Słowo do działu

Archiwum / 08.12.2011

Lubię seriale, które się nie ciągną. I nie, nie chodzi o to, że oglądam wszystko, co nie trwa wiecznie, bo oczywistym jest, że musi mnie taka seria odcinków „o czymś” zainteresować, muszę mieć czas… Ale lubię, kiedy przez kilka tygodni w każdą niedzielę pilnuję wieczornej godziny, bo zaczyna się coś i wiem, że prędko tego nie powtórzą.

Ot, teraz oglądam chociażby „Układ Warszawski” i myślę, że poza popularną tematyką, to ja czekam co tydzień przede wszystkim na zespół aktorów, o których trudno powiedzieć złe zdanie.

Ale tak naprawdę nie o serialach chciałam mówić, a jedynie nawiązać do pewnej cykliczności, która niekiedy jest dobra i całkiem przyjemna. Zapewne wielu z nas ma swoich ulubionych autorów tekstów, dziennikarzy prasowych czy telewizyjnych. Ja mam swoich lubianych felietonistów, lubię czytać konkretne rubryki w gazetach – to normalne. Potrzebujemy rzeczy, do których można się „przywiązać”. Dlatego z wielką przyjemnością chcę Wam przedstawić dwóch autorów, którzy podjęli się fenomenalnej sprawy – poprowadzenia cyklów artykułów.

 

Andrzej postanowił podzielić się swoimi pomysłami na filmy warte pokazania wędrownikom. I tak zaczynamy od Requiem, filmu wyśmienitego, trudnego i… wychowawczego, jak widać. A jakie będą kolejne filmy – to okaże się za miesiąc.

Piotr sam czasem nie wie, czego chce słuchać. A taki problem ma na pewno co drugi (mówię to tak pi razy drzwi) człowiek słuchający muzyki, kiedy na dysku lub w odtwarzaczu, czy też na półce z płytami ma zbyt wielki wybór. Piotr mówi, że o muzyce będzie pisał, dopóki nie skończą mu się foldery w komputerze.

 

Stare przysłowie mówi, że „co za dużo, to niezdrowo”. Dlatego nie znoszę brazylijskich telenowel, Mody na sukces, tysięcznych odcinków M jak miłość, czy czternastego tomu ukochanego Pana Samochodzika – mimo wszystko. Ale pewna regularność, autor, do którego co miesiąc można wracać – to dobra sprawa.