Poszukiwany, poszukiwana, poszukuję…

Jestem w Związku / Marta Włodarczyk-Rybacka / 16.03.2022

Grupa ZHP na Facebooku: poszukuję kursu takiego i takiego, pojadę wszędzie. Brzmi znajomo? Być może wielu z was było w takiej sytuacji. Gdzie są kursy instruktorskie, dlaczego ich tak mało i dlaczego jest na nie aż tak duże zapotrzebowanie?

Zapisy na kursy przypominają ostatnio zapisy na zajęcia w USOS-ie

Oj chyba źle się dzieje w szkoleniowym świecie ZHP… co chwila i co rusz widać kolejne posty osób, poszukujących kursów zarówno metodycznych, pierwszej pomocy, czy skierowanych typowo pod wymogi określonego stopnia, czy z funkcji. Zapisy na kursy przypominają ostatnio zapisy na zajęcia w USOS-ie, czyt. kto pierwszy ten lepszy. Sama kiedyś próbowałam zapisać się 2,5 roku na kurs na ratownika ZHP, zanim mi się to udało, a było to jeszcze przed pandemią. Jaki jest główny problem tego zjawiska i co moglibyśmy zrobić, aby je usprawnić? Przyjrzyjmy się sytuacji.

Gdzie szukać informacji o kursach?

Pierwszym istotnym problem jest przede wszystkim brak jednego kanału komunikacji dotyczącego ogłoszeń o nowych kursach. Kiedyś istniała strona www.kursy.zhp.pl zawierająca takie informacje, jednakże obecnie została zastąpiona przez specjalny system w E-ZHP. Są kategorie tematyczne, możliwość wyboru przedziału czasowego… Jednak co z tego, jeżeli dostęp do nich mają jedynie osoby posiadające konto zhp.net.pl, a nie mają go wszyscy w Związku. Kandydatom do tej roli bardzo trudno dostać się więc do ogólnego źródła informacji. Być może to jest powodem, dla którego mnóstwo osób przerzuca ogłoszenia o kursach na Facebooka, jednakże i tutaj nie sposób się odnaleźć. Część osób wrzuca na grupę ZHP, inni na Harcerskie kursy, oprócz ratowniczych, a część środowisk publikuje informacje jedynie na swoim fanpage’ach. Nawet jeżeli uda nam się już odnaleźć interesujące nas ogłoszenie, bardzo często jest już dawno po zapisach.

Kursów jest… po prostu za mało, na liczbę chętnych

Kadra z odpowiednimi kwalifikacjami nie obskoczy każdego weekendu

Drugą kwestią wartą poruszenia jest zbyt mała liczba kursów – jakichkolwiek. Wynika to zapewne z braku doświadczonej kadry – bardzo niewielu instruktorów decyduje się realizować Odznakę Kadry Kształcącej czy Instruktorską HSR. I tak jak instruktor w stopniu przewodnika, bez dodatkowych kwalifikacji może prowadzić zajęcia na kursie przewodnikowskim (jak chociażby autorka tych słów), tak zorganizować kursu już nie może. Kadra doświadczona, z odpowiednimi kwalifikacjami, choćby nie wiadomo jak chciała i się starała, nie obskoczy każdego weekendu na kursie harcerskim. Nawet wieczni harcerze muszą czasem widywać swoje dzieci albo zrobić pranie! I tutaj błędne koło się zamyka – mała liczba kursów, duża kolejka oczekujących, niewystarczająca liczba wykwalifikowanej kadry, co z kolei prowadzi nas do… małej liczby kursów.

Zmiany spowodowane pandemią?

Da się zrobić kurs w dobie pandemii, jednak jest to utrudnione

Trzeci istotny problem pojawił się w dobie pandemii. Zmieniające się obostrzenia, spowodowały tym samym konieczność dostosowania przepisów form wyjazdowych w ZHP do warunków prawnych. Tym sposobem kursy w trzy weekendy zamieniały się w … półroczne (sic!), bo nie mogły się odbyć zjazdy albo przechodziły na formę hybrydową. Ta druga nastąpiła jednak dopiero w momencie, w którym zezwolono na większą ilość pracy zdalnej podczas kursu. Swoim doświadczeniem w tym temacie, podzieliła się ze mną pwd. Anna Tomkowiak z Hufca ZHP „PIAST” Poznań – Stare Miasto. Jej środowisko organizowało kurs – początkowo był on planowany w formie 3 biwaków. Zmieniająca się sytuacja pandemiczna, spowodowała, że w ostatniej chwili, jego forma została zmieniona na hybrydową – ostatecznie odbył się jeden z planowanych biwaków oraz kilka spotkań jednodniowych. Kursanci w miarę możliwości nie byli mieszani w zastępach kursowych – możliwość wymiany doświadczeń między środowiskami została tym samym mocno ograniczona. Wynikało to z obowiązujących ówcześnie zaleceń GK ZHP. Każdy uczestnik miał zapewnione własne materiały. Jak sama Ania podkreśliła – fakt, że kurs się odbył i zakończył, to był łut szczęścia, bo jego organizacja wplotła się w luzowanie obostrzeń. Przykład ten pokazuje, że da się zrobić kurs w dobie pandemii, jednak jest to utrudnione i pozbawione wielu wartości płynących ze spotkania różnych środowisk. Zajęcia zdalne nie zastąpią tych prowadzonych w świecie realnym, jednak w dobie tak zwariowanego czasu, trzeba się zastanowić, co jest lepsze. Wykształcona kadra, w najlepszej formie, jaką jesteśmy jej w stanie zorganizować w obecnych warunkach, czy blokada kształcenia instruktorów, być może nawet na kilka lat?

Jak więc można by usprawnić ten system? Po pierwsze – wprowadzić jeden, oficjalny, dostępny dla wszystkich członków ZHP kanał komunikacji o kursach. Jako dodatkowy wymóg określić konieczność publikowania informacji o kursie w tym kanale. Po drugie – rozpromować i przyłożyć się do kwestii zdobywania przez instruktorów Odznaki Kadry Kształcącej. I po trzecie – pozwolić, w razie twardych lockdownów na zwiększenie liczby zdalnych zajęć na kursie.  Po to, abyśmy, gdy pandemia się uspokoi, nie obudzili się ze świadomością, że kolejnych harcerskich pokoleń nie ma już, komu wychowywać.

 

Przeczytaj też:

Marta Włodarczyk-Rybacka - nauczycielka historii, archiwistka, muzealniczka. W Hufcu ZHP Poznań - Wilda jest przewodniczącą Komisji Historycznej, ponadto działa w wielu komisjach zajmujących się pracą z bohaterem. Fanatyczka tego tematu. W wolnym czasie dusza artystyczna i książkoholiczka. Niepoprawna idealistka.