Tanie jedzenie w czasie kryzysu?
Jeść można wszystko, ale niektóre potrawy tylko raz w życiu – dlatego warto przyjrzeć im się bliżej!
Ludzie dzielą świat na rzeczy dobre i złe, znane i nieznane – jak małe dzieci, które ot tak postanawiają nie jeść pewnych potraw. Lecz kiedy zaczyna nam burczeć w brzuchu z powodu kilkudniowego głodu, skłaniamy się do jedzenia tych potraw, których wspomnienie wcześniej nas obrzydzało…
Zacznijmy od początku
Już w czasach paleolitu, gdy brakowało pożywienia, dieta ludzi opierała się głównie na korzeniach roślin. Do najbardziej popularnych roślin konsumowanych przez ówczesne plemiona, których obecność udało się zarejestrować na stanowisku archeologicznym we wsi Całowanie, należą:
* rdest – przyrządzano go przez gotowanie (zawiera wiele potasu, magnezu oraz fosforu),
* szczaw – bardzo bogaty w witaminę C,
* bulwy strzałki wodnej – wkładano je do ognia, a następnie konsumowano (podobnie do ziemniaków),
* turzyca – o słodkiej i soczystej łodydze – której używano także do rozpalania ognia.
Dodatkowo zbierano różnego rodzaju owoce i nasiona. Do najbardziej charakterystycznych należą: poziomki, truskawki i jagody, dereń o owocach bogatych w oleje roślinne oraz solanka kolczysta (jadalne części bogate były w witaminy A i C, nasiona natomiast zawierały wiele protein).
Na mezolitycznym stanowisku w Staosnaig w Szkocji znalezisko skupisko przepalonych orzechów laskowych oraz szczątki liści babki lancetowatej i alg, których używanych także leczniczo. Okłady z liści babki pomagają na przykład w gojeniu ran i odcisków.
Przenieśmy się chronologicznie ciut bliżej naszej epoki
W kuchni chłopskiej i dworskiej używano m.in. bluszczyku kurdybanka, który nie tylko skutecznie działa przy biegunkach, lecz także poprawia apetyt! A oto przepis na omlet wiejski z bluszczykiem: 100 g boczku podsmażyć na patelni, dodać cztery ugotowane i pokrojone ziemniaki i jedną pokrojoną cebulę. Do czterech rozmącanych jajek dodać garść oczyszczonego i posiekanego bluszczyku, przyprawić solą i pieprzem. Masę wlać na patelnię – na ziemniaki, cebulę i boczek. Omlet smażyć z jednej strony. Gotowe!
Kolejnym wartym uwagi ziołem jest mniszek lekarski – mlecz zawierający witaminy A i C oraz z grupy B. Ma on działanie moczopędne i wspomaga trawienie. Młode liście mleczu stosuje się do sałatek, z kwiatów zaś można przyrządzić miód: 250 g umytych główek kwiatów mlecza sparzyć w 1 ½ l wody i pozostawić pod przykryciem do kolejnego dnia. Następnie odcedzić przez płótno i odcisnąć. Do płynu dodać sok z jednej pomarańczy i jednej cytryny oraz 1 ½ kg cukru i gotować, aż całość zgęstnieje. Płynny miód wlać do słoiczków, zakręcić wieczka i schować w chłodne i ciemne miejsce. W razie przeziębienia dodawać do herbaty z lipy lub mięty.
Wszyscy pamiętamy z książki „Kamienie na szaniec” jak Rudy (Jan Bytnar), będąc na obozie, ugotował zupę z pokrzyw (które zawierają dużo żelaza oraz witaminy A i C!). Przepis do wykorzystania w terenie: drobno posiekaną cebulę zeszklić na maśle. Dolać ½ l wody oraz dodać dwa kubki opłukanych i posiekanych młodych pokrzyw i gotować przez 10 minut. Przyprawić solą, pieprzem oraz zagęścić, mieszając z jajkiem lub topionym serkiem. Podawać z kawałkami podpłomyka (mąka, odrobina wody i troszkę soli, najlepiej smakują pieczone na płaskim kamieniu). Życzę smacznego!
Nie samym zielskiem człowiek żyje
Gdyby nie spożywane białko zwierzęce, nie bylibyśmy ludźmi… Pierwsze hominidy były padlinożerne, a dzięki opracowaniu technik łowieckich i wytworzeniu narzędzi zaczęły polować na zwierzęta. Lecz m.in. na skutek zmian klimatycznych i wybiciu większych gatunków zwierząt zaczęły poszukiwać alternatywnego pożywienia – bezkręgowców.
Muszle mięczaków były wykorzystywane do produkcji ozdób, a także jako środek płatniczy. Neolityczne śmietniska muszlowe (jamy w ziemi wypełnione muszlami m.in. omułków i małży), znajdowane także na terenie Polski, poświadczają o tym, że mięczaki wchodziły w skład diety naszych przodków. Na terenie Azji ludzie częściej stawali przed obliczem głodu niż w Europie, dlatego tam jada się większą część królestwa zwierząt.
Łukasz Łuczaj, doktor biologii, opisuje w książce pt. „Podręcznik robakożercy, czyli jadalne bezkręgowce Środkowej Europy” kilka sposobów na to, jak upolować i przyrządzić wysokobiałkowe potrawy. Przytoczę tu kilka z nich.
Głównym problemem związanym z wartością odżywczą bezkręgowców jest ich wielkość. W tropikach są one kilka razy większe i cięższe niż u nas, co sprawia, że właśnie tam są bardziej rozpowszechnionym składnikiem diety. Najczęściej zjadane są białe larwy i poczwarki owadów, które zawierają dużo białka i tłuszczu. Mogą być one smażone na oleju jak skwareczki. „Larwy os są bardzo delikatne w smaku. Do gniazda os najlepiej podejść w nocy, a ospałe, dorosłe owady zneutralizować zwykłym spryskiwaczem z wodą. Gniazdo wrzucamy do wora, a potem zamrażamy w lodówce”. Jada się też dorosłe osy – cesarz japoński spożywał je z ryżem!
Dorosłe owady zwierają dużo chityny, która podczas konsumpcji „po prostu przelatuje przez nasz układ trawienny, ale niektóre części owadów, jak np. nogi koników polnych, mogą być ostre. Dlatego lepiej je uprażyć, żeby stały się kruche – dzięki temu zyskują pikantny posmak, jakby były solone i doprawione olejem”. Co jeszcze nadaje się do spożycia?
„Mrówki można jeść żywe, można usmażyć. Znałem człowieka, który robił sobie z mrówek nalewkę i stosował ją jako lekarstwo. Indianie amerykańscy, m.in. Szoszoni, którzy rozgrzebując mrowiska, uzupełniali zimą nimi swoją dietę, robili np. puddingi mrówkowe”.
„Chińczycy jedzą pijawki w cukrze, ja usmażyłem na oliwie. Były smaczne, lepsze od nicieni i dżdżownic. Smakowały jak coś pośredniego między lepszej jakości żółtym serem a parówką. W Europie pijawkami zajadali się Cyganie”.
Wszystko to pięknie wygląda i czasem łatwo jest to złapać, jednak trzeba uważać, co chce się zjeść – ponieważ czasem można odczuć nieprzyjemne tego skutki. „Markiz de Sade trafił do więzienia, bo dwie prostytutki, które poczęstował hiszpańską muchą, zmarły. Przedawkował. Wiele gąsienic motyli i ciem jest trujących, bo często specjalizują się w jedzeniu jednego gatunku rośliny. Prusaki mają w pokrywach skrzydeł substancje szkodliwe, ale można je zneutralizować poprzez moczenie w wodzie z cytryną”.
Więcej ciekawych porad doktora Łuczaja na przyrządzanie owadów i dzikich roślin można znaleźć w jego książkach oraz na stronie www.luczaj.com. Zajmuje się on również organizacją warsztatów survivalowych. Można na nich poznać otaczającą nas przyrodę (także od strony patelni), budować szałasy (a na czas warsztatów w nich zamieszkiwać) lub wziąć udział w zajęciach z wikliniarstwa.
sam. Małgorzata Kufel – Studencki Krąg Instruktorski im. Tony’ego Halika przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studentka archeologii, interesuje się kulturą celtycką i turystyką górską. |