Shine, baby, shine!
Jesteś na biwaku i szukasz śpiewnika. Jesteś w górach i szukasz szlaku. Jesteś w ścianie i jeśli zaraz nie znajdziesz wpinki, to spadniesz 5 metrów w dół… Ale jak to wszystko znaleźć, skoro NIC NIE WIDAĆ?!

Kiedy Paul i Pierre Petzlowie w połowie lat 70’ ubiegłego wieku zgłaszali do opatentowania latarki czołowe, stały się one ciekawostką. Byli jednak tacy, którzy patrzyli na nie trochę podejrzliwie. Tak samo jest teraz. Nie raz, biegnąc przez miasto czy świecąc sobie, kiedy wyciągam rower z garażu słyszę za plecami „ee, górnik!” albo tylko oczyma wyobraźni widzę te wykrzywione w zdumieniu i podejrzliwości brokerskie paszcze. A patrzcie sobie chłopcy, trzecie oko mi wyrosło i świeci!
Pamiętam jeszcze czasy, kiedy na biwakach harcerskich dominowały PATROLE (takie z gumową rączką) i (u co bogatszych – tych, co mieli za dużo pieniędzy na baterie) MAG-LITE’y. W ogóle dostrzegam taki trend, który bierze się bezpośrednio z naszych niechlubnych wojskowych naleciałości. Tak samo, jak świeżak będzie zawsze chciał mieć Ultra Długi Nóż do Łowienia Jeleni tudzież Smarowania Chleba, to świeżak też będzie chciał mieć Turbo Wielką i Ciężką Latarkę do Świecenia lub Walenia Innych Komandosów Podchodzących Obóz Prosto w Łeb. W taki nurt oświetlenia podręcznego wpisywały się wymienione przeze mnie latarki. Zwłaszcza w wersji na 4x R20.
Z czasem, jak mi się wydaje – kiedy popularna stała się wśród harcerzy wspinaczka, sporty górskie itp. przyszły z nią, znane już w tamtych kręgach, latarki czołowe. Późno bo późno, ale cieszy mnie, że skauci nawet w Polsce potrafią docenić funkcjonalność i postawić ją powyżej commando-outlook.
Kilka lat temu na rynku czołówek nie było wielkiego wyboru. Był PETZL ze swoim nieśmiertelnym Zoomem i… właściwie nic ponadto. Na ten moment na rynku mamy wiele różnych modeli. Podzieliłbym je przede wszystkim na: biwakowo-rekreacyjne i sportowe.
Biwakowo-rekreacyjne to taki duży zbiór czołówek, zwłaszcza firm pomniejszych, jak TERMITE czy MACTRONIC, gdzie zastosowano jeden pojemnik i na źródło światła, i na jego zasilanie. Wszystko zostało siłą rzeczy umieszczone z przodu. I nawet jeśli czołówki dają dobre światło, jasne i mocne, to polecam się z nimi przebiec. A zaraz potem umówić się z dentystą na wymianę wybitego uzębienia.
Dlatego tych czołówek nie zaliczę do sortu: sportowe. No sportu się z nimi uprawiać nie da. Albo tylko przy dużym ryzyku. Ale z powodzeniem będą się nadawały do działań na biwaku, w szkole, w domu czy w czasie reperacji naszego roweru, samochodu czy motocykla w środku lasu.
Pośrednim rozwiązaniem między czołówkami sportowymi a biwakowymi będą modele zbliżone do TIKKI czy TIKKINY Petzla. Mają dwie lub cztery małe diody, świecą dłuuugo, jednak rozproszonym i niezbyt silnym światłem. Sam taką noszę ze sobą w plecaku jako awaryjną. Plusem tych czołówek (poza tym, że mimo wszystko na pewno zobaczysz, czy swoją ostatnią kiełbasę wrzucasz na bazie na pewno do swojego garnka) jest ich waga – 67 gramów czyni cuda!
Do czołówek sportowych zaliczyłbym wszystkie te, które mają na tyle silne i długotrwałe światło, że z powodzeniem można ich używać jeżdżąc na rowerze, śmigając w nocy po górach, łojąc w ciężkich warunkach czy biegając na rajdzie przez kilkanaście godzin.
Klasyk w tej dziedzinie, Petzl zaproponował przed paroma laty nowe rozwiązanie – zamiast kilku diod (niektórzy producenci, zwłaszcza ci „mniej markowi” dochodzili do gigantycznej ilości 12-15 diod w jednej czołówce) jedną dużą diodę. Pozwoliło to nie tylko zwiększyć moc ale i umożliwiło oświetlanie bądź rozproszone, bądź skondensowaną wiązką. Myo XP do tej pory jest bardzo lubianą czołówką wśród zawodników wszelkiej maści.
Na rynku w tym momencie można dostać kilka ciekawych modeli czołówek. Jak ze wszystkim, tutaj też ten najlepszy sprzęt będzie też najdroższy – porządne oświetlenie czołowe to wydatek ok. 200 złotych. Na polskim rynku niezmiennie prym wiedzie PETZL. Dotarły jednak do nas już także produkty firmy SILVA czy amerykańskiego (świetnego, lecz niepopularnego u nas) BLACK DIAMOND. Zwłaszcza ten ostatni szokuje europejczyków myślą i linią designerską. Warto chociażby obejrzeć!
Dla chcących kupić czołówkę tańszą (ok. 50 zł.), choć wystarczającą na biwaki czy harcerskie ogniska, poleciłbym zainteresowanie się produktami firm TERMITE, MACTRONIC itp.
pwd. Kuba Król – szef działów Wydrzenia i Sprzęt Magazynu Wędrowniczego Na Tropie, drużynowy 144 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej "SZANIEC", członek Zespołu Promocji Hufca Poznań PIAST, członek sztabu Wyprawy Wędrowniczej, student pedagogiki na poznańskim UAM i cwaniak spędzający za dużo czasu na forum ZHP. Amator czołówek i sportów nocnych.