Primus Inter Pares 2009
Niedługo rozpocznie się XII Wędrownicza Watra, a na szlakach znowu spotkają się drużyny z całej Polski. Na końcu zostanie wybrany patrol, który zwróci na siebie uwagę organizatorów, tak samo jak było to w 2009 roku.
W 2009 roku tytułem Primus Inter Pares został wyróżniony patrol z 4 Drużyny Wędrowniczej „Trapery” im gen. Stanisława Sosabowskiego z Hufca Koźmin Wielkopolski. Podczas tegorocznych wakacji na pytania odpowiedzieli, jak jeden mąż, wędrownicy obecnie działający w drużynie oraz Michał Nowakowski i Artur Minta, którzy wtedy odbierali to wyróżnienie, lecz teraz już nie tworzą drużyny.
Na samym początku zapytam, jak się działa w drużynie, która otrzymała tytuł Primus Inter Pares na Wędrowniczej Watrze w 2009 roku?
Nie wolno się zatrzymywać, trzeba dalej robić swoje…
Działa się jak w każdej innej drużynie. Tytuł Primus Inter Pares nie działa przecież jak zwolnienie z lekcji, które sprawia, że nagle nie trzeba dalej pracować, bo już się swoje zrobiło i idzie się na emeryturę. Nie wolno się zatrzymywać, trzeba dalej robić swoje, krocząc przed siebie, a tytuł to jedynie forma wyróżnienia – nagroda za to, co już się osiągnęło.
Jak rozumiecie słowa „Primus Inter Pares”?
Dosłownie – pierwszy wśród równych sobie. Te słowa same w sobie mają wielkie znaczenie i nie trzeba dopatrywać się w nich jakiś innych interpretacji.
Jakie były nastroje w drużynie po otrzymaniu tego wyróżnienia?
Zapewne podobne jak wśród Niemców po wygraniu Mistrzostw Świata. Członkowie patrolu z 2009 roku do dzisiaj wspominają, jak zbierali szczęki z ziemi przez 3 godziny, bo nie wiedzieli, o co chodzi i myśleli, że ktoś się na pewno pomylił. Wychodzili na środek placu niczym nieprzytomni – każdy w inną stronę, lecz w głębi serca czuli ogromną radość i energię, która łączyła się z wielkim niedowierzaniem.
Czy czujecie się wyjątkowi z tego powodu? Mało jest środowisk wyróżnionych tytułem pierwszych wśród równych.
W 2009 roku rzeczywiście było to wielkie wyróżnienie, lecz obecnie nie czujemy się wyjątkowi. Tytuł jest w drużynie, ale mamy świadomość, że to nie my na niego zapracowaliśmy, lecz nasi starsi koledzy. Nie chcemy przypisywać sobie ich zasług. Tytuł traktujemy raczej jako motywację do tego, by kontynuować to, co tamte osoby robiły.
Czy ten tytuł wniósł coś dobrego do drużyny, czy może przyniósł jakieś szkody? Myślę o niezdrowym poczuciu wyjątkowości i stwierdzeniu, że skoro jesteśmy tacy dobrzy to nic więcej już nie musimy.
Tytuł utwierdził nas w przekonaniu, że nasza codzienna praca jest dostrzegana i potrzebna. Woda sodowa nie uderzyła nam do głów
Tytuł utwierdził nas w przekonaniu, że nasza codzienna praca jest dostrzegana i potrzebna. Woda sodowa nie uderzyła nam do głów, ciągle robiliśmy swoje, nie wywyższając się z powodu zdobycia „Primusa”. Czuliśmy się szczególnie dobrze podczas zlotu w Krakowie, gdzie byliśmy rozpoznawalni i zdarzały się prośby o zrobienie wspólnego zdjęcia. Podniosło to na pewno morale całej drużyny.
Czy macie jakieś rady dotyczące tego, jak powinien zachowywać się patrol na Wędrowniczej Watrze?
Patrol powinien być przede wszystkim sobą – udawanie kogoś, kim się nie jest, nie ma sensu. Najlepiej jest działać spontanicznie, być otwartym oraz starać się tryskać optymizmem. Członkowie naszej drużyny od lat trzymają się hasła „Pozytywne nastawienie i otwarcie dla świata” i jeszcze nigdy się na nim nie zawiedli.
Czy teraz – w 2014 roku – „Primus Inter Pares” jest dla was czymś szczególnym, do czego nawiązujecie w swoich działaniach, czy tylko wydarzeniem w historii drużyny, które obecnie wiele nie znaczy?
Skłamalibyśmy mówiąc, że Primus Inter Pares jest dla nas czymś szczególnym, ale też nie jest czymś nieznaczącym. Chwilami, kiedy w drużynie brakuje motywacji do działania, patrzymy na Primusa i mówimy sobie „ Dalej czwórka, pokażmy na co nas stać, oni (ekipa z 2009r) potrafili, to my też damy radę!”.
Mogę się mylić, ale nie sądzę. Organizujecie Rajd Rolnik? Na pewno raz go organizowaliście.
Tak, organizowaliśmy Rajd Rolnik nawet już dwa razy. Miło nam, że jesteśmy z nim kojarzeni.
Od jak dawna go organizujecie? Jak duży jest to rajd i kiedy odbędzie się następna edycja?
Pierwszy „Rolnik” odbył się w 2011r., kolejny w 2013r. i wszystkie znaki na to wskazują, że w 2015r. odbędzie się następna edycja, jednak to nie jest jeszcze żadna oficjalna informacja. Poprzednie edycje nie były tak duże jakbyśmy tego oczekiwali, ale na pewno każdy świetnie się bawił, a to nam chodziło.
Dlaczego akurat wybraliście taką tematykę rajdu?
Nasza drużyna działa w małej miejscowości i wokół nas pełno jest wsi, w których kwitnie prawdziwie „rolnicze” życie. Stwierdziliśmy, że co dla nas jest praktycznie codziennością, dla innych wędrowników, szczególnie z dużych miast, może być czymś totalnie nowym i świetną przygodą np. przejażdżka traktorem. Po prostu postanowiliśmy wykorzystać to, co jest atutem naszego regionu.
Czy ktoś z was pamięta Watrę w 2009 roku? Jeżeli tak, to ile jest takich osób obecnie w waszej drużynie?
…w ciągu tych pięciu lat siłą rzeczy część członków patrolu z 2009 roku teoretycznie zakończyła swoją przygodę z harcerstwem.
Patrząc na samą drużynę, to nie ma już nikogo, ponieważ w ciągu tych pięciu lat siłą rzeczy część członków patrolu z 2009 roku teoretycznie zakończyła swoją przygodę z harcerstwem. Spowodowane to było głównie wyjazdami na studia. Jednak harcerzem jest się przez całe życie, dlatego wielu z tych osób nadal utrzymuje kontakt z naszym hufcem i drużyną. Michał, czyli drużynowy z 2009 roku, odwiedził nas na obozie harcerskim i razem z nami odpowiadał na pytania. Następną osobą z tamtych lat jest obecny komendant naszego hufca – Artur, który też brał udział w odpowiedziach. Z osób czynnie działających Watrę sprzed pięciu lat pamięta jeszcze Agata, pełniąca funkcję skarbnika hufca.
Czy wybieracie się w tym roku na Wędrowniczą Watrę?
Oczywiście, że tak. Watra stała się już stałym wydarzeniem w kalendarzu naszej drużyny. Nie wyobrażamy sobie lata bez Wędrowniczej Watry.
Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy 159 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie. Studiuje stosunki międzynarodowe na UAM, a jesień swojego życia chciałby spędzić nad hiszpańskim wybrzeżem Morza Śródziemnego.