Przyjdzie rozstań czas…
Wychowam swojego następcę – jako instruktorzy podkreślamy to na każdym kroku. Tak bardzo chcemy zachować ciągłość danej funkcji i zespołu, że czasem zapominam o tym…, żeby sobie podziękować. Też wtedy, gdy następcy, nie udało się wyłonić.
Powiedzmy sobie wprost – jako organizacja mamy problem, z kulturą pożegnań. Choć zwróciliśmy uwagę ostatnio na to, by się motywować (np. przez zajęcia dla kadry czy liczne przydatne gadżety), to gdy przychodzi do przekazania funkcji bądź rozwiązania jednostki czy zespołu wtedy… pojawia się problem.
Dlaczego odchodzą?
Powody odejścia z funkcji czy jej przekazania są bardzo różne. Mogą zarówno dotyczyć sfery prywatnej danej osoby (np. nadmiar obowiązków nie pozwala jej dobrze wykonywać zadań wynikających z pełnionej funkcji), jak i zwyczajnie nadszedł już czas przekazania dalej pałeczki.
Szczególnie ciekawe dane dotyczące tego zagadnienia przedstawia raport z badań Harcerskiego Instytutu Badawczego Dlaczego odchodzą? Opisuje on nie tylko powody rezygnacji z harcerskiej działalności, ale także okoliczności, w jakich do nich doszło. Wśród nich znalazły się takie powody jak brak motywacji i czasu, zmiana miejsca zamieszkania oraz zmiana środowiska, czy niezgodność swojej wizji harcerstwa z obowiązującą w środowisku. Tym aspektem, który wydał mi się szczególnie interesujący to próba odpowiedzi na pytanie, czy w danej jednostce miało miejsce pożegnanie. Wynik badania w tym zakresie skłania do refleksji, gdyż pozytywnie odpowiedziało jedynie 2,6% z ponad 2,5 tysiąca ankietowanych (sic!). Polegało ono głównie na organizacji obrzędowego kominka bądź ogniska, gry nocnej, oddaniu barw danego środowiska czy przenoszeniu w skład zastępu honorowego.
A co na to Internet?
Zainteresowana tematem, zapytałam też w Internecie o to, w jaki sposób żegna się osoby, które decydują się oddać funkcje lub całkowicie odejść z czynnej służby. O ile w przypadku przekazania jednostek takich jak szczepy czy drużyny, podkreślano istnienie rytuału pożegnania, o tyle w przypadku zespołów już nie. Podawano takie przykłady jak podarowanie ustępującej drużynowej albumu z rysunkami zuchów, gadżety przydatne na dalszą drogę życia, osobiste listy, a to wszystko w obecności ogniska. Jedna osoba przyznała, że gdy rozwiązywała swój zespół, to każdy z członków otrzymał list oraz drobny upominek tak samo, jak komenda hufca, pod którą zespół podlegał.
Okażmy wdzięczność
Czasami wynika to z tego, że dalsze funkcjonowanie takiego zespołu nie ma sensu
Bardzo często spotykamy się jedynie, z krótką formułką umieszczoną w rozkazie Zwalniam z funkcji X, jednocześnie dziękując za cały trud włożony w pełnioną funkcję. W przypadku rozwiązania zespołów zdarza się, że podziękowania nie następują, a pada jedynie formułka o ich rozwiązaniu. Czasami wynika to z tego, że dalsze funkcjonowanie takiego zespołu nie ma sensu, bo jego członkowie zrealizowali cel. Drugi powód to jednak rozpad zespołu. Może i podstawowe zadanie instruktora – jakim jest wychowanie następcy – nie nastąpiło, ale czy to powód, aby go nie pożegnać? Obojętnie czy zespół istniał tylko przez chwilę, czy przez kilka lat, była to praca jego szefa i całego zespołu. Za każdą jednostką, którą rozwiązaliśmy, za każdym zespołem, który istniał stoi człowiek bądź grupa ludzi, która do ostatnich chwil walczyła o to, aby nie doprowadzić do opcji ostatecznej. Czy za ich trud nie należy im się coś więcej niż standardowa formułka w rozkazie?
To prawda, że zdarza się najczęściej tak, że instruktorzy znikają po cichu, powoli porzucając swoje obowiązki. Jednak to bardzo rzadko staje się nagle, a instruktor wysyła sygnały o tym, że odejście może nastąpić. Trzeba być uważnym i reagować na nie. Być może z krótkiej rozmowy wyniknie, że instruktor potrzebuje odrobiny wsparcia i zespół czy jednostkę da się uratować. Jeżeli nie, to też jest okej. Pamiętajmy przede wszystkim o tym, że zadaniem drużyny jest wychowywać, tak jak ujmuje to misja ZHP. Jeśli ten proces jest zaburzony, być może lepiej jest ją rozwiązać. Zamykanie niedziałających jednostek czy zespołów nie jest ostateczne. W każdej chwili możemy je reaktywować i powołać na nowo, a dotychczas działającej kadrze… podziękować.
A co z osobami, które nie pełnią funkcji instruktorskich? Z założenia obrzęd wyjścia z ZHP dotyczy wędrowników, którzy stoją przed wyborem – czy kończą swoją przygodę z harcerstwem, czy pozostają w nim jako wychowawcy lub kadra wspierająca. Obojętnie od podjętej decyzji, warto urządzić uroczyste pożegnanie, które podkreśli przejście przez nich całej harcerskiej drogi, czego dowodem jest stopień Harcerza/Harcerki Rzeczypospolitej.
Takie postępowanie może w przyszłości skutkować powołaniem zastępu weteranów, a nawet zawiązaniem się Koła Przyjaciół Harcerstwa. Największe z nich są prowadzone głównie przez rodziców, którzy kiedyś związali swoją przygodę z harcerstwem i którzy po dziś dzień czują się jego częścią. Dobrze pożegnany wędrownik, to perspektywa nowego harcerza i wędrownika, w postaci kolejnego pokolenia.
Dziękuję za twoją służbę
Pamiętajmy o tym, żeby mówić do widzenia
Słowo dziękuję takie proste, a bywa tak często zapominane. Pamiętajmy o tym, żeby dziękować. Pamiętajmy o tym, żeby mówić do widzenia. Bo jeśli nie powiemy nic, nasze do widzenia może bardzo szybko zamienić się w żegnaj i nigdy nie wracaj.
Przeczytaj też:
Marta Włodarczyk-Rybacka - nauczycielka historii, archiwistka, bibliotekarka. W Hufcu ZHP Poznań – Wilda jest przewodniczącą Komisji Historycznej, ponadto działa w wielu komisjach zajmujących się pracą z bohaterem. Fanatyczka tego tematu. W wolnym czasie dusza artystyczna i książkoholiczka. Niepoprawna idealistka.