Róbmy obozy wędrowne!

Instruktorski Trop / Krzysztof Widłak / 21.03.2018

Drodzy drużynowi, drogie drużyny – warto robić obozy wędrowne. Szukać własnego sposobu, własnej drogi do dobrego obozu. Spróbuję odpowiedzieć na pytanie, dlaczego warto i gdzie szukać inspiracji.

Kiedy wraz z kadrą kursu drużynowych wędrowniczych dopracowywałem wizję tego, jak on ma wyglądać, Ania zadała dość niespodziewane pytanie: a właściwie czemu główny biwak ma mieć formę obozu wędrownego? Niespodziewane i dziwne, bo ja już od małego wędrownika działałem w drużynie jeżdżącej nawet na dwa obozy wędrowne w ciągu wakacji. Było to tak naturalne, że sam tego pytania bym sobie nie zadał. Skoro jednak padło, zadaliśmy jeszcze kilka pytań pomocniczych – kim ma być wędrownik? Jakie ma mieć cechy? Jakim ma być człowiekiem?

Przez obóz wędrowny możemy stawać się lepszymi

Przez kilkanaście wcześniejszych godzin tworzyliśmy zręby kursu i myśleliśmy m.in. nad wizją wędrownika, dlatego mieliśmy odpowiedzi na te pytania. Stwierdziliśmy, że przez obóz wędrowny możemy w naturalny i prosty sposób zmieniać siebie i stawać się lepszymi wędrownikami.

Jaki ma być wędrownik?

Na pewno każdy chciałby, żeby wędrownik był człowiekiem aktywnym i wychodzącym z inicjatywą. A przy tym odpowiedzialnym, na każdej płaszczyźnie. Żeby troszczył się o dobro wspólne. Wędrownik to ktoś, kto rozwija swoje umiejętności, stawia sobie ambitne cele i je realizuje. Potrafi pracować nad sobą. Myśleć krytycznie. Ma marzenia. Wędrownik to osoba aktywna społecznie i zmieniająca otaczający ją świat. Potrafiąca pracować w grupie i budować relacje. To w końcu ktoś, kto jest wrażliwy na piękno otaczającego go świata. Każdy, kto zadawał sobie te pytania wie, że lista cech może być długa.

Wszyscy patrzą krytycznie na to, czy dany pomysł jest dobry

Tymczasem wyobraźmy sobie drużynę – kilkanaście osób, które spotykają się np. w lutym na wybór miejsca i formy przyszłego obozu. Chętni prezentują swoje pomysły na obóz: pojawia się pomysł na Bieszczady i Beskid Niski oraz Czarnohorę na Ukrainie. Pojawia się dwuletni pomysł na obóz rowerowy: w tym roku w Borach Tucholskich, za rok w Irlandii. Ktoś inny proponuje piękne fiordy w Norwegii. Wszyscy patrzą krytycznie na to, czy dany pomysł jest dobry, czy jest wykonalny, czy odpowiada na cele jakie stawia sobie drużyna, czy jest na tyle ambitny i na tyle jara wszystkich, żeby wybrać tę formę.

Następnie zapada decyzja i drużyna decyduje się na sierpniowe trzy tygodnie w Norwegii! Ponieważ konieczne jest kupienie biletów lotniczych, osoby zajmujące się trasą i transportem powinny rozpocząć działania praktycznie od razu po spotkaniu w lutym. Jeśli obóz nie zakładałby przelotów, wystarczyłoby 3-4 miesiące na przygotowania. Jeśli obóz ma miejsce w Polsce – nawet dwa. Przez 6 miesięcy roku trwają przygotowania w małych grupach z liderami odpowiedzialnymi za ich pracę. Sprawdzane są wspomniane wcześniej transport i trasa. Te grupy (bądź jedna duża grupa przygotowawcza) powinny zacząć pracę najwcześniej, bo gdy już wiadomo gdzie i kiedy będziemy, może rozpocząć pracę grupa zajmująca się jedzeniem i zaopatrzeniem. Jej praca jest mocno analityczna – trzeba wiedzieć, gdzie i ile jedzenia kupić, by na trasie nie jeść kamieni.

fot. ZHP/Agnieszka Madetko-Kurczab

fot. ZHP/Agnieszka Madetko-Kurczab

W międzyczasie grupa sprzętowa sprawdza, czy sprzęt jest sprawny i gdy znana jest ostateczna liczba uczestników, ustala jego dokładną ilość (namioty, kuchenki, sprzęt naprawczy, saperki, apteczka, itp.). Równolegle do twardych elementów przygotowań powinny działać osoby zaangażowane w program, aby na pewno był na obozie czas na jego realizację, a nie żeby pojawiał się przy okazji. Powinien też działać zespół służba, który ustali gdzie i jak całym obozem można zrobić coś pożytecznego i zmienić świat na lepsze.

Wszystko warto planować zostawiając sobie zapasu kilku tygodni

Obóz jest jak gotowanie obiadu – wiele rzeczy dzieje się równolegle i ze sobą przeplata, by na końcu powstał smaczny efekt. Wszystko warto planować zostawiając sobie zapas dwóch, trzech tygodni, bo w czasie przygotowań na pewno zdarzą się pożary organizacyjne do ugaszenia. Przykłady z życia: zaopatrzenie chciało wziąć więcej jedzenia w Polsce niż mieści się w zakupionym bagażu. Ktoś zapomniał wyrobić paszportu. Pociąg, którym planowało się jechać, jednak nie istnieje.

A gdy przyjdzie moment wyjazdu, można całym obozem cieszyć się z tego, że wspólny wysiłek przyniósł efekt. Być dumnym z części przygotowań, za które było się odpowiedzialnym. W trakcie wędrówki ma się szansę poznawać nowe miejsca, czuć miłe ukłucie w sercu o zachodzie słońca w górach lub nad morzem. Czasem na szybko trzeba wymyślać nowe rozwiązania, bo coś wybuchnie. Znów przykłady z życia: stoimy na granicy 5 razy dłużej niż planowo albo jeden z obozowiczów dostaje choroby wysokościowej. A czasem można śpiewać przy gitarze i ognisku z bliskimi nam ludźmi.

fot. ZHP/Piotr Rodzoch

fot. ZHP/Piotr Rodzoch

Brzmi pięknie? Mam nadzieję, że tak. Obóz to duże wyzwanie (choć tak duże, jak sami je określimy). Ale wyzwanie możliwe do zrealizowania m.in. dzięki temu, że tworzymy je całą drużyną.

Gdzie szukać inspiracji?

Jak jednak przejść do czynów i zabrać się za przygotowywanie obozu wędrownego? Pomocą może okazać się strona Zespołu Wędrowniczego przy Zespole Wsparcia Metodycznego GK ZHP, a dokładniej podstrona o obozach wędrownych.

Oprócz wędrówki górskiej obóz zakładał pomoc w remoncie górskiego schroniska

Znajdziecie tam m.in. relacje z obozów. Przydadzą się one zarówno drużynom chcącym pojechać na obóz pierwszy raz, jak i tym, które szukają nowych pomysłów organizacyjnych czy też na miejsce obozu. Warto się inspirować i twórczo adaptować pomysły, żeby pasowały do charakteru danej drużyny. Na stronie znajduje się m.in.: opis 13-dniowego dwuetapowego obozu 413 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej. Pierwszy etap to 5 dni w zastępach w różnych miejscach w Polsce, drugi etap to 8 dniowa wędrówka na miejsce stałego obozu szczepu na Mazurach. Jest też opis obozu 14 Wągrowieckiej Drużyny Wędrowniczej w góry Sowie, gdzie przez 8 dni udało się im zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca w tym rejonie. A także opis wyprawy 60 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej w Gorgany, który oprócz wędrówki górskiej zakładał pomoc w remoncie górskiego schroniska. W opisach obozów znajduje się część związana z przygotowaniami jak i z samym przebiegiem obozu.

Poza relacjami na stronie znajduje się też trochę materiałów zebranych z internetu – linki do artykułów i poradników z bardziej technicznymi wskazówkami do przygotowań i przebiegu obozu. Czyli nie tyle, jak ktoś przygotował i przeprowadził obóz, tylko rady, jak to samodzielnie zrobić.

fot. ZHP/Agnieszka Madetko-Kurczab

fot. ZHP/Agnieszka Madetko-Kurczab

Strona nie powstałaby bez autorów relacji z obozów, którym należą się podziękowania za chęć dzielenia się swoimi doświadczeniami. Co ważne, jest to projekt otwarty – każdego, kto chciałby dołączyć swoją obozową opowieść albo podzielić się wypracowanymi rozwiązaniami – zapraszam do kontaktu. I życzę powodzenia wszystkim drużynom, które stawiają na obozy wędrowne.

Krzysztof Widłak - ponad 5 lat namiestnik wędrowniczy w hufcu Warszawa-Ochota, wcześniej 3,5 roku drużynowy 21 WDW, z którą był na 14 obozach wędrownych. Obecnie szef ZKK. Prywatnie statystyk-programista startujący w biegach górskich.