Robimy duże zamieszanie
Mają w drużynie jelonka Bambi, artystkę, bałaganiarza, świetnego organizatora, co najmniej trójkę zapominalskich… Lubią wyzwania, ratownictwo i są trochę jak rodzina. 6 Puławska Drużyna Wędrownicza „Bukowina”.
Powstaliśmy… z inicjatywy druha Barłomieja Skorka oraz druha Krzysztofa Grzelaka. Wcześniej 6 Puławska Drużyna Wędrownicza „Bukowina” funkcjonowała w pionie starszoharcerskim, dlatego też po reaktywacji w 2004 roku stała się wędrowniczą. Zanim drużyna stała się naprawdę wędrowniczą, musiało minąć wiele czasu i dorosnąć musieli młodzi harcerze… Było to wielkie wyzwanie, gdyż początkowo „Bukowina” była jedyną drużyną wędrowniczą działającą w Hufcu Puławy.
Jesteśmy drużyną, bo… wszystkich nas spaja to, co tak naprawdę jest najważniejsze, czyli prawdziwe przyjaźnie. Staramy się wspierać siebie nawzajem i nie poddawać się w trudach harcerskiej wędrówki. Łączą nas również tradycje i obrzędy. Mamy hymn drużyny oraz swój proporzec. Co roku kilka dni przed Wigilią organizujemy własną wigilię drużynową. Biorą w niej udział nie tylko obecni członkowie drużyny, ale również osoby, które wcześniej należały do naszych zielonych szeregów.
Najfajniejszy obóz był… chyba w ubiegłym roku – Orzechowo 2012. Pierwszy raz mieliśmy okazję wyjechać w nowym składzie i spędzić ze sobą więcej czasu. Realizowaliśmy sprawności mistrzowskie oraz podsumowywaliśmy znak służby dziecku, nad którym pracowaliśmy w roku harcerskim. Dodatkowo, a może co jest sto razy bardziej ważne, umacnialiśmy swoje przyjaźnie, poznawaliśmy swoje słabości i zalety. Niektórzy z nas mieli również możliwość po raz pierwszy sprawdzić się w roli kadry, działając na polu podobozu szczepu. Dla każdego z nas ten obóz był wyzwaniem: jedni byli kadrą, inni otrzymali swoje naramienniki wędrownicze, a jeszcze inni musieli zmierzyć się z realizacją kolejnych zadań na stopnie wędrownicze…
Wyczyn dla nas to… pokonanie samego siebie. Niektórzy walczą z niepunktualnością, lenistwem, strachem, fizycznością, łakomstwem; inni robią coś, czego bez harcerstwa by się nie podjęli – zjazd linowy z wysokości, kurs pierwszej pomocy… Znajdują się tacy, którzy dążą do ideału rozwijając swoją pasję – gra na gitarze, zdobycie statusu Instruktora Potencjalnego HSR, kursy pożarnicze, gotowanie. Wyczyn to dla nas coś bardzo indywidualnego. Ale mamy też co roku jakiś wspólny wyczyn, tym razem jest to udział w projekcie Geocaching.
Nasi weterani obecnie… to osoby, które w sposób szeroki patrzą na świat. Nie zamknęli się kiedyś tylko i wyłącznie na działania harcerskie, ale łączyli swoje życie prywatne z rozwojem instruktorskim. Obecnie to pracownicy firm, żołnierze oraz studenci zarówno na kierunkach technicznych, jak i humanistycznych. Drużyna wędrownicza według nas nie tylko powinna wspierać rozwój typowo harcerski, ale również działania na rzecz rozwoju prywatnego, wybory kierunku studiów oraz pomóc rozpoznać predyspozycje zawodowe. Są ciepłymi ludźmi i pamiętają o nas.
Nie możemy sobie poradzić z… wieloma problemami. Jak w każdej drużynie – nie wszystko złoto, co się świeci. Przez długi czas nie mogliśmy sobie poradzić ze zwiększeniem liczby osób w drużynie. Sytuacja zmieniła się trochę, gdy stworzyliśmy szczep i zaczęliśmy współpracować z młodszymi drużynami i dbać o ciąg wychowawczy. Ale co za tym idzie, jak to w szczepie bywa, poza byciem członkiem w drużynie wędrowniczej jest się czasem również ważnym funkcyjnym w drużynie młodszej. Dlatego nie poprzestaliśmy na tym i postanowiliśmy ruszyć do naszych puławskich liceów na nabór. Dzięki temu również coś się ruszyło i dołączyły do nas nowe druhny, z czego bardzo się cieszymy, bo jest nas 23. Teraz pracujemy nad spełnianiem własnych marzeń i realizacją projektu…
Smak sukcesu poczuliśmy, gdy… zajęliśmy I miejsce na Rajdzie Andrzejkowym organizowanym w naszym środowisku. Pamiętamy, że trasa była bardzo wymagająca i zadania też wymagały dużego zorganizowania i współpracy między członkami naszej drużyny. Bardzo miło również wspominamy wyprawę do Kielc na jedną z edycji Zimowego Rajdu Wędrowniczego „Czarny Szlak”. Wspaniała atmosfera i niesamowita zabawa. Ale naszym wielkim sukcesem było również współorganizowanie Kursu Przybocznych na poziomie naszego hufca. Bardzo miło wspominamy także współpracę przy tworzeniu balu dla dzieci ze Specjalnego Ośrodka Wychowawczego w Puławach.
Rodzice mówią o nas, że… nigdy nie możemy usiedzieć na miejscu. Ciągle chcemy gdzieś jeździć, wędrować. I narzekają, że ciągle brakuje nam na wszystko czasu. Ale na ich pomoc możemy zawsze liczyć… szczególnie tę finansową!
Spaliliśmy się ze wstydu, gdy… na jakimś rajdzie trzeba było powiedzieć coś o sobie na kominku. Druh, który przedstawiał „Bukowinę”, powiedział coś o każdym. Przyszedł czas na drużynową: „No i to jest ta…, ta…, ta…”. Od tamtego rajdu jej imię będzie z pewnością pamiętał do końca życia!
Największy oryginał w drużynie to… druhna, którą zna cały hufiec i pół chorągwi, mimo że wcale się o to nie stara. Lśniące włosy, oczy jak Bambi, miliony pomysłów, poruszające kominki, a na zbiórkach i rajdach nieskończona energia, wszystko i wszędzie jedząca, najbardziej pozytywna, nigdy się nie wstydzi, nigdy nie bywa też skromna, jak powie coś głupiego, to jest najsłodsza, średnio jej wychodzi tylko pocieszanie i czasami tłumaczenie skomplikowanych poleceń, wszędzie chce być i wszyscy chcą być z nią. Dla jej bezpieczeństwa nie zdradzimy imienia.
Znają nas… głównie z tego, że mamy zielone chusty i ciemnozielone getry. Jesteśmy poważni, ale tylko z pozoru, gdy nas poznasz – od razu zaczniesz się uśmiechać…
Powiedzonko, które my tylko rozumiemy… zazwyczaj związane jest z jedzeniem. Pewnie dlatego, że bardzo lubimy jeść. W naszej drużynie zupełnie innego znaczenia nabierają słowa: paróweczka, sól czy seler…
Najważniejszy wyjazd w roku… jest jeszcze przed nami. Najchętniej wybralibyśmy się na Watrę Wędrowniczą 2013 albo po zrealizowaniu projektu na wyprawę w Polskę, a może również trochę poza nią, żeby poznawać piękno otaczającej nasz przyrody oraz poznać nowych ludzi.
Nie wyobrażamy sobie drużyny bez… nas wszystkich! Igi, Martyny i Mateusza – którzy mają swoje teksty o paróweczkach; Pawełka – który nam opowiada ciekawe historie; Wróbelka – Ani, która jest najbardziej pewną siebie osobą (pewnie przez najsłodsze sarnie oczęta) na świecie i dziwi się za każdym razem, gdy np. podczas wyborów pada jej imię, ale nie chodzi o nią; Madzi – sympatycznej, pracowitej i przypominającej Sasetkę; Piotrka – który zawsze w dyskusjach, żeby podgrzać atmosferę i pomóc prowadzącemu, uparcie szuka argumentów „przeciw”, gdy jest „za”; Marieli – która wszędzie chciałaby robić dyskotekę; Piotrka – który na każdą zbiórkę ma jeden pomysł: liny – nie ma niczego ciekawszego niż alpinistyka; Grzesia – który jest zaczytanym w książkach super pomysłowym i przystojnym chłopakiem; Diany – która zawsze ma masę rzeczy na głowie i czasem zapomina, jak się nazywa; Karoliny – która jest naszą drużynową artystką i zarazem matematycznym umysłem; Kuby – który chce, żeby zawsze wszystko było po jego myśli, ale za to jest świetnym organizatorem i o niczym nie zapomina; Marcina – czyli najspokojniejszej osoby w drużynie; Krzysia – który ma zawsze tysiące dziwnych i niesamowitych pomysłów; Ani – naszego zuchola – jest bałaganiarą, ale za to świetnym kompanem w wędrówkach, szczególnie tych z namiotem; Daniela – naszego drużynowego strażaka i świetnego pomocnika. Talenty Ani, Bartka, Dominiki i Marty oraz Justyny już niedługo odkryjemy, jak również nowych, zielonych pokoleń….
Nasze miejsce jest… przede wszystkim w naszej miejscowości, czyli w Puławach. Ale szczególnym sentymentem nasza drużyna również darzy Janowiec – malowniczą miejscowość położoną koło Puław, skąd pochodzi część członków naszej drużyny. Nie raz i nie dwa przeżywaliśmy tam swoje niesamowite harcerskie chwile…
Jesteśmy świetni w… pierwszej pomocy. Drużyna długo wzbraniała się przed pójściem na WKPP, jednak jedna wytrwała druhna, która go ukończyła, tyle truła, jaki jest świetny, że w końcu namówiła prawie całą drużynę. Przyszłości nikt z nas ściśle nie wiąże z ratownictwem, jednak na działanie w klubie ratowniczym i znak służby zdrowiu też się wszyscy skusili. Od skrajnej niechęci do pasji nie tak długa droga!
Poznasz nas po… zielonej chuście i ciemnozielonych getrach oraz uśmiechu na twarzy. Zawsze tam, gdzie jesteśmy, jest bardzo głośno i jest duże zamieszanie. Zawsze na rajdzie ktoś nie ma wywijek. Co z tego, że na Zbiórce Konstytucyjnej kłóci się o to, żeby z nich nie rezygnować? Nie wszystko musi być mądre.
Najczęściej opowiadana anegdota… Grzesio – członek rodziny Pawła, przybocznego – bawił się z nim w rzucanie metalowym kółkiem. Za którymś razem przeleciało ono nad dachem na pole, więc poszli go szukać, Grzesio nie mógł znaleźć, Paweł za to znalazł trzy malinki. Dawał Grzesiowi po jednej, mówiąc, że są magiczne i dzięki nim na pewno znajdzie kółko, w międzyczasie sam je wypatrzył. – Teraz, Grzesiu, zamknij oczy, zjedz trzecią malinkę, jak wyciągniesz rękę na pewno kółko będzie tuż-tuż. – Łaaaał! – na to Grzesio. Może nic nadzwyczajnego, ale na każdym biwaku, nocce, rajdzie, jeśli choć jedna osoba nie słyszała opowieści o malinkach, słuchają wszyscy. Opowiadana magicznie, jak magiczne były malinki…
6 Puławska Drużyna Wędrownicza „Bukowina” - przyjaźń, współpraca, wspólnota, wyzwania i dążenie do spełniania marzeń.