Ruch to zdrowie!
Mówiąc „sport”, większość myśli o ogromnych stadionach piłkarskich, kolejnych rekordach w biegu na 100 metrów, Wimbledonie i Formule 1. My pokazujemy, że to nie jedyne oblicze sportu.
Dobre złego początki
Sport jest w naszej kulturze praktycznie od zawsze. Jego początki to oczywiście Igrzyska Olimpijskie organizowane w antycznej Grecji co cztery lata. Rozgrywano tam zawody w następujących dyscyplinach: dromos (bieg krótki), diaulos (bieg podwójny), dolichos (bieg długodystansowy), pentathlon (pięciobój), pygme (walka na pięści), pale (zapasy), pankration (skrzyżowanie zapasów z boksem), hoplites (bieg w zbroi), wyścigi rydwanów, wyścigi konne. W Igrzyskach brali udział tylko mężczyźni i tylko oni mogli zmagania olimpijskie podziwiać. Pierwsze wzmianki o Igrzyskach pochodzą z 776 r. p.n.e.
Dziś – w 2009 roku – zarówno Igrzyska, jak i w ogóle sport, wyglądają całkiem inaczej. Powstaje wiele nowych dyscyplin, sport to także świetnie prosperujący biznes. Mówiąc „sport”, większość myśli o ogromnych stadionach piłkarskich, kolejnych rekordach w biegu na 100 metrów, zmaganiach z własnymi słabościami, Wimbledonie, zdobywaniu szczytów, spektakularnynch bramkach czy Turnieju Czterech Skoczni. Ale czy to jedyne oblicze sportu? Jest jeszcze jedna, mniej znana strona. Są to wszystkie narodowe i wręcz lokalne sporty, czasem takie, o których istnieniu nie mamy nawet pojęcia; są to dyscypliny spontanicznie rodzące się we wszystkich krajach świata (czasem będące efektem dowcipu), a nawet takie dyscypliny, które uprawiamy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Oto krótki przewodnik po tych mniej znanych i mniej komercyjnych dyscyplinach sportowych.
A ja trenuję cięcie drewna!
Szwajcaria jest jednym z krajów, który przoduje w propagowaniu niecodziennych dyscyplin sportowych.
Lokalnych i narodowych dyscyplin jest całe mnóstwo, niektóre zyskały ogromną popularność, inne zachowały rangę lokalnych. Przykładem tych pierwszych są francuskie bule (boule, petanque). Gra cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko we Francji (zwłaszcza w Prowansji), lecz także w innych krajach śródziemnomorskich. Reguły są proste: każdy gracz posiada zestaw kul, które musi umieścić jak najbliżej drewnianej kulki. Najlepsza do rozgrywek jest niewybetonowana, gładka powierzchnia. Bule znane są również w Polsce – wiosną w niektórych parkach można napotkać ich pasjonatów.
Hurling – cieszący się w Irlandii wielkim powodzeniem sport narodowy – uznawany jest jednocześnie za najszybszy zespołowy sport świata (uprawiany przez kobiety nosi nazwę camogie). Pochodzi on z XVI wieku i do dziś odbywają się mistrzostwa kraju, w których występują zespoły z całej Irlandii. Gra przypomina połączenie hokeja z piłką nożną. W każdej drużynie jest 15 zawodników (6 obrońców, 2 pomocników 6 napastników i bramkarz), którzy podczas 70-minutowego meczu starają się zdobyć jak największą liczbę goli. Piłkę o średnicy 65 mm można kopać, przenosić na kiju lub łapać w ręce.
Kopalnią ciekawych i nietypowych sportów jest północna Hiszpania, a mieszkający tam Baskowie do dziś uprawiają herri kirolak oraz grają w pelotę. Pierwszy sport łączy się z pracami polowymi. W czasach kiedy czas wolny był równoznaczny z lenistwem, Baskowie połączyli pracę z rywalizacją i tak na herri kirolak składają się następujące dyscypliny: aizkolaris (cięcie drewna), herijosatzailes (obłupywanie bloków skalnych), diprobak (holowanie bloków skalnych), segalariak (prace przy żniwach). Jednak sportem będącym wizytówką regionu jest piłka baskijska – inaczej pelota. Rozróżnia się trzy odmiany tego sportu (w zależności od sposobu odbijania piłki); i tak mamy odmianę ręczną, kiedy piłka odbijana jest ręką, odbijanie kijkiem lub specjalną rękawicą z koszem. W Baskonii niemal w każdym mieście znajduje się ściana przeznaczona do tej gry. Pelota – podobnie jak boule – jest także bardzo popularna poza swoim macierzystym regionem: szczególnie we Francji, USA, Meksyku i na Filipinach.
Szwajcaria jest jednym z krajów, który przoduje w propagowaniu niecodziennych dyscyplin sportowych. Te bardziej egzotyczne to golf na śniegu, oraz – wywodząca się jeszcze ze średniowiecza – hornussen. Kiedy jedna z drużyn wyrzuca w powietrze 78-gramową piłkę zwaną właśnie hornussenem, zadaniem drugiej jest jej przejęcie, zanim spadnie na ziemię; gra ta jest często porównywana do amerykańskiego baseballu.
Najdziwniejsze w tym wszystkim…
W momencie kiedy sport jest zglobalizowany i skomercjalizowany, trudno w nim zaistnieć i jeszcze trudniej stworzyć grupę na podobnym poziomie.
W wymyślaniu nowych dyscypiln sportowych ludzka fantazja nie zna granic. Przykłady? Jest ich mnóstwo:
– we Francji co roku odbywają się zawody w naśladowaniu chrząkania świni; zawodnicy pilnie i wytrwale trenują, aby w czasie turnieju nie dostać zadyszki;
– w Stanach Zjednoczonych dużą popularnością cieszy się wife carring: jest to bieg z przeszkodami, którego dystans trzeba pokonać jak najszybciej, niosąc na plecach własną żonę (zrzucenie żony grozi 15-sekundową karą);
– na Śląsku istnieje Chycki Extreme Tower Team, grupa uprawiająca biegi po schodach i myśląca o powołaniu międzynarodowej organizacji zrzeszającej miłośników tego zajęcia.
Skąd bierze się ta nieposkromiona inwencja twórcza? Socjologowie badają to zjawisko i łaczą je z próbą tworzenia pewnej grupowej tożsamości. W momencie kiedy sport jest zglobalizowany i skomercjalizowany, trudno w nim zaistnieć i jeszcze trudniej stworzyć grupę na podobnym poziomie. W przypadku małych grup stworzenie grupy porównawczej i osiągnięcie sukcesu jest dużo łatwiejsze i właśnie dlatego ludzie wymyślają kolejne nietypowe dyscypliny sportowe.
Już w podstawówce mówili nam, że ruch to zdrowie. Budowanie tężyzny fizycznej poprzez skakanie po schodach nie jest wcale gorsze od zdobywania jej poprzez wyciskanie z siebie siódmych potów na siłowni. Sport, oprócz aspektów zdrowotnych, powinien nieść ze sobą dobrą zabawę. Bicie rekordów czy zmagania ze słabościami są godne podziwu, jednak kultywowanie lokalnych dyscyplin sportowych w świecie, w którym króluje piłka nożna i lekkoatletyka, również zasługuje na brawa. Wprowadzanie zdrowej rywalizacji do swoich pasji, a także do codziennych zajęć – pod warunkiem zachowania oczywiście zdrowego rozsądku! – nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie: nadaje kolorów wielu powszednim czynnościom.
Katarzyna Pietrasik - studentka I roku geografii na Uniwersytecie Warszawskim, przyboczna w 126 WDH „Aurinko Vene”.