Subiektywny spacer przez wędrownictwo w SH
Komfortowa strona całej tej przygody to modelowe prowadzenie drużyny, nieobarczone własnymi przyzwyczajeniami, możliwość stworzenia czegoś zupełnie od nowa, bez konieczności porównań i odniesień. Ja włączyłam się w pracę drużyny na etapie przygotowań do obozu wędrownego w Słowenii. I to właśnie ten obóz jest dla mnie inicjacją wędrowniczą.
Jeszcze w poprzednim wieku, w czasach zamierzchłych, na prowadzonym przeze mnie zgrupowaniu obecna była męska drużyna starsza. Zbudowali dla siebie tak zwany kurnik, pomagali w różnych pracach zgrupowania i mieli swój własny program, utworzony wedle metodyki harcerskiej, ale nie był to jednak program wędrowniczy. Niedługo potem, obecna naczelniczka Stowarzyszenia Harcerskiego, hm. Róża Rzeplińska, oddała swoją drużynę młodszą, a część starszych dziewczyn przeszła do założonej przez nią drużyny wędrowniczej Grań. I to chyba w tym właśnie miejscu zaczyna się przygoda z wędrownictwem zarówno moja, jak i Stowarzyszenia Harcerskiego. Przygoda, która cały czas trwa i która w ostatnim czasie wciąga coraz więcej osób.
Drużynowa pierwszej drużyny wędrowniczej w Stowarzyszeniu Harcerskim była zarazem w komfortowej i niekomfortowej sytuacji. Z jednej strony nie miała możliwości w sposób naturalny poznawać metodyki wędrowniczej, takich drużyn nie było w Stowarzyszeniu Harcerskim, ruch wędrowniczy, czy też starszy nie miał długiej tradycji przedwojennej, takiej jaką miał ruch zuchowy, z opracowaną bogatą literaturą. Kilka książek poświęconych wędrownictwu wydał ZHR. I to właśnie z wiedzy zaczerpniętej z tych książek czerpała drużynowa Grani (Bronisław Pancewicz "Jak pracują wędrownicy", Paweł Mateusz Puciata "Wędrownicy", Tomasz Sibora "My wędrownicy ZHR", a przede wszystkim z książek Moniki Domagały: "Warsztaty wędrowniczek" część I i II). Komfortowa strona całej tej przygody to modelowe prowadzenie drużyny, nieobarczone własnymi przyzwyczajeniami, możliwość stworzenia czegoś zupełnie od nowa, bez konieczności porównań i odniesień. Ja włączyłam się w pracę drużyny na etapie przygotowań do obozu wędrownego w Słowenii, pojechałam jako druga oprócz Róży instruktorka. I to właśnie ten obóz jest dla mnie inicjacją wędrowniczą. W lipcu 2000 r. kilkanaście dziewczyn ruszyło w naprawdę wysokie góry. Mogłam na własnej skórze przekonać się, co to wyczyn, wchodząc na najwyższy szczyt Alp Julijskich – Triglav (2864 m. n.p.m.), poznać tajniki idei wędrowniczej i zacząć zdobywać naramiennik wędrowniczy. Swoją drogą, zrobiłyśmy furorę. Po Alpach Julijskich chodzą głównie bogaci Niemcy płci męskiej w średnim wieku, a nie banda młodych dziewcząt, która nosi na plecach całe jedzenie i usilnie każdego wieczora wykazuje się nie lada fanaberią, starając się umyć, chociażby w rozpuszczonym na maszynce gazowej śniegu.
W tym samym roku w grudniu, zostałyśmy zaproszone przez wędrowniczki z ZHR-u na warsztaty wędrownicze w Poznaniu. Miałyśmy możliwość spotkać inne wędrowniczki, porozmawiać o problemach, dowiedzieć się nowych rzeczy. Do tej pory korzystam z otrzymanych tam materiałów, które zostały nam przekazane w charakterystycznych teczkach z poznańskim ratuszem.
Dalsze dzieje wędrownictwa w SH, to moje próby działania jako namiestniczki wędrowniczej, zbiórki kształceniowe, spotkania, forum internetowe prowadzone wraz z pionem męskim, równolegle starającym się zgłębić tajniki metodyki wędrowniczej oraz obóz wędrowny w Rumunii, na którym niestety nie byłam obecna, a na który pojechała druhna Jamnik Iwona Kołodziejska – kolejna instruktorka ze Stowarzyszenia, która starała się działać metodyką wędrowniczą. A potem wszystko się urwało… Grań jako drużyna nie zdołała przetrwać, żadna z kolejnych drużynowych nie pociągnęła za sobą tylu osobowości jakie w niej były. Drużyna jednak zrealizowała swój cel – większość wędrowniczek z Grani założyło własne gromady zuchowe, część znalazła sobie inne pole służby, a część odeszła z harcerstwa. Jednak wędrownictwo jako takie na kilka lat w SH zamarło – nie było osoby, która mogła pociągnąć za sobą wędrowników, nie było ludzi w odpowiednim wieku. Trzeba bowiem pamiętać, że drużynowa czy drużynowy wędrowniczy musi być starszy od swoich 16-18 letnich harcerek lub harcerzy. Powinien być instruktorem, przynajmniej w połowie studiów, posiadającym charyzmę i zainteresowania. A tacy instruktorzy najczęściej działają już na forum hufca, szczepu, czy po prostu całej organizacji. Dodatkowo reaktywację ruchu wędrowniczego w SH potęgowało to, że my, instruktorzy kształcący, bardziej skupieni byliśmy na pionie zuchowym i drużyn młodszych. W tak niewielkiej organizacji, jaką jest Stowarzyszenie Harcerskie, czasem trudno działać na kilku frontach na raz.
Jednak nie był to koniec ostateczny i całkowity, była to tylko mała przerwa, po której temat wrócił z jeszcze większym impetem. Z drużyn młodszoharcerskich coraz więcej harcerek zarówno stażem, jak i wiekiem, zaczęło wyrastać. W drużynach zakładane więc były zastępy starsze, ale organizacja ich pracy, zwłaszcza dla niedoświadczonych drużynowych była niezwykle trudna. Brakowało drużyny wędrowniczej.
Na jesieni 2005 roku jedna z instruktorek podjęła się założyć drużynę wędrowniczą Gaj składającą się z druhen, które już były harcerkami, a także z dziewczyn, które dopiero postanowiły nimi zostać. Wtedy, wstępując do drużyny, zdobywają stopień Harcerki Starszej. Drużynowa pwd. Joanna Kozera, studentka etnologii i fotograf, mówi: „Z wędrowniczkami pracuje się w indywidualny sposób, dlatego lepiej jest, jeśli drużyna nie liczy zbyt wielu osób. W przypadku naszej drużyny jest jeszcze tak, że dziewczyny pochodzą z różnych środowisk i drużyn. Zdecydowałyśmy więc, że żeby zachować nasze barwy i zaznaczyć specyfikę drużyny, będziemy zdobywać emblemat drużyny, naszywany z tyłu na chustę. Emblemat ma dodatkowo zachęcić harcerki do regularnego przychodzenia na zbiórki, zdobywania stopni i sprawności. Jest też w jakimś stopniu przygotowaniem do zdobywania naramiennika wędrowniczego. Obecnie większość z nas właśnie go zdobywa. Od ostatniego obozu postanowiłyśmy wyjeżdżać na samodzielne wyjazdy, zazwyczaj zagraniczne. Tegoroczny obóz był swoistą próbą, podczas której obeszłyśmy naokoło wyspę Bornholm. Około 120 km w 9 dni. Teraz w zimie wyjeżdżamy na Słowację. Stawiamy na robienie ciągle nowych rzeczy, przygodę i pracę nad sobą.”
Niespełna miesiąc temu była drużynowa drużyny młodszej AVIS, obecna komendantka Szczepu Rodło i studentka socjologii, pwd. Kasia Gajewska, postanowiła pomóc swojej następczyni i dla harcerek starszych z tej drużyny zorganizowała obrzęd przejścia (symboliczne przejście z drużyny młodszej do starszej, w którym dopomógł malowniczy mostek w Parku Ujazdowskim, po którego jednej stronie stała drużynowa drużyny młodszej, a po drugiej stronie drużynowa drużyny starszej) i założyła drużynę wędrowniczą ACTA (z łac. brzeg morski albo sprawy, czyny, dzieła). Opiera się w pracy z drużyną na metodyce wędrowniczej wypracowanej przez ZHR, właśnie rozpisała próbę na naramiennik wędrowniczy. Planuje ruszyć na zimową wędrówkę wraz ze swoją młodą drużyną liczącą obecnie kilkanaście harcerek.
Plany utworzenia drużyny wędrowniczej mają też panowie, którzy w tym roku wybierają s
ię na zimowisko na Słowację, a latem byli na wyprawie w Rumunii. Drużynę tę podobnie jak Grań, utworzą harcerze starsi – najczęściej tacy, którzy ukończyli 15 lat i nie pełnią już funkcji w drużynach młodszoharcerskich. Drużynowym wędrowników zostanie pwd. Michał Rączka – student medycyny i ratownictwa.
Troje drużynowych wędrowniczych planuje wspólne spotkania, podczas których, drużyny będą mogli dzielić się swoimi doświadczeniami. W SH nie ma obecnie namiestnictwa wędrowniczego, drużyny działają w hufcach – męskim i żeńskim – w namiestnictwach harcerskich. Na pewno nie jest łatwe funkcjonowanie w braku wzorców i tradycji wędrowniczej, bo nie wszyscy mają tyle zapału, żeby dokładnie zgłębiać materiały pisane. Dlatego mamy nadzieję na współpracę z innymi organizacjami harcerskimi na tym polu.
Mamy nadzieję, że odżywający w SH ruch wędrowniczy będzie odpowiedzią na potrzeby harcerzy wyrastających z drużyn młodszych. Że znajdą w nich pole harcerskiej i obywatelskiej służby, że wspólne harcowanie będzie ich motywowało do podejmowania trudnych wyczynów i że będą chcieli pracować nad sobą. Po to, by rozesłani w świat chcieli i potrafili czynić go lepszym.
phm. Anna Petroff-Skiba (SH) – jest przedstawicielką instruktorek w Naczelnictwie Stowarzyszenia Harcerskiego, była drużynową 88 Warszawskiej Drużyny Harcerek, pełniła m.in. funkcję namiestniczki wędrowniczej, szefowej komisji kształcenia, komendantki hufca. Pracuje w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Absolwentka socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. |