Seniorski stopień

Andrzej Walusiak / Andrzej Walusiak / 27.03.2013

Kilka miesięcy temu organizowałem w hufcu warsztaty dla opiekunów prób instruktorskich. W ich trakcie próbowaliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie: po co zdobywać kolejne podkładki? Bo chyba nie dla uprawnień?

Można powiedzieć, że jestem świeżo upieczonym harcmistrzem. Jeszcze nie zdążyłem się do tego nawet przyzwyczaić. Z przykrością jednak zauważam, że sporo moich znajomych zatrzymuje się na podharcmistrzu. Nie zrozumcie mnie źle. To dobry stopień. Przewodnik oznacza osobę wkraczającą na drogę instruktora naszego stowarzyszenia. Podharcmistrz to instruktor dobrze obyty z działaniem w harcerstwie.

Mam u siebie w szczepie przewodników realizujących próby na kolejny stopień i często tytułuję ich przez przypadek tak, jakby nosili już zielone podkładki. Są na tyle wyrobieni, że moim zdaniem podharcmistrzami już są. Muszą jednak jeszcze dokończyć próby, żeby byli nimi formalnie i dla każdego.

Mam wrażenie, że o ile aktywnie działający w ZHP przewodnicy chętnie sięgają po kolejny stopień, to z podharcmistrzami jest już znacznie gorzej. Znam wiele osób, które już dawno powinny być harcmistrzami – jednak gdzieś po drodze coś ich zablokowało. Z ostatnim stopniem nie wiąże się za wiele przywilejów. 95% funkcji można pełnić nie posiadając czerwonej podkładki. Najważniejsze to możliwość bycia opiekunem wszystkich prób. Chyba niewiele osób motywuje się chęcią zostania naczelnikiem czy komendantem chorągwi.

Prestiż tego stopnia też nie jest największy. Harcmistrz to działacz harcerski siedzący za biurkiem i zbierający kwity. Jeśli prowadzi drużynę, to niebezpiecznie zbliża się do wieku emerytalnego i ma kilkadziesiąt lat stażu nauczycielskiego.

Po co właściwie jest nam potrzebny ten stopień i dlaczego powinniśmy go zdobywać? Dlatego, że wszystko, co napisałem w poprzednim akapicie, jest bzdurą. Bo harcmistrz to dynamiczny człowiek o szerokich horyzontach i dużej wiedzy na temat działania w drużynach. Potrafi zorganizować świetny biwak i jest wzorem dla innych instruktorów. Nie musi być natomiast doskonałym bóstwem, bo ludzie nie są perfekcyjni.

Wokół nas jest mnóstwo takich niedoszłych harcmistrzów, którzy nie otworzyli jeszcze swoich prób. Trochę przykre jest to, co teraz napiszę, ale zły wizerunek harcmistrzów wynika po części z niezdobywania tego stopnia przez podharcmistrzów. Pozostawiając sobie pod Krzyżem zieloną podkładkę nie doprowadzili do wyparcia negatywnych skojarzeń związanych z harcmistrzami.

Nie czekajcie, tylko bierzcie się do roboty. Otwierajcie próby wtedy, kiedy jest na to czas. Za harcmistrza można zabrać się mając już 21 lat. I nie trzeba wcześniej być komendantem hufca. Żeby być harcmistrzem, trzeba tylko zebrać się do kupy, ułożyć próbę zgodną z wymaganiami, które wcale nie są niemożliwe do zrealizowania, i wybrać się do chorągwi. Spotkania z jej członkami nie są wcale straszne. Moje zamknięcie próby było tak naprawdę najmilszym doświadczeniem związanym z KSI, a jestem członkiem takiego zespołu na poziomie hufca. Bierzcie się do pracy!