Potrzebujemy rewolucji
W listopadzie 2007 r. w Warszawie odbyła się zbiórka kształcenia, programu i specjalności Głównej Kwatery i komend chorągwi. Jednak nie daje mi spokoju fakt, że grupa pracująca na temat specjalności niczego nie wypracowała. Sam brałem udział w tych obradach i nie wyniosłem nic konkretnego z kilku godzin rozmów.
Należy najpierw przedstawić, jak dziś instruktorzy Wydziału Specjalności widzą swoje miejsce w stale doskonalonym i stymulującym do rozwoju programie… Programie ZHP, który ma wychodzić na przeciw zainteresowań członków ZHP i jednocześnie zachęcać do przyłączania się do naszej organizacji nowych członków.
Większość z debatujących (tak przynajmniej ja to odebrałem) uważa, że miano drużyny specjalnościowej powinno być zaszczytem dla środowiska rzeczywiście wyspecjalizowanego w danej dziedzinie. Taki system pracy ze specjalnościami wprowadzają Zasady pracy specjalności harcerskich, które powstały pod koniec lat 80-tych XX wieku i z lekkimi zmianami przetrwały do dnia dzisiejszego. Niektórzy instruktorzy specjalnościowi proponują nawet podniesienie wymagań na miano drużyny specjalnościowej i zaostrzenie kontroli oraz wymagań pozwalających angażować się w pracę z tą gałęzią harcerskiego programu.
Już dziś jest ciężko o harcerskiego instruktora posiadającego jednocześnie uprawnienia państwowe do pracy ze specjalnością obronną, lotniczą, czy nawet artystyczną, ekologiczną lub ratowniczą. Zajmuję się od kilku lat specjalnością lotniczą. Organizując Harcerską Sekcję Spadochronową przy Hufcu ZHP Końskie, musiałem prosić instruktora spadochronowego z Aeroklubu Kieleckiego, żeby zechciał zostać członkiem ZHP na prawach działacza. Był to jedyny sposób na, zgodne z naszymi wewnętrznymi przepisami, założenie klubu specjalnościowego. Kuriozalny jest tu fakt, że harcerze chcący szkolić się w spadochroniarstwie nie mogą robić tego wewnątrz ZHP. Jedynymi certyfikowanymi miejscami do takiej działalności są aerokluby regionalne. Nawet współpraca z Wojskiem Polskim nie pomoże w tym wypadku, bo sprzęt wojskowy nie jest dopuszczony do skoków cywilnych. Oznacza to, że zakładając klub specjalnościowy, w naszym przypadku powstało tylko miejsce, gdzie zbierają się harcerze chcący pracować ze specjalnością. Pracują z nią bezpośrednio już poza organizacją.
Jak zatem w takiej sytuacji wygląda propozycja zaostrzania kryteriów specjalnościowych? Po co też wewnętrzne pseudo-uprawnienia w stylu Harcerski Popularyzator Lotnictwa lub inne odznaki, których jak działam w specjalnościach nie widziałem na oczy u nikogo, a jedynie na papierze? Po co zdobywać coś, co jest tylko kolejną przeszkodą do codziennej pracy z harcerzami, z programem, z żywiołem?
Kolejnym problemem, jaki dziś widzę w harcerskich specjalnościach, to wąski krąg zainteresowanych. Obecnie Wydział Specjalności i chorągwiane inspektoraty pracują „ze specjalnościami”, pracują ze środowiskami, które w większości przypadków nie potrzebują wsparcia z góry, bo znalazły wsparcie wśród swoich członków (posiadających zewnętrzne uprawnienia) bądź pozyskały do współpracy osoby spoza ZHP. W ten sposób rośnie w środowisku specjalnościowym problem kastowości – „specjalnościowcy” vs. „niespecjalnościowcy”.
Rośnie, także niezrozumiana przeze mnie, potrzeba kolejnej plakietki, kolejnej dziedziny specjalności i pokazania przez kolejny krąg osób swojej odmienności i indywidualności. Nie będę ukrywał, że przykładem jest tu pomysł na powołanie jako specjalności „Harcerskiej Służby Porządkowej”. Na dzień dzisiejszy jest już Harcerska Służba Ruchu Drogowego i Harcerska Służba Graniczna. Po wejściu Polski do strefy Schengen 21 grudnia 2007 r. HSG straciła rację bytu, bo zmienił się też zakres działalności naturalnego sojusznika – Straży Granicznej! Służba ruchu drogowego zaś to jakby nie patrzeć element służby porządkowej. Może zamiast tworzyć kolejne plakietki i na siłę udowadniać potrzebę, należałoby połączyć w drodze ewolucji wszystkie te trzy specjalizacje właśnie w Harcerską Służbę Porządkową.
Innym ciekawym przykładem „niepotrzebnej” specjalności jest specjalność ekologiczna. W harcerskim programie chyba każda z drużyn powinna mieć elementy wychowania ekologicznego. Ekologia jest zapisana niemal w każdym naszym działaniu w zgodzie z naturą. Tu chyba żaden instruktor „specjalnościowy” i „niespecjalnościowy” zgodzi się ze mną co do obecności takich działań w każdej harcerskiej drużynie.
Jak zatem w XXI wieku i w ZHP pracującym nad podniesieniem jakości swoich działań powinny wyglądać specjalności? Spróbuję to opisać i zaproponować mały przewrót pałacowy.
Jeżeli chcielibyśmy traktować specjalności jako element programu, jako przynętę na wędce wciągającej młodych ludzi do harcerstwa, to powinniśmy mieć do nich możliwość szerokiego dostępu! W dzisiejszej formie zamkniętych drużyn i inspektoratów jest to niemożliwe. A gdyby wyjść ze specjalnościami na zewnątrz? Gdyby zacząć wreszcie traktować specjalności jako element programu? Gdyby Wydział Specjalności zamienić na Zespół Specjalności w Wydziale Programowym GK ZHP? Gdyby instruktorzy „specjalnościowi” zaczęli, zamiast podwyższać wymagania do zdobycia kolejnej plakietki, wychodzić do środowisk „niespecjalnościowych”? Gdyby właśnie postawić nowe zadanie Zespołowi Specjalności – promowanie swoich działań w całej Polsce, we wszystkich środowiskach harcerskich, które samodzielnie nie są w stanie zorganizować pracy z tym trudnym, ale porywającym elementem programu!
Tak właśnie postępuje od kilku lat Harcerska Szkoła Ratownictwa. Jest to świetny przykład na „Program in the box”. Instruktorzy HSR, kompetentni, przygotowani metodycznie i specjalistycznie, posiadający swój sprzęt oraz oparcie w silnych specjalnościowo drużynach i klubach, oferują przygodę ze specjalnością ratowniczą nawet w najdalszym zakątku Polski. Przywożą ciekawy harcerski program do środowisk, w których nie ma możliwości zorganizowania szkoleń, w których nie ma osób z odpowiednimi uprawnieniami i przygotowaniem do przeprowadzenia zajęć na odpowiednim poziomie.
Podobnie, po likwidacji Centralnego Ośrodka Lotniczego GK ZHP, zaczęła działać Harcerska Sekcja Spadochronowa. Oferujemy harcerzom z całej Polski możliwość zrealizowania marzeń w harcerskim otoczeniu. Tym razem to oni jadą do programu, a nie program do nich. Propozycja jest jednak otwarta dla wszystkich, od Szczecina po Cieszyn i od Wrocławia po Suwałki.
W obu tych działaniach nie można nie oprzeć się na już istniejących silnych środowiskach specjalnościowych. Dlatego zamiast dokonywać rewolucji, zostawiłbym możliwość zdobywania miana drużyny specjalnościowej. Zostawiłbym to nadal jako wyróżnik środowisk zaangażowanych w konkretny element harcerskiego programu. Takie środowiska byłyby jednocześnie oparciem i przykładem dla pozostałych drużyn, jak można łączyć harcerstwo z własnymi pasjami.
Podsumowując kolejny artykuł o miejscu harcerskich specjalności, proponuję kilka konkretnych działań. Inaczej pozostaniemy na kolejne kilka lat w tym samym miejscu.
Proponuję:
Zmianę struktury Wydziału Specjalności.
Określić cele Zespołu Specjalności Wydziału Programowego GK ZHP.
Dokonać doboru instruktorów odpowiedz
ialnych za specjalności zgodnie z wymaganiami kształcenia w ZHP. Powinni być to ludzie, którzy utożsamiają się z wizją i celami ZHP oraz celami GK ZHP, a nie (jak z przykrością dziś mogę stwierdzić) próbujący udowodnić swoją odrębność i elitarność.
Osobom spoza ZHP, bez konieczności nakłania ich do wstępowania w nasze struktury, zezwolić na opiekę nad pracą ze specjalnościami.
Dokonać analizy wszystkich specjalności w ZHP i pozostawienia tylko tych faktycznie zgodnych z celami i misją ZHP.
Dokonać analizy aktualnych przepisów dotyczących specjalności; uwolnić pracę specjalnościową od bezpodstawnych wewnętrznych obostrzeń, nie posiadających nic wspólnego ze światem realnym.
Pozwolić programowi „dziać się”, a nie obrastać w niepotrzebną biurokrację i pogoń za dokumentami, które młodego drużynowego zniechęcają, a czasem prowadzą do działań samowolnych.
Mam nadzieję, że mój głos trafi do naszej Głównej Kwatery. Zostało 2 lata. Planowane są prace związane z kształceniem i programem. Idzie to z dużym impetem. Podobają mi się te plany i sam gotowy jestem je realizować. Jednak nie możemy sobie pozwolić na dziurę w burcie naszego harcerskiego statku, przez którą już na poziomie GK ZHP do spójnej wizji dostaje się woda i zalewa wszystkie nasze działania! Czas na zmiany. Czas na rewolucję w myśleniu o harcerskich specjalnościach!
PS.Pisząc powyższy tekst byłem świeżo po zbiórce Pracy z Kadrą w Warszawie. Artykuł swój pokazałem pwd. Kasi Tylipskiej (komendantce Hufca ZHP Ziemi Zawierciańskiej i jednocześnie członkini Harcerskiej Sekcji Spadochronowej Hufca Końskie). Zainspirowana moim tekstem, napisała polemiczną ripostę. Jej tekst, jako propozycja dalej idąca, zostanie niebawem opublikowana w „Czuwaj”. Dlatego proszę o potraktowanie mojego artykułu jako zapowiedź następnego, ale jakże ważnego głosu w dyskusji o harcerskich specjalnościach.
hm. Marek Jedynak – szef Zespołu Kadry Kształcącej Chorągwi Kieleckiej, szef Harcerskiej Sekcji Spadochronowej przy Inspektoracie Drużyn Lotniczych GK ZHP, doktorant Instytutu Historii Akademii Świętokrzyskiej. |