Pracodawca mówi: sprawdzam

Archiwum / Daria Siwka / 10.01.2010

Prawo, medycyna, biotechnologia, informatyka… Często się usłyszy, że właśnie te kierunki studiów gwarantują absolwentom świetlistą karierę. Czyżby? Rynek pracy, jak każdy rynek, rządzi się swoimi prawami. Jakimi?

Powody wyborów studiów są różne: realizacja marzeń (czasem niekoniecznie swoich), rozwijanie swoich zainteresowań i pasji, a także – nie bójmy się tego powiedzieć – chęć szybkiej kariery i dobrych zarobków.

W Polsce panuje przeświadczenie, że właściwym modelem realizacji drogi edukacyjnej po gimnazjum jest liceum ogólnokształcące, które najlepiej przygotuje do egzaminu dojrzałości. Owe „najlepiej” jest pojęciem względnym, ale nie będziemy się w tym artykule skupiać na wyższości liceów, techników czy szkół profilowanych nad innymi. W każdym razie w tym roku do egzaminu maturalnego podejdzie około 350 000 młodych Polaków. Zdecydowana większość już zadecydowała, jaki jest następny krok w ich edukacyjnej wędrówce – wybrała odpowiednie przedmioty, wie, na jakie uczelnie i jakie kierunki chce zdawać. Powody wyborów studiów są różne: realizacja marzeń (czasem niekoniecznie swoich), rozwijanie swoich zainteresowań i pasji, a także – nie bójmy się tego powiedzieć – chęć szybkiej kariery i dobrych zarobków.

Indeks to nie dzienniczek uwag

Tajemnicą wszak nie jest, że pracownik, który wykonuje interesującą go pracę, lepiej się do niej przykłada, jest dokładniejszy w działaniu i osiąga wysokie wyniki.

– Jestem przekonana, że stosowne wykształcenie może pomóc w uzyskaniu pożądanych kompetencji, ale z kolei jego brak wcale nie musi przeszkadzać. Przeciwnie: znam świetnych programistów, którzy skończyli politologię, i bardzo dobrych specjalistów od marketingu po… geografii. To właśnie pasja do danego zajęcia, a nie dyplom wybranej uczelni, nauczyła ich potrzebnych umiejętności – tłumaczy Daria Siwka, instruktorka Chorągwi Wielkopolskiej, która zawodowo zajmuje się rekrutacją w jednej z największych polskich firm aukcyjnych on-line. Tajemnicą wszak nie jest, że pracownik, który wykonuje interesującą go pracę, lepiej się do niej przykłada, jest dokładniejszy w działaniu i osiąga wysokie wyniki.
– Oczywiście, jeśli chcecie sobie raczej pomagać w życiu, a nie przeszkadzać, o swojej ścieżce zawodowej pomyślcie już w momencie wybierania kierunku studiów. Jeśli jednak wybierzecie źle i po kilku latach się zorientujecie, że wasze miejsce jest gdzieś indziej, zawsze warto wziąć pod uwagę zmianę. Nigdy nie jest na nią za późno – dodaje Daria. Czasami świeżo upieczeni studenci jeszcze jadą na starych systemach ze szkoły. A uczelnia to nie jest już szkoła z klasami, dzwonkami na przerwę i regularnym planem lekcji. Nikt nie będzie chodził na wywiadówki ani sprawdzał ocen. Wkracza nowy model. Również mówiący o tym, że studia to nie szkoła, bo tu nie obowiązuje zasada „promocji corocznej”. Rzeczą naturalną jest urlop dziekański czy zmiana kierunku studiów po I, II czy nawet wyższych latach studiów. To nie jest żaden wstyd, choć nie można też przesadzać w drugą stronę – wiele jest przypadków „wiecznych studentów”, których studiowanie stało się sposobem na życie.

Ile wart jest magister?

W dzisiejszych czasach tytuł można dosłownie kupić.

– Ostatnimi czasy natknęłam się na ciekawy artykuł w jednej z czołowych gazet codziennych, która opisywała swoją prowokację. Założyła fikcyjną uczelnię, dała reklamę do prasy, założyła stronę internetową. Obiecywano tytuł magisterski w ciągu 2 lat, chociaż ministerialne minima mówią o co najmniej 4,5 roku. Zero informacji o programie uczelni, wykładowcach, zezwoleniach. Żadnych nazwisk, nawet brak adresu siedziby, tylko ankieta aplikacyjna i telefon. Efekt? Przerósł najśmielsze oczekiwania. W ciągu niespełna tygodnia zanotowano 5 000 odwiedzin strony WWW, pół tysiąca e-maili i ponad 300 telefonów do „dziekanatu”. Ludzie domagali się podania konta bankowego, aby móc wpłacać wpisowe i rezerwować miejsce. Gdyby dziennikarze go podali, z samych zaliczek zarobiliby 150 000 zł! Ankiety aplikacyjne po części wyjaśniły powód tak ogromnej popularności tej „uczelni”. Większość aplikantów była świadoma tego, że tak krótki okres nauki nie daje wiedzy na poziomie „normalnego” magistra. Ale to nie było istotne. Najważniejszy był dla nich papier. Po co? Aby móc zdobywać kolejne – w ich mniemaniu – szczeble kariery. Gotowi byli zapłacić kilka tysięcy złotych za iluzję wykształcenia wyższego, najważniejszy był skrót mgr przed nazwiskiem. I jak tu nie wierzyć czarnowidzom, którzy trąbią o spadku jakości kształcenia? W dzisiejszych czasach tytuł można dosłownie kupić. Ale i tak w konfrontacji z przyszłym pracodawcą wyjdzie szydło z worka – firmy też już wiedzą, że dyplom nie jest gwarantem zatrudnienia dobrego pracownika.

Mój ci on!

Na co w takim razie zwraca uwagę pracodawca, szukając nowego członka zespołu?
– W procesie rekrutacji najważniejsze jest to, żeby znaleźć ODPOWIEDNIĄ osobę na dane stanowisko. To znaczy: nie o niższych ani nie o wyższych kwalifikacjach niż potrzeba – tłumaczy nam nasz ekspert. – Trzeba znaleźć dokładnie taką osobę, dla której nowa praca będzie motywująca i będzie stanowiła pewnego rodzaju wyzwanie. Dlatego w czasie rekrutacji zwracamy uwagę przede wszystkim na to, czy kandydat spełnia stawiane wymagania, co kryje się za tym, że aplikuje na to stanowisko, i jakie ma oczekiwania wobec nowego pracodawcy. Każdy z tych obszarów jest niezmiernie istotny. A sprawdza się go na każdym etapie: selekcji dokumentów aplikacyjnych, w czasie rozmów kwalifikacyjnych i testów – dodaje.
– Studia kariery nie gwarantują. To już nie te czasy, że dyplom w kieszeni przynosił awans. Moim zdaniem studia są obowiązkowe dla kogoś, kto chce mieć otwartą głowę, szerokie horyzonty i uzyskać czasem konkretne umiejętności przydatne na rynku pracy (i w życiu również). Jeśli chcemy specjalizować się w danej dziedzinie, trzeba poznać wszystko od podszewki. Studia wam to ułatwią – radzi Daria.

Dwie sroki i ich ogony

Wielu studentów już w trakcie studiów podejmuje pierwszą pracę. Często spowodowane jest to koniecznością (podreperowanie domowego budżetu), czasami próbą uniezależnienia się od rodziców, ale zdarza się też chęć sprawdzenia swoich umiejętności i zyskania doświadczenia zawodowego jeszcze przed ukończeniem studiów. Studenckie możliwości uzależnione są od m.in. trybu studiów. Panuje opinia, że studenci zaoczni mają większe szanse na zatrudnienie w trakcie studiów ze względu na dyspozycyjność – ale również studenci trybu dziennego niektórych kierunków potrafią tak zorganizować swój plan, by znaleźć kilka dni w tygodniu na pracę. Jak na ten problem patrzą pracodawcy?

W podejmowaniu pracy w trakcie studiów należy jednak zachować rozsądek, aby nie zaburzyć harmonii. To jest czas na naukę, która potem zaowocuje przy podjęciu stałej pracy.

– Wcale nie jest powiedziane, że student zaoczny może mieć większe doświadczenie niż student dzienny (obaj mogą pracować). Wcale też nie jest tak, że student dzienny ma większą wiedzę od zaocznego (wszyscy wiemy, że jakość kierunków studiów jest różna) – wyjaśnia Daria. – Są stanowiska, gdzie wykształcenie nie jest (jeszcze) tak istotne. Dlatego warto zatrudnić studenta zaocznego, który posiada wymagane umiejętności, a który skończy studia za jakiś czas. Ale są i takie stanowiska, gdzie mile widziani są wyłącznie absolwenci danego kierunku – podsumowuje.
W podejmowaniu pracy w trakcie studiów należy jednak zachować rozsądek, aby nie zaburzyć harmonii. To jest czas na naukę, która potem zaowocuje przy podjęciu stałej pracy. Łatwo jednak wpaść w sidła kariery i porzucić niedokończone studia – zapewne każdy z was zna kogoś, kto broni tytułu od kilku lat, wciąż przekłada terminy zaliczeń albo zawsze mu pod górę z dokończeniem studiów, bo jego aktywność zawodowa wypełniła cały jego czas. Należy więc podążyć za myślą słynnego filozofa Arystotelesa i samemu odnaleźć ów „złoty środek”.

Nie ma uniwersalnego przepisu na sukces zawodowy. Studia są solidną podstawą i silnym orężem w starciu z trudnościami z uzyskaniem pracy, ale nie jedynym. Równie ważna jest pasja i satysfakcja z wykonywanego zajęcia. Nie wspomniałam o jeszcze jednej możliwości zawodowej aktywności studentów i absolwentów – samozatrudnieniu i akademickich inkubatorach przedsiębiorczości, ale póki co – życzę przede wszystkim naszym maturzystom wysokich wyników i mądrych wyborów, wszakże czeka was teraz iście wędrowniczy wyczyn w postaci trafienia w klucz, a studentom przyjemnej, jak widok ośnieżonej Caryńskiej w słoneczny dzień, sesji.

Rozmawiała i zredagowała Olga Gumieniak

Daria Siwka - w ZHP w latach 1990–2008, Rzecznik Prasowy Chorągwi Wlkp. Obecnie odpowiedzialna za rekrutację i wizerunek pracodawcy w firmie, która jest właścicielem serwisu aukcji on-line. Pracuje i mieszka w Poznaniu, prywatnie pasjonatka ptaków, gór i dalekich podróży.