowniczych, który odbędzie się w zamku Książ. Liczymy na to, że powiedzie się i nie ujrzymy tam tylko naszych lokalnych filmów.
Ponadto w naszym hufcu organizujemy cykliczne Dyskusyjne Kluby Filmowe i Poddasze Poezji. Na Poddaszu spotykamy się wspólnie z zainteresowanymi, aby wspólnie spędzić chwile przy poezji, wybranej przez uczestników i przez nich odczytanej czy wyrecytowanej. Po spotkaniu takim zostaje również nasz odcisk na poezji – nasza twórczość.
Wyczyn dla nas to…
przezwyciężanie własnych słabości, gdzie wśród sztormów naszych rówieśników staramy się pokonywać fale i sterować naszą łodzią w obranym celu.
Nasi weterani aktualnie są…
członkami naszej drużyny. Jesteśmy zbyt młodą drużyną, więc naszymi weteranami będziemy my za kilka lat. Choć na upartego możemy jednego weterana (a nawet dwóch) znaleźć – Dosiek rozpoczął studia na archeologii w Toruniu, no i ten drugi to nasz drużynowy. Sambor ma trzydziechę na karku, jest nauczycielem matematyki w szkole podstawowej i ma szeroki zakres działalności społecznej.
Nie możemy sobie poradzić z…
odpowiedzialnością za naszą drużynę, za jej obecną działalność. Nadszedł pewnie jakiś moment, w którym musimy podjąć poważną decyzję – na ile chcemy być wędrownikami, na ile chcemy być kolegami ze szkoły, na ile chcemy zostać dobrymi uczniami, itd. – i jak to wszystko pogodzić ze sobą, aby nie nawalić na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Wielu z nas zaangażowana jest w działalność pozaharcerską, stąd czasami pojawiają się kłopoty z dopasowaniem terminów wyjazdów.
Smak sukcesu poczuliśmy, gdy…
udało nam się trzykrotnie wyjechać w tym roku na wyprawy po ukraińskich Karpatach.
Największym naszym sukcesem stał się jednak Zlot w Kielcach, na którym byliśmy drużyną kwatermistrzowską gniazda programowego "Sprawności na całe życie", a następnie prowadziliśmy zajęcia programowe – wyplatanie koszyków z papieru, malowanie na szkle i pieczenie podpłomyków. Praca nasza została pozytywnie oceniona przez uczestników, ale również przez Pigwę (szefową gniazda).
Spaliliśmy się ze wstydu, gdy…
nie mogliśmy (i dalej nie możemy) dokończyć naprawy kupionego przez nas samochodu terenowego produkcji radzieckiej – UAZ. Naokoło pytają kiedy zaczniemy nim jeździć, gdzie on teraz jest, bo dawno go nie widzieli, itd. Musimy ze wstydem przyznawać, że nie mamy obecnie możliwości dokończenia prac, w związku z tym, że nasz garaż nie ma oświetlenia, a wieczór zbyt szybko przychodzi. Wstyd potęguje to, że w weekendy "naczelny mechanik drużyny" nie ma zbyt wiele czasu, aby pokierować pracami.
Rodzice mówią o nas…
pozytywnie. Jeśli tylko mogą i znajdzie się potrzeba pomagają w naszej działalności. Wiele lat, jakie spędzili nasi członkowie w ZHP, daje się odczuć u rodziców – widać efekty zmian w naszych charakterach, w wykonywanych przez nas obowiązkach. Wielu z nas działalność harcerska pomogła w aktywności w szkołach, co już rodzice odbierają z radością.
Powiedzonko, które tylko my rozumiemy…
W tym polu to tak naprawdę to trudno nadążyć za nowościami. Ale najlepsze z „oldie’s” to: „Homer, nie denerwuj się!”, „To na pewno zrobiłeś ty, bo ty się tak śmiejesz!”, „Hardo!”, „Ne!”, oraz wiele, wiele innych. W tej kwestii najlepiej skontaktować się z którymś z członków – zapraszamy na stronę www.ypsylon.harc.pl.
Największy oryginał w drużynie to…
Właściwie to każdy z nas jest takim oryginałem, co też w sumie musi dać coś niezwyczajnego. Nietypowe złożenia osobowości powodują takie następstwa jak: wyjazdy na Ukrainę, czy gdziekolwiek indziej, dyskusje o sztuce filmowej lub filozofii, brudzenie rąk przy UAZ-ie, kąpiele w górskich strumieniach, spontaniczne kontakty z przypadkowymi ludźmi: rozmowy (od polityki, rodziny i byłych mężów, przez zupy i dania ciepłe do ciekawostek geologicznych, technologicznych i podmuchów z armatek śnieżnych), wspólne picie świeżego mleka, doraźna pomoc np. przy przenoszeniu siana… Noclegi pod kątem ostrym w kosodrzewinie (nie w Polsce!), jagodach czy nawet w krowim guano, niepowta
rzalna atmosfera.
Znają nas z…
wspomnianych już wcześniej imprez – Biwak Zimowy "ZIMOL", wyprawy na Ukrainę, Gra "Beteha", Poddasze Poezji, Dyskusyjny Klub Filmowy oraz ze Zlotu w Kielcach – gniazdo programowe "Sprawności na całe życie". Wcześniej też nasi wędrownicy mieli przyjemność organizacji trasy VI na Wędrowniczej Watrze w 2006 r. która przebiegała po czeskich i polskich Górach Stołowych.
Warto wspomnieć, że Bartek jest redaktorem naczelnym "Czuwajki Wałbrzyskiej" (pismo hufca), a Sambor adminem strony hufca.
Najważniejszy wyjazd w roku to…
taki, na którym nas jeszcze nie było wcześniej. Nie jesteśmy raczej zwolennikami wyjazdów w jedno miejsce zbyt często. W 2008 roku jednak będzie impreza, na której nas nie zabraknie – Wędrownicza Watra. Po 2006 r. chcemy już być na każdej.
Nie wyobrażamy sobie drużyny bez…
1. Wcześniej wymienionych osobliwości – byłaby wtedy niczym…
2. Bez wypraw, biwaków, Zimola i Beteha.
3. Bez kropki nad Ypsylonem
Najczęściej opowiadana anegdota…
Najczęściej? Jedna? Będzie jakaś jedna z wielu. Będzie w dwóch odsłonach. Bohaterami są Eś, Motyl i Sambor.
Odsłona pierwsza. Rok 2002, Góry Izerskie, sroga zima.
Motyl: Esiu, a jak wysoko wejdziemy, na jaki szczyt?
Eś: No ja wiem… Jak pamiętam to dosyć wysoko, i to całkiem nieźle.
Motyl: No, ale ile? I na jaki szczyt?
Eś: Mount Świeradowiec, wysokość chyba 2202…
Motyl: Ja nie mogę…
Droga zaczyna opadać, i to całkiem wyraźnie.
Motyl: Esiek, a kiedy będzie ten Świeradowiec?
Eś: Już był, i to dawno…
Motyl: Kiedy? Te dwa tysiące metrów?
Eś: No, pewnie. 2022 m.
A teraz skok w czasie jakieś 3 lata do przodu. Dzumber, najwyższy szczyt Niznych Tatr. Obóz wędrowny na Słowacji.
Sambor: Kto już był kiedyś powyżej 2000 m. ?
Motyl: Ja!
Sambor: Kiedy?
Motyl: No, wtedy w Izerach, na Świeradowcu… Esiek, ile miała ta góra?
Nasze miejsce jest w…
Głównie jesteśmy związani z mchem pod głową i błękitnym niebem ponad. No i jeszcze trochę z żółtym namiotem Sambora, to taka porządna sztuka, w której nam nic nie grozi – ni deszcz, ni śnieg, ni wichura.
Jesteśmy świetni w…
Wyprawy górskie, w których sięgamy coraz dalej i wyżej. Od pewnego zapaleńca po trzydziestce, wyszła grupa naprawdę porządnych turystów, którym już nie obce i Sudety, i Beskidy, i Bieszczady, i Tatry (i te Niskie, i te wyższe), Fatra gdzieś na Słowacji, jakieś górki po Ukrainie rozsiane, a w indywidualnych przypadkach nawet Alpy Bawarskie.
Poznasz nas po…
Jeśli ktoś spojrzy na członka 7 WDW od tej strony, z której nie zobaczy twarzy, to w zamian ujrzy dziwne coś wiszące gdzieś – tam, gdzie chusta jest na mundurze. Srebrne, ni to ‘Y’ z jakąś kropką… Otoczenie zawsze długo musi się na to coś napatrzeć.
Ponadto znajdziesz nas tam, gdzie jest (chyba) największa w ZHP "ajlowka" wędrownicza (patrz zdjęcie ze Śnieżki)
Motto drużyny: "Schemacie, jak ty nie lubisz tych co ci wymykają!"
Więcej informacji o drużynie na stronie www.ypsylon.harc.pl
Kontakt: Szymon Głogowski, [email protected]
Autorzy: Szymon "Sambor" Głogowski, Grzegorz "Eś" Michalak
phm. Szymon Głogowski – drużynowy 7 WDW Ypsylon, przewodniczący KRH i członek Kapituły Stopni Harcerskich. Nauczyciel matematyki w Zespole Szkół Integracyjnych, zaangażowany w lokalną działalność ekologiczną. W chwili obecnej skupiony na tworzeniu Muzeum Harcerstwa Wałbrzyskiego. |
odkr. Grzegorz Michalak- drużynowy 6 WDH Rzepióry, członek 7 WDW Ypsylon. Uczeń II Liceum Ogólnokształcącego, ratownik WOPR. Projektant turystycznego Szlaku Wałbrzyskiego Harcerstwa, który zrealizuje w 2008 r. |