Robimy dobrze jedną rzecz

Archiwum / 13.03.2008

Chciałbym, żeby na świecie nie było wojen i głodu, a wszyscy byli bogaci i zdrowi. Pewnie wszyscy w HSR chcielibyśmy, aby każdy Polak umiał udzielać pierwszej pomocy. Są tacy, którzy oczekują, że ponad 38 milionów polskich obywateli stanie się naszą grupą docelową. Zajmiemy się nimi jednak dopiero wtedy, gdy przeszkolimy już wszystkich członków ZHP.

Byłem kiedyś na spotkaniu w siedzibie fundacji organizującej znaną kampanię „Krewniacy”, która zachęca Polaków do oddawania krwi. Włączonych jest w nią wiele gwiazd, ich spoty można oglądać w telewizji publicznej, wkrótce rozpoczyna się kolejna już kampania bilboardowa z udziałem „Krewniaków”, słowem –  bardzo duży sukces. Siedziba tej fundacji to czteropokojowe mieszkanie w zwyczajnym warszawskim bloku, które zostało zaadaptowane na biuro. Pracuje tam zaledwie kilka osób, a na drzwiach jednego z pokojów wisi wydrukowana na kartce maksyma św. Ignacego Loyoli: „Ten robi najwięcej, kto robi dobrze jedną rzecz”. Przystanąłem, przeczytałem jeszcze raz i pomyślałem – genialne. Siłą „Krewniaków” jest jasno sprecyzowany cel.

Szerzenie dobra na świecie to idea tak słuszna, jak mało precyzyjna. Bo jak szerzy się dobro? Można budować studnie w Afryce, można rozwiązywać konflikty rodzinne na własnym osiedlu, można połowę swojej pensji co miesiąc oddawać biednym, można wreszcie prowadzić drużynę harcerską i wychowywać młodych ludzi. Wszystko to szczytne idee, a, co ważniejsze, przełożone na konkretne ludzkie działania.

W Polsce wiedza na temat udzielania pierwszej pomocy jest dramatycznie niska. Ogromna większość Polaków żyje z błogim przeświadczeniem, że umiejętności te nie są im potrzebne. Gdy zdarzy się wypadek, niektórzy robią dobrą minę do złej gry, inni płaczą, jeszcze inni krzycząc, radzą co należy zrobić, pozostali zupełnie obojętnie nie przerywają swoich zajęć. To źle. O przyczynach moglibyśmy rozmawiać długo, ważniejsze jest jednak pytanie: co robić? Odpowiedź wydaje się być prosta: Polaków należy edukować i dążyć do tego, aby możliwie jak największa ilość osób posiadała wiedzę i umiejętności potrzebne do skutecznego udzielenia pierwszej pomocy. Skoro wiemy już, co należy zrobić – trzeba zadać sobie pytanie, kto powinien wykonać to zadanie? Otóż wiem, kto na pewno nie powinien się tym zajmować – edukacja wszystkich Polaków z zakresu pierwszej pomocy niewątpliwie nie jest celem Harcerskiej Szkoły Ratownictwa ZHP.

Harcerzy w Polsce jest dziś ponad 120 tysięcy, w tym ponad 7 tysięcy drużynowych. Marzy mi się, aby każda osoba nosząca na harcerskim mundurze granatowy sznur, na przeciwnej kieszeni miała odznakę „Ratownik ZHP”. Jak ważne jest, aby każdy drużynowy umiał udzielać pierwszej pomocy, nie muszę chyba tłumaczyć. Wstępne założenia uczestnictwa w kursie drużynowych mówią dziś, że kandydat powinien posiadać „podstawową wiedzę i umiejętności z zakresu pierwszej pomocy”. To zapis bardzo ogólny i może się zdarzyć, że jego treść jest zupełnie nie weryfikowana. Istnieje więc ryzyko, że duża część drużynowych ZHP nie umie udzielać pierwszej pomocy, mały jest też procent wędrowników posiadających tę cenną umiejętność. Instruktorów HSR jest dziś 135. To liczba wciąż za mała w stosunku do potrzeb naszej organizacji i pracujemy nad tym, by ją zwiększyć, nie obniżając poziomu dydaktycznego, merytorycznego i etycznego instruktorów Szkoły. Wciąż jednak zdarzają się kursy, na które nie udaje nam się znaleźć prowadzących.

Siedem lat temu, gdy szedłem na kurs organizowany przez HSR, martwiłem się o to, abym nauczył się udzielać pierwszej pomocy. Gdy kilka lat później zostałem instruktorem HSR, celem stało się jak najlepsze przygotowanie moich kursantów. Potem zostałem szefem Inspektoratu Ratowniczo-Medycznego chorągwi, musiałem więc dbać o poziom ratowniczy harcerzy w niej zrzeszonych. Dziś jestem szefem HSR i poświęcam swój czas na to, aby w ZHP specjalność ratownicza rozwijała się jak najlepiej. Jeśli kiedyś zostanę ministrem zdrowia, albo premierem polskiego rządu, zastanowię się, co zrobić, aby pierwszej pomocy umieli udzielać wszyscy Polacy. Na razie jednak pozostanę myślą przy harcerzach.

  phm. Jakub Sieczko – szef Harcerskiej Szkoły Ratownictwa, instruktor hufca Warszawa Żoliborz. Szef działu "Specjalności" w “Na tropie”, wywodzi się z 33 KHDŻ „Pasat” (hufiec Kielce-miasto). Student V roku medycyny na Akademii Medycznej w Warszawie.