Sznur jest lekki – funkcja ciężka?
Jesteśmy po zjazdach Hufców. W części z nich nastąpiły zmiany. Jest więc to czas wyzwań i wzmożonej pracy nowych komend. Każdy pragnie dać z siebie jak najwięcej, rozwija mocne strony i poprawia te słabsze. Ale jak prowadzić jednostkę, gdy jest się setki kilometrów od środowiska?
Impuls do zmiany
„Sznur jest lekki – funkcja ciężka” – takie słowa usłyszałam 4,5 roku temu, gdy moja poprzedniczka obejmowała funkcję komendanta Hufca Biebrzańskiego w Grajewie. Przez 4 lata umacniała fundamenty i budowała silną, zgraną jednostkę. Liczne obowiązki i praca zmusiły ją do podjęcia decyzji o rezygnacji z funkcji. Rozmawialiśmy o tym w gronie instruktorów już od roku. Wtedy zapaliła mi się lampka – może czas pójść krok dalej? Rozszerzyć pole służby? Widziałam jednak siebie na funkcji instruktora ds. pracy z kadrą i kształcenia. Prowadziłam i dalej prowadzę drużynę, więc myśl ta zeszła na dalszy plan, powracała jednak przy okazji spotkań instruktorskich.
Jak to ze sobą pogodzić?
W podjęciu ostatecznej decyzji pomogły mi rozmowy z moimi zastępcami i szefową ChZKK podczas kursu drużynowych. To dzięki obietnicy pomocy z ich strony od 30 października 2015 r. noszę srebrny, poczwórnie pleciony sznur.
Miałam jednak wątpliwości… Studia w Gdańsku – hufiec w Grajewie. Jak pogodzić funkcję komendanta ze studiowaniem 360 kilometrów od domu? Spędzać co tydzień 6 godzin w pociągu w jedną stronę, jadąc na zbiórkę, biwak czy rajd? Jak pogodzę to z pisaniem pracy inżynierskiej?
Odpowiedź jest prostsza, niż mi się na początku wydawało. Po pierwsze – grunt to dobry podział zadań. Na pierwszej zbiórce nowej komendy ustaliliśmy zakres kompetencji i obowiązków, które każde z nas będzie miało z racji pełnienia swojej funkcji. Reszta Komendy jest na miejscu, mamy telefon, Facebooka – kontaktujemy się ze sobą bardzo często.
A po drugie – zainwestuj w kalendarz i wszystko sobie notuj. Czasem na jeden weekend wpisanych mam kilka wydarzeń i dopóki ktoś nie wymyśli sposobu na bilokację, muszę dokonywać wyborów. Znajomi ze studiów wiedzą już, że moje weekendy w dużej części przeznaczone są na różne formy spędzania czasu z harcerzami.
Wszystkiego nie dam rady zrobić sama
W małym hufcu, na terenie którego nie ma uczelni wyższej, to przewodnicy są siłą napędową hufca i drużyn
Sama hufca nie zbuduję. Fundamentem są silne drużyny, gromady, dobrze wykształcona i zgrana kadra. Staramy się rozmawiać i motywować wędrowników i instruktorów do podwyższania swoich kompetencji. Jestem pierwszym instruktorem hufca, który stara się o BOKK. Nie mamy też ZKK, dlatego tak ważna jest współpraca z ChZKK. Dzięki niej na przełomie października i listopada zorganizowaliśmy kurs przewodnikowski. W małym hufcu, na terenie którego nie ma uczelni wyższej, to przewodnicy są siłą napędową hufca i drużyn. Chcemy pokazać naszej kadrze, że da się jednak pogodzić studia i zdobywanie kolejnych stopni. Efekty naszych działań ocenimy za 3,5 roku.
Ważnym elementem jest wymiana doświadczeń. Z inicjatywy jednej z drużynowych powstał Hufcowy Bank Pomysłów, na którym drużynowi i przyboczni mają możliwość dyskusji, wymiany informacji, konspektów, zadania pytań. W planie pracy mamy kwartalne zbiórki szkoleniowe dla funkcyjnych. Tematy będą uwzględniać potrzeby uczestników. Pierwsza zbiórka będzie dotyczyć pracy opiekuna próby z podopiecznym.
Pewną obawą była relacja i współpraca z seniorami. A jak na 24-letnią komendantkę patrzeć będą starsi instruktorzy, osoby, które są dla mnie autorytetami i mnie wychowały? Okazuje się, że przyjęli wiadomość o moim kandydowaniu z entuzjazmem i obiecali wsparcie, które faktycznie odczuwam. To oni, poprzez swoje działania i przykład osobisty, przygotowywali mnie od 12 lat do tej funkcji. Jestem wdzięczna za zaufanie, którym mnie obdarzyli. Będę dążyć do tego, żeby za kilka, kilkanaście lat ktoś mógł tak powiedzieć o mnie.
Od listopada coraz bardziej doceniam moc szczerej rozmowy. Każde z nas ma swój pogląd na sprawę. Mówimy nie do siebie, lecz obok, interpretujemy słowa drugiej osoby po swojemu. Jako komendant hufca muszę ciągle uczyć się słuchać i rozmawiać, z zuchem, harcerzem i instruktorem, a także z osobami spoza związku.
Mamy zalety i wady
Hufiec Biebrzański w Grajewie liczy około 200 osób. Zaliczamy się więc do tych mniejszych. Z perspektywy dużej jednostki można zadać pytanie: „Jakie trudności możecie mieć? Praca w takim hufcu to bajka”. Wszystko ma jednak swoje zalety i wady. Największą z zalet jest znajomość wszystkich środowisk, każdej drużyny, większości członków. Nikt nie jest anonimowy. Jako komenda jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi drużynowymi, spotykamy się nie tylko na stopie harcerskiej. Dzięki temu wiemy, jak i gdzie wykorzystać ich potencjał.
Mimo wszystko przeszkodą jest to, że jest nas niewiele. Trudno budować silny hufiec, jeśli nie ma się z kim… Młodzi instruktorzy po skończeniu szkoły średniej zmuszeni są wyjeżdżać na studia. Nie każdy ma możliwość wzmożonego działania na odległość, nie każdy ma też na to ochotę. Trudno budować zespoły, gdyż brakuje młodych podharcmistrzów. Niewielu wraca po studiach do czynnej służby, jednak starają się utrzymać z nami stały kontakt.
Nasze dziś…
Do tej pory moim motorem do działania była moja drużyna; teraz mam prawie 200 harcerskich serduszek
Objęłam funkcję w momencie ożywienia i rozwoju. Staramy się to kontynuować. Wraz z moją kadrą zorganizowaliśmy pierwsze od wielu lat hufcowe zimowisko, w którym uczestniczyło około 100 osób, a na obchodach DMB było nas już 160. Od listopada przybyła nam jedna jednostka i po latach mamy wreszcie wymagane minimum. Prężnie rozwija się pion zuchowy, mamy nadzieję na przynajmniej dwie nowe gromady w ciągu najbliższego roku. Do tej pory moim motorem do działania była moja drużyna; teraz mam prawie 200 harcerskich serduszek, które dają mi siłę i motywację do dalszej pracy.
…i jutro
Przede mną i moją komendą jeszcze ponad 3,5 roku służby. Dziś, z perspektywy 4 miesięcy, na pytanie „Sznur jest lekki – funkcja ciężka”? mogę śmiało powiedzieć: NIE! Pod warunkiem, że ma się z kim i dla kogo działać. Każdemu zdarzają się gorsze chwile, potknięcia, jednak gdybym mogła cofnąć czas, nigdy nie zmieniłabym decyzji o wstąpieniu w harcerskie szeregi. Otuchy dodają mi słowa refrenu pieśni obrzędowej mojej drużyny: „I choć czasem nie jest lekko, przecież warto być harcerką”.
Elwira Wierzbicka - inżynier transportu. Komendantka hufca w Grajewie i drużynowa 4 RDH „Ora et labora”, członkini GHKA „Flavio Note”. W wolnych chwilach uwielbia czytać, grać w piłkę i jeździć swoimi różowym rowerem.