Poznaj (na nowo) Poznań

Archiwum / Radosław Rosiejka / 30.06.2012

Tegoroczną majówkę spędziłem w Poznaniu! Co w tym dziwnego? Po pierwsze najczęściej majowy długi weekend spędza się grillując na działce za miastem, ale zdarzają się osoby jadące nad morze, albo w góry. Ja wybrałem miasto w którym żyję od urodzenia. Nie zrobiłem tego z przymusu, ani z braku pomysłów na weekend majowy, ale dokonałem świadomego wyboru. Jak do tego doszło?

Mój hufiec ma podpisaną umowę o współpracy z organizacją Janun e.V. z Hanoweru i w tym roku osoby z tej organizacji przyjechały do Poznania, a ja i jeszcze kilka innych osób z hufca towarzyszyło im przez ten czas. Był to mile spędzony czas, bardzo inspirujący do nowych wyzwań i aktywności. Była to najlepiej spędzona majówka w moim życiu. Mimo, że jestem poznaniakiem to czułem się w Poznaniu jak turysta i to nie dlatego, że zwiedzałem poznańskie zabytki.

Pierwszego dnia swoją „wycieczkę” po Poznaniu zacząłem od drugiego peronu Dworca Głównego w Poznaniu. To tam przywitaliśmy dziesięcioosobową grupę dziewczyn z Niemiec. Była w niej Agata, która jest Polką pracującą w Janun i koordynowała projekt wymiany ze strony niemieckiej. W niemieckiej ekipie znalazła się również Norweżka, więc było bardzo międzynarodowo. Byłem mile zaskoczony pierwszym punkem programu, ponieważ obiad postanowiliśmy zjeść  w barze mlecznym Caritasu, który okazał się bardzo miłym miejscem z dobrym tanim jedzeniem i w niczym nie przypominał baru mlecznego z mojej wyobraźni. Później pojechaliśmy do ośrodka naszego hufca w Rogalinku i resztę dnia przeznaczyliśmy na wzajemne poznawanie się.

Przyznam się, że na początku nie było łatwo z powodu na barierę językową, ale jakoś wszyscy dali sobie z tym radę. Wynika to z tego, że na co dzień nie rozmawiam po angielsku, a na zajęciach zawsze myśli się o gramatyce, a teraz nagle trzeba było skupić się na komunikatywności co nie jest takie łatwe. Na szczęście, drugiego dnia nie miałem z tym większych problemów. Nawet ktoś rzucił pomysł, aby między sobą -też mówić po angielsku, ale dość szybko przepadł. Może z powodu lenistwa, bo po co wchodzić na swoje wyżyny intelektualne w długi majowy weekend. Jak już jesteśmy przy komunikacji to najśmieszniej było gdy Niemki zaczynały rozmowę po angielsku, później przechodziły na niemiecki, aby zakończyć ją polskim słowem „dobrze”. Było to jedno z kilku słów, które je nauczyliśmy. Jest to bardzo urocze, kiedy później widzi się na facebooku „hola, well home again?” i odpowiedź „tak. Cześć”. Wiem też dlaczego Niemcy mają problem z wymówieniem niektórych polskich słów. Przejrzeliśmy rozmówki niemiecko-polskie i nawet my mieliśmy problem kiedy czytaliśmy zapis fonetyczny „cześć”.

Wracając do relacji z Poznania to przez kilka dni zajmowaliśmy się kilkoma rzeczami w mieście. Podzieliliśmy się na mniejsze grupy i zajęliśmy się ogólnie pojmowaną miejską sztuką i funkcjonowaniem różnych podmiotów zajmującymi się handlem „Fair Trade” i wszystkim co jest ekologiczne. Grupa o miejskiej sztuce była jeszcze podzielona na dokumentujących i tworzących. Już podczas szukania miejsc godnych uwagi okazało się, że trochę ich jest. Takie najbardziej kojarzące się ze sztuką ulicy to murale stworzone w ramach Festiwalu Outer Spaces. W maju odbywała się już druga jego edycja. Podczas kilku dni artyści z całego świata wprowadzają sztukę do miejskiej przestrzeni. Pozostałością po zeszłorocznym są murale na pięciu poznańskich kamienicach. Innym zjawiskiem sztuki w miejskiej przestrzeni jest KontenerART. Mieliśmy to szczęście, że byliśmy na wydarzeniu inaugurującym tegoroczny sezon kontenerów, oraz kilka dni później na wydarzeniu „Podotykaj Sobie Poznań” gdzie odbywały się między innymi warsztaty z budowy latawców i scratchingu. Jest to bardzo ciekawe miejsce, ponieważ już od 2008 roku działa w Poznaniu. Po raz pierwszy zaistniały na Placu Wolności, gdzie projekt spotkał się z wielkim zainteresowaniem i akceptacją. W następnych latach KontenerArt zaczął funkcjonować na Chwaliszewie, a od zeszłego roku działa w tym samym rejonie miasta, ale bliżej Warty. Odbywają się tam koncerty, warsztaty z przeróżnych dziedzin, mieszczą się tam pracownie i sala prób. W tym roku działa tam też sklep z odzieżą młodych polskich projektantów.

Na potrzeby projektu część nas odwiedziła „Centrum Zajawy The Rootz” gdzie został przeprowadzony wywiad z zarządcą tego miejsca. Jest to przestrzeń alternatywnych inicjatyw, oraz miejsce gdzie można rozwijać swoje pasje i zainteresowania. Byłem bardzo zaskoczony kiedy dowiedziałem się, że tak ciekawe miejsce jest w samym sercu Poznania na ulicy Kantaka 4.

Uczestniczyliśmy także w spotkaniu w organizacji „Pro Terra”. Było to bardzo ciekawe doświadczenie.  Sporym szokiem było dla wielu informacja, że w mieście działa 70 firm wywożących śmieci! Przyznam się, że ja kojarzę tylko trzy, ponieważ ich nazwy widnieją na śmietnikach. Następnym zaskoczeniem była informacja o tym co się dzieje ze śmieciami. Poznańskie śmieci przejeżdżają około 1200 kilometrów do spalarni śmieci w Niemczech. Smutną informacją jest to, że nie wszystkie odpady trafiają do takich miejsc jak spalarnia śmieci. Dowiedzieliśmy się, że kraje z południa Europy wysyłają swoje śmieci do Afryki i tam sobie leżą. Może trudno w to uwierzyć, ale jeżeli ktoś przeczytał albo obejrzał „Gomorre” to będzie mu łatwiej w to uwierzyć. Zwłaszcza, że podobno włoska mafia poza narkotykami zajmuje się wywozem śmieci. Oczywiście nie twierdzę i nikt nam tego nie powiedział, że jest to standard i wszystkie śmieci trafiają do Afryki, ale jeżeli jest to chociaż 1% to i tak jest to za dużo.

Jak już jesteśmy przy szeroko pojętej ekologii, to następnym ciekawym miejscem w mieście, które myślałem, że znam jest „Zielony Bazar” funkcjonujący w każdą sobotę od 9 do 14 na Placu Bernardyńskim, gdzie rozmawialiśmy z ludźmi sprzedającymi swoje ekologiczne produkty i rozdawaliśmy kupującym podkładki promujące ideę sprawiedliwego handlu. Mamy nadzieję, że po powrocie do swoich domów sprawdzili co to jest „Fair Trade”.

Podsumowując, to istnieje pewna grupa poznaniaków, która jest niezadowolona ze swojego miasta i przyznam się, że ja również do niej należę. Drażni mnie brak porządnych dróg rowerowych, brudne chodniki, ulice w centrum miasta gdzie są same placówki banków i można by tak długo wymieniać. Chyba z perspektywy turysty tego nie widać, albo nie zwraca się na to aż takiej uwagi. Przeżyłem mały szok kiedy nasza nowa znajoma zza Odry usiadła na chodniku najbrudniejszej ulicy w centrum, ale szybko się opanowałem i udawałem, że to nic dziwnego. W ogóle opinie o Poznaniu są pozytywne. Myślę o opisach na facebooku w których jest napisane, że jest ciepło jak w Hiszpanii, a Poznań to piękne miasto. Nie sądzę, że to tylko wyrazy kurtuazji, bo gdyby Poznań był brzydki nikt by na swoim profilu nie napisał, że jest ładny.

Już na sam koniec! Wszystkim polecam taką formę spędzania wolnego czasu z kilku powodów. Po pierwsze, poznałem grupę sympatycznych i optymistycznie nastawionych do świata ludzi. Po drugie, lepiej poznałem swoje miasto i dowiedziałem się kilku ciekawostek o nim. Również lepiej poznałem samego siebie, bo nie zawsze mam możliwość sprawdzenia swoich zdolności językowych i działania w nowym, innym otoczeniu.