Śmiertelna wyliczanka

Archiwum / 10.03.2012

Rozmawiając z harcerzami, o tym, co ich denerwuje w instruktorach, doszedłem do wniosku, że to w ogóle super ważne – żeby z nimi o tym rozmawiać – napisał na redakcyjnej grupie dyskusyjnej Andrzej, a potem spisał te rozmowy.

Przygotowuję artykuł o frustracjach. Masz chwilę? Bo mam takie pytanie. Co Cię denerwuje w kadrze/instruktorach i czy może pamiętasz jakąś sytuację gdzie wyjątkowo mocno Ciebie wkurzyli. Możesz mówić śmiało. Nie napiszę, że to Ty. Możesz mi pomóc?

Magda (19) – harcerka od 9 lat z otwartą próbą na przewodniczkę

Instruktorzy często zachowują się nie fair. Moja zastępowa chodziła w trakcie obozu z przybocznym. Zamiast być z zastępem spędzała z nim całe dnie w namiocie. Na wszystkie gry musiałyśmy chodzić same. Rozumiem, że byli parą, ale ten instruktor nie powinien był jej na to pozwalać.

Pamiętam też, jak jeden z zastępów coś przeskrobał. Instruktor poszedł ich opieprzyć, ale całą swoją złość skupił na jednej osobie tylko dlatego, że tego harcerza nie lubił. Później niezależnie od tego, co się stało, wszystko było jego winą. Publiczne ośmieszanie nielubianego harcerza przed resztą drużyny było na porządku dziennym. Strasznie mi szkoda było tego chłopca.

Nie powinno być tak, żeby osobiste sympatie wpływały na ocenę sytuacji.

To samo działa też w drugą stronę. Niektórym osobom pozwalano później chodzić spać tylko dlatego, że oboźny jeszcze nie dawno był ich zastępowym. Cała reszta musiała siedzieć cicho w namiotach. Nie powinno być tak, żeby osobiste sympatie wpływały na ocenę sytuacji.

Piotr (16) – w harcerstwie jest 5 lat

Najbardziej denerwuje mnie, gdy kadra siedzi w namiocie, podczas gdy wszyscy inni pracują. Podobnie źle wygląda kadra, która wszędzie jeździ samochodem. Wszyscy muszą poruszać się piechotą, a oni do sklepu oddalonego o 1,5km jadą autem. Do tego ilość kadry rośnie, gdy zbliża się akcja letnia. Cały rok ich nie ma, a na obóz przyjeżdżają, jakby zrobili już tyle, że wszystko się im należy. Niektórzy potrafią ostentacyjnie unikać ubrudzenia się, co wcale nie przeszkadza im w krzyczeniu na ludzi, gdy tylko przestaną pracować.

Kiedyś kopaliśmy dół pod latrynę na zmiany. Jeden chłopak kopał przez godzinę i wykonał kawał ciężkiej roboty. Umówiliśmy, że wróci na czas, jak przyjdzie znowu jego kolej. W tym czasie poszedł do namiotu się napić i położył się na chwilę na łóżku. Jeden z instruktorów wpadł w szał gdy to zobaczył. Nakrzyczał na chłopaka, zanim dowiedział się, o co w ogóle chodziło. Szkoda, że zdarzają się takie osoby, które nie czekając na wyjaśnienia podnoszą głos.

Ewa (17) – w drużynie od 3 lat

Niektórzy instruktorzy olewają odpowiedzialność, jaka na nich ciąży. Zamiast pilnować harcerzy w trakcie marszu po dosyć ruchliwej jezdni, ciągle rozmawiają ze sobą nawzajem. Zachowują się, jakby nie wiedzieli co może się stać.

Skrajności w ogóle są złe. Z nadgorliwością też nie należy przesadzać. Jeden z harcerzy poczuł się słabo i nasz opiekun zaczął wymieniać wszystkie możliwe stany chorobowe, które mogły się przytrafić. Chłopiec zupełnie niepotrzebnie mocno się przestraszył. A instruktor chciał chyba tylko popisać się swoją wiedzą.

Dorota (16) – zastępowa od 3 lat

Myślę, że największą wada instruktorów jest to, że z większością nie udałabym się na rozmowę w razie kłopotów z zastępem. Bez problemu mogę ich zapytać, jak na przykład zorganizować biwak, ale nie poszłabym do nich z zagadnieniem wychowawczym. Widziałam kilka razy, jak nabijali się z problemów moich koleżanek. Czasem ma się wrażenie, że zupełnie nie pamiętają, gdy sami byli członkami drużyny.

Brak tez czasem ich zaangażowania w sprawy tego, jak sobie radzimy z zastępami. Bardziej interesują się, czy zrobiliśmy zbiórkę niż jak wyglądała. Tak naprawdę nie mając jeszcze zastępu raczej nie miałam im nic do zarzucenia. Rozumiem, że pewna bariera pomiędzy nami jest potrzebna, żebyśmy nie weszli im na głowy, jednak czasem staje się ona przeszkodą do wspólnych działań.

Wojciech (25) – eks-harcerz

Znajomość alfabetu Morse’a nie daje przyzwolenia do zachowywania się jak zdobywca naukowej nagrody Nobla.

Pamiętam, jak niektórzy potrafili się wywyższać tylko dlatego, że posiadali wiedzę na jakiś temat. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że znajomość alfabetu Morse’a nie daje przyzwolenia do zachowywania się jak zdobywca naukowej nagrody Nobla. Poza tym, ciężko wymagać od całkiem nowych osób w drużynie, żeby znały wszystkie techniki.

Jeden inny przykry epizod wiązał się z osobą kucharki. Teraz może wydawać się to śmieszne, ale gdy miałem 11 lat strasznie mnie dotknęło, gdy wyśmiała mnie przy całym zastępie za niedokładne wytarcie naczyń. To był mój pierwszy obóz i bardzo się tym przejąłem. Dorośli czasem nie zdają sobie sprawy, jaki wpływ mogą mieć na dzieci.

Adam (18) – eks-harcerz

W sumie trudno generalizować, ale przede wszystkim hojność w rozdawaniu wieczornych karniaków i zbyt restrykcyjne podejście do Prawa Harcerskiego.

Raz, jak miałem 10 lat, poszedłem w nocy do pielęgniarki obozowej, to było w Łowyniu. Tam było centralne stanowisko medyczne i obozy drużyn rozsiane po terenie bazy. Skaleczyłem się w palec i trochę to bolało. Punkt medyczny był dosłownie 20 metrów od naszego obozu, ale niestety miałem pecha i trafiłem na drużynowego idącego do toalety. Następnego dnia z tym palcem pociętym stałem na baczność ze 3 godziny na środku placu apelowego, w pełnym umundurowaniu i krwią spływającą po dłoni. To nie było nic przyjemnego.

Karol (17) – zastępowy od 3 lat

Rozumiem, że na instruktorach spoczywają nowe zobowiązania, ale nie można nadużywać swoich przywilejów.

Mogę podać przykład jednego z naszych nowych instruktorów. Właściwie z dnia na dzień pojawił się u niego nagły przerost władzy i wykorzystywanie tego. Rozumiem, że na instruktorach spoczywają nowe zobowiązania, ale nie można nadużywać swoich przywilejów.

Niestety, często błędy instruktorów odbijają się na harcerzach. Czasem wystarczyłoby powiedzieć, że nie zdąży się przygotować jakiejś sprawy. Wystarczyło podzielić się zadaniami i problem nigdy by się nie pojawił. Kadra jednak woli zachowywać się, jakby wszystko musieli robić sami.

W zasadzie nic innego mnie w instruktorach nie wkurza. To też tak bardzo mnie nie irytuje, gdyż rozumiem natłok obowiązków, jaki mają.