Powrót do korzeni
„Bądź zmianą” to hasło tegorocznej Watry. O zmianie i tym, czym ona będzie się różnić od poprzedniej powiedziała nam Kinga Szołczyńska z komendy Watry. A różnić się będzie bardzo!
Można stwierdzić, że Wędrownicza Watra to takie wędrownictwo w pigułce. W drugiej połowie sierpnia w Bieszczady przyjadą patrole z całej Polski. Zanim uczestnicy dotrą na zlot, wezmą udział w wędrówkach, a później będą nawzajem od siebie się uczyć i wymieniać doświadczeniami. Brzmi trochę jak opis każdej innej Watry, ale w tym roku ma być inaczej. O tym, co zaskoczyło komendę Watry i rozwiązaniach proekologicznych na zlocie powiedziała nam zastępczyni komendantki Wędrowniczej Watry ds. programu hm. Kinga Szołczyńska.
Zacznijmy od liczb. Ile było zgłoszeń i ile osób pojedzie w tym roku na Watrę?
Z końcem maja zakończyliśmy kwalifikacje na Watrę. Zarejestrowało się prawie 1000 osób, czyli 130 patroli. To będzie największa Wędrownicza Watra w historii.
Początkowo zgłosiło się 147 patroli, ale nie wszystkie przeszły przez kwalifikacje. Część zrezygnowała sama z siebie i nie wysłała nawet konspektów. Jednak muszę przyznać, że bardzo dużo patroli przeszło całą procedurę, a część nie musiała niczego zmieniać w nadesłanych konspektach zajęć.
Co trzeba było zrobić, aby zostać zakwalifikowanym?
Z poprzednich lat wiemy, że wyzwania różniły się poziomem
Trzeba było wysłać dwa konspekty zajęć i projekt „Zmiana w 30 dni”, który jest koordynowany przez Aktywnych Obywateli Świata. To też jest nawiązanie do hasła tegorocznej Watry.
Chcieliśmy, aby wędrownicy dokonali zmian w swoich patrolach, najbliższym otoczeniu, albo nawet zajęli się zmianą odnoszącą się do edukacji globalnej. A dlaczego w 30 dni? Zależało nam na tym, aby projekty były na zbliżonym poziomie. Z poprzednich lat wiemy, że wyzwania różniły się poziomem, w tym roku spróbowaliśmy zrobić coś, by tego uniknąć. Poza tym, w 30 dni naprawdę jesteśmy w stanie dokonać trwałej zmiany.
Na czym polegały projekty?
Chodziło o to, żeby znaleźć potrzebę zmiany, odpowiedzieć na nią konkretnym działaniem i zaplanowaniem tego na 30 dni. Do tego każdy członek patrolu musiał się jakoś wykazać. Zależało nam też na promowaniu efektów tego projektu, żeby to było zauważalne.
Dlaczego „bądź zmianą”?
Podczas zastanawiania się nad potrzebami środowiska wędrowniczego stwierdziliśmy, że warto pracować wśród wędrowników nad potrzebą zmieniania świata.
Co ciekawe, hasło Wędrowniczej Watry wymyśliłyśmy razem z Sylwią, zupełnie niezależnie od siebie. Nawiązuje ono do słów Gandhiego „bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”. Uważam, że takie hasło bardzo dobrze oddaje to, o czym myśleliśmy. Harcerstwa, a zwłaszcza wędrownictwa, nie powinniśmy robić sami dla siebie. W pracy z wędrownikami trzeba mocno podkreślać, że wychowujemy do życia w społeczeństwie, a zmiana powinna wynikać z potrzeby środowiska, tak samo jak służba.
Czy coś was zaskoczyło w tym roku?
Nie mieliśmy ścisłej listy tematów zajęć, tylko trzy różne obszary do stworzenia zajęć. Patrol miał wybrać dwa obszary z nich, czyli pracę nad sobą, szukanie miejsca w społeczeństwie albo wyjście w świat. Zaskoczyło nas to, że niewiele zajęć się powtarzało. Wiele z nich było oryginalnych. To było motywujące. Ponadto zajęcia rozkładają się w miarę po równo na te trzy obszary.
Czym ta Watra będzie się różnić od poprzednich?
Watra wraca do źródeł
To już trzecia komenda Watry, której jestem członkiem. Każda z nich była inna. W zeszłym roku mocno podkreślaliśmy odmienność Wędrowniczej Watry: w miejscu, w programie. Była to nowoczesna Watra. Natomiast ta Watra wraca do źródeł. Jedziemy w Bieszczady, które kojarzą się z harcerstwem, wędrownictwem i puszczaństwem. To będzie taki znak rozpoznawczy tegorocznej Watry.
Chcemy mieć jak najmniej rzutników, komputerów, prądu. To dotyczy wszystkich zajęć. Chcemy korzystać z tego, co mamy na miejscu, czyli z lasu i połonin. Nowością jest wsparcie ze strony projektu Aktywni Obywatele Świata. Watra ma być zrównoważona ekologicznie.
Na czym to zrównoważenie ekologiczne ma polegać?
Cały czas szukamy rozwiązań proekologicznych. Z mojego punktu widzenia, jako programowca, takim rozwiązaniem będzie niedrukowanie harmonogramów zajęć. Na to idzie masa papieru, tuszu do drukarki, prądu, a te harmonogramy później gdzieś leżą i nie wiadomo, co z nimi zrobić. Zdradzę tylko, że chcemy, aby w tym roku było kilka dużych tablic ogłoszeniowych z harmonogramem zajęć. Tam będziemy wprowadzać wszystkie aktualizacje.
Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.