Świadomy nabór

Archiwum / 07.10.2007

Wybrany obrazTnąc gilotyną do papieru 250 wizytówek promocyjnych na nabór kilka dni temu, w pewnej chwili uderzyła mnie taka oto myśl: „co ja właściwie robię?”. Szok jaki towarzyszył samemu faktowi zadania sobie tak wielkiego pytania, był wystarczająco spory, by zwiększyć ryzyko odcięcia sobie jakiegoś palca co najmniej trzykrotnie.

 

 

 

No bo… czy my na pewno wiemy czego podejmujemy się, zachęcając młodzież do wstąpienia w nasze szeregi? Czy wiemy jak wielką odpowiedzialność na siebie bierzemy twierdząc, że znamy dobry sposób na przeżycie młodości? Ba! Część z nas na pewno uważa, że to najlepszy sposób… Kim u licha jesteśmy, by wiedzieć, co jest dla innego człowieka najlepsze?

 

Przypomniała mi się wtedy antyczna Grecja. Jedną z oryginalnych właściwości tego wyjątkowego narodu, była niezwykła wiara z możliwość wychowania człowieka (ach, ta słynna paideia…). Jednym z apriorycznych założeń współczesnej pedagogiki, a także skautingu jest właśnie to, że możliwe jest wychowanie dobrego człowieka i obywatela. Empiria nie czyni tu też większych wątpliwości.

 

Z samej możliwości jednak nic nie płynie poza nią samą, a sposobów jej realizacji jest pewnie tyle ile ludzi. My zgodziliśmy się na wzorzec zaproponowany nam przez BiPi. Uznaliśmy go za trafny, skuteczny, właściwy… Nawet nie ograniczyliśmy go w żaden istotny sposób czasoprzestrzennie!

 

Empiria znowu jest po naszej stronie, bo jednak bez problemów jesteśmy chyba w stanie wymienić całkiem sporą ilość sukcesów wychowawczych naszej organizacji. Niby więc wszystko jest dobrze.

 

Ale czy można z tak lekkim sercem przystępować do naboru i ogłaszać wszem i wobec, że oto my, właśnie my, posiedliśmy tajemną wiedzę o tym, jak najpiękniej i najciekawiej spędzić najlepsze lata swojego życia?

 

Zawsze uważałem za niewłaściwy bezrefleksyjny tok życia. Tym donioślejsze były dla mnie powyższe pytania. Wydaję mi się, że nie tylko warto zadawać sobie takie pytania, ale nawet jesteśmy zobowiązani do ich stawiania.

 

Może będzie to impulsem do pozytywnych zmian w sposobie naszego działania? A może po prostu, i to jest szalenie ważne, będziemy nadal robić wszystko to, co wcześniej, ale tym razem już świadomie? I wówczas, już z faktycznym poczuciem odpowiedzialności zaczniemy zachęcać młodych ludzi do nas, pamiętając o składanej im milcząco obietnicy dobrego spędzenia czasu i możliwości realnego samorozwoju w duchu skautingu?

 

Może wtedy z jeszcze większym naciskiem i dużo bardziej przebojowo będziemy w stanie organizować nabory, które przecież stają się z roku na rok coraz trudniejsze?

Coraz trudniej jest nam pokazać, że jednak znamy dobrą i niesamowicie interesującą drogę spędzenia wielu lat młodości. Może szczera odpowiedź na pewne pytania pozwoli czynić nam to z większą swobodą i skutecznością?

 

Zdaję sobie sprawę, że artykuł ten może zawodzić oczekiwania tych z Was, którzy spodziewali się znaleźć w nim bank pomysłów naborowych.

Sądzę jednak, że pomysłowość to cecha, z którą nasza organizacja problemów nie miała nigdy i nie zapowiada się, by takowe miały nadejść.

Brak mi natomiast czasem wśród instruktorów i wędrowników tej właśnie świadomości, że wiedzą co robią i jak wielkie znaczenie ma ich działanie na życie innych. Obietnica, o której pisałem wyżej, jest może najistotniejszą jaką komukolwiek kiedykolwiek postawimy…

 

Wybrany obraz 

pwd. Damian Lewandowicz– drużynowy 29 KDW "Brzask"; Członek Hufcowego Zespołu Promocji i Informacji,  Student filozofii na UAM w Poznaniu,  29 KDW "Brzask"; Hufiec Konin